sobota, 23 grudnia 2017

Świąteczny czas

W Wigilię Bożego  Narodzenia  kolejne  przemyślenia. Czy wiecie jak wiele czasu trzeba  poświęcić  na treningi  biegając  5-6 razy w tygodniu. Kto już  troszkę  biega ten na pewno  wie  .A jak pogodzić  pracę zawodową  z bieganiem  to też  na pewno  wiecie. A co kiedy dochodzą  kolejne obowiązki? Tak jak w moim przypadku  jest tego naprawdę sporo. Do tego ten cały fejsbuczek. To dzięki niemu udało  się  coś  robić  w kierunku Skórzeckiego  biegania,to dzięki niemu udało  się  rozkręcić  akcje nakretkowe  i makulaturowa .Wszystko fajnie ale czy wiecie ile czasu zajmuje  takie hasanie  w przestworzach  internetu. Blog , strona bloga na faceboku, strona Grupy Biegaczy Skórzec Biega oraz Grupa do komunikacji  z Grupą biegaczy Skórzec biega. Sporo tego się  narobiło. Wszystko  się  zgadza  , nikt mi nie każe tego robić  bo w końcu  to ja sam to wszystko  sobie wymyślam  i wprowadzam w życie .Czy odczuwam  brak czasu ? Często tak ...jeszcze z rok temu miałem czas na poczytanie  książki  lub na telewizję. Teraz mam go coraz mniej  .Czasami ludzie mnie pytają czy mam czas na sen.Śpię dużo bo muszę. Sen to najlepsza regeneracja  .Zazwyczaj  8 -9 godzin na dobę ,  czasami  jednak zdarzają  się  dni gdy musi wystarczyć  6h. Czy na tym wszystkim cierpi  mój  kontakt  z rodziną. Nie wiem , czasami  nawet  boję  się  zapytać. Dzieci  prawie dorosłe  a z żoną  przez  ostatnie 3 miesiące  widuję  się  tylko w soboty .Dlatego postanowiłem ten nadchodzący  świąteczny  czas poświęcić  właśnie  rodzinie. Zero internetu , zero telefonu, zero laptopa .Spotykamy  się  w drugi  dzień  świąt  wieczorkiem. Oczywiście  nie  namawiam nikogo ale jak chcecie spróbujcie  ze mną. Ja mam cel i motywację  a jak wiecie  nic więcej  mi nie potrzeba do tego  aby zrobić  to co zamierzyłem.
Wszystkim którzy  czytują  bloga życzę  spokojnych Świąt  spędzonych w gronie najbliższych osób. Aby w zwariowanym dzisiejszym   świecie  potrafili znaleźć  czas , dla siebie i dla rodziny.

piątek, 22 grudnia 2017

Sobótka i Ślęża

Kiedy bierzesz się  za opisywanie  czegoś  co przeżyłeś kilka miesięcy  temu  w głowie dudni  tylko jedna myśl, po co ?.Jak to po co, po to żeby zachęcić  kogoś  do odwiedzenia  tych miejsc   które  mi na przykład  bardzo  się  podobają.
We pod koniec sierpnia  pojawiła  się  okazja wyjazdu  służbowego  do Sobótki. Zgodziłem  się  od razu bo po pierwsze  zakochany jestem  w tym uroczym  małym miasteczku, po drugie to właśnie Sobótka  leży  u stóp  Ślęży, mojej pierwszej  biegowej  góry, po trzecie nie mogłem sobie odmówić  na miesiąc  przed Ultramaratonem  Bieszczadzkim  dwudniowego górskiego treningu po czwarte:  obiecałem żonie że kiedyś  ją  tam zabiorę .
Sobótkę  po raz pierwszy  odwiedziłem  w 2015 roku.Już wtedy wiedziałem  że kiedyś  tu powrócę. Górująca nad tym miasteczkiem  góra Ślęża  to jedyna w swoim rodzaju  namiastka  dawnej kultury  i obyczajów. Droga  Świętego  Jakuba i kościół  na szczycie  góry  mogą  zaciekawić  nie jednego  turystę  a  i amatorzy  górskiego  biegania  mogą  znaleźć  tutaj coś  dla siebie.
W tym roku  nocowałem w hotelu Sobotel  w którego sąsiedztwie  prowadziły drogi SŁAW KOLARSTWA  oraz ślad  Biegacza  .Ta pierwsza  to wspaniałe ustawione  w rzędzie kamienie z pamiątkowymi  tabliczkami  Jaskóła  , Szurkowski  , Lange  to kolaże  którzy zapisali  się  w pamięci  nie jednego kibica tego sportu.

Ta druga  to odcisniete w  postumentach stopy sławnych  biegaczy. Kszczot ,Szost, Skarżyński
Ślęża  to 721 m nad poziomem morza  i ponad 400 metrów przewyższenia  dla biegaczy.Kilka szlaków  turystycznych  a całość   do okoła tej góry  to Ślężański Park Krajobrazowy.
Oczywiście  jeżeli ktoś  z was przebywał  by w Okolicach Wrocławia  i miałby dzień  wolnego czasu  warto odwiedzić  Sobótkę  i sąsiadującą z nią Ślężę.Zwiedzenie dalszej okolicy to już  wyprawa minimum trzydniowa .Przełęcz  Tąpadła oraz sąsiadującą  ze Ślężą  Radunia  to już  miejsca  oddalone od Sobótki  kilka kilometrów  lecz na pewno do zdobycia  dla amatorów  pieszych  wędrówek.Jeżeli zaciekawiło  was  to miejsce  i chcieli byście  poczytać więcej to zapraszam :http://www.sleza.sobotka.net/index.php?go=21


poniedziałek, 18 grudnia 2017

Obietnice

Czasami zdarza  się  że coś  komuś  obiecujemy  . Każdy  kto stara  się  dotrzymywać  danego  słowa  zrobi wszystko aby wywiązać  się  z  tego co obiecał. Myślę  że to bardzo dobry sposób  na motywację. Kiedy przychodzi niechęć  , myślisz  o tym że głupio  będzie nawalić  bo przecież  obiecałeś. Chociaż  czasami  nie  zawsze  wszystko  się  układa  po naszej myśli  , tak naprawdę  to dane słowo naprawdę  potrafi czynić  cuda.
W moim przypadku  to właśnie  wypowiedziane  słowa  często  pełnią  rolę  motywatora.  Kiedy coś  obiecuję  , staram się  dotrzymywać słowa  . Kiedy umawiam się  że przyjadę po nakrętki  to staram się  przyjechać. Punktualność  w pracy to już  całkowita  obsesja, a kiedy przy drobnych  sprawach  zdarzają  mi się poślizgi  to z tymi  ważniejszym  staram  się aby było    lepiej. Tak było i tym razem. ...Cały rok tylko treningi  i biegi .Kiedy żona rzuciła  pomysł  z rozbudową  domu , nie byłem zachwycony. Wiedziałem  że większość  prac będę  musiał  zrobić  sam , co będzie  wiązało  się  z ograniczeniem  treningów. Ale cóż  , w czasie  jednej ze sprzeczek  małżeńskich  obiecałem jej że na Święta  Bożego Narodzenia  będzie  miała  to co sobie wymarzyła.Nawet ona mi wtedy nie wierzyła  a co mówić  ja sam 😄.Mimo wszystko małymi kroczkami  wszystko szło  do przodu.W między  czasie  teściowa  wymyśliła  sobie płytki  na schodach  a ja jako jedyny zięć  nie mogłem jej tego odmówić.
Na całe szczęście  poszła  na pielgrzymkę  i miałem 2 tygodnie  spokojnej  roboty.  Po przebiegnięciu  Ultramaratonu Bieszczadzkiego  skupiłem  się  już  tylko na  słowie danym  żonie. Ocieplane, gipsowanie, malowanie , płytki , panele  i wszelkiego rodzaju inne wykończenia  robiliśmy  we dwoje  .Takie rzeczy  zbliżają  nawet po 20 latach małżeństwa, i chociaż  nawet zdaży  się  różnica zdań, sprzeczka  lub nawet kłótnia  to zostaje obietnica. ..złożona  kiedyś  ale jednak  .
Za 5 dni wigilia  .Mi zostało  przyczepić  kilka listewek  i karnisz  na firankę. Raczej się  wyrobię.
Po tegorocznym  Orlenie  obiecałem  żonie że skończę  z asfaltowymi maratonami .Ciekawe jak będzie  z tą  obietnicą. Myślę  że ona już  wie że ja kombinuje jak by tu pobiec  kolejny  maraton 😄

niedziela, 3 grudnia 2017

Listopad

Zaledwie  troszkę  ponad 200  km udało się  uzbierać  w  listopadzie.
 Wszystko  zaczęło  się  przygotowaniami  do Skórzeckiego Biegu  Niepodległości i samym biegiem  .Plan na pierwsze  dni listopada  był  krótki. Zrobić  wszystko  aby  biegacze którzy  przyjadą  do Skórca  w niedzielę  byli zadowoleni  i  Skórzecką  piątkę  zamknąć  poniżej 18 minut.  O całości  możecie poczytać  tutaj  , a w tym  poście  napiszę  tyle że oba zadania  zostały  wykonane.  11 listopada  chciałem  wziąć  udział  w którymś  z  lokalnych biegów  Niepodległości. W grę wchodziły  Węgrów  , Skołów i Zbuczyn. W poniedziałek  po Skórzeckim  biegu musiałem  zacząć  brać  antybiotyk, bo zapalenie  zęba  nie ustępywało.Spowodowało  to korektę  moich planów co do 11 listopada. Pozostał  mi tylko zbuczyn  no i dobrze, był  czas na odwiedzenie  rodziny .Sam bieg  to długie , długie czekanie  na  bieg i  szybka trójka. Jadąc na ten bieg zapomniałem  wszystkiego...długich  spodni  do biegania i zegarka ....No ale  że bez takich rzeczy da się  biegać   to pobiegłem  i to całkiem  nieźle  jak na warunki i samopoczucie  , zajmując  ostatecznie  3 miejsce open.
18 listopada ruszyło  4 Grand Prix BGGB. Tym razem mocno jesienne i zamiast 5 biegów w zimowych sceneriach  w tym roku  będziemy biegać  4 razy na petlach  2.5 km   co nie wszystkim przypadło  do gustu.  Zarówno  pierwszy  jak i drugi bieg 25 listopada  zakończyłem  z czasem  41 : 47 i oba biegi zakończyłem  na 4 miejscu.
4 biegi co tydzień  i każdy  z nich na zadawalającym  mnie poziomie  .
Jest dobrze....Już  wkrótce  wielka bomba .Liczę  na was  wszystkich  bo trzeba będzie  pomóc,a przy okazji będzie dla was coś motywującego .Obserwujcie bloga  i  fanpega na faceboku .

czwartek, 30 listopada 2017

Słownik biegowy

W biegowym  słowniku istnieją  różna zwroty i nazwy. Niektorych  używamy częściej niektórych rzadziej. Nie wszystkie są  też  dla niektórych  zrozumiałe  a i ja sam niektórych uczyłem się  długo  a niektórych nie odrożniam  wogóle,i właśnie  od tych zacznę.
Wytrzepując z błota ostatnio jedne ze swoich butów  zauważyłem  wydeptanie  na pięcie.
Supinacja , pronacja i neutralność . Przyznam  szczerze że te pojęcia są  mi do tej pory obce. Kupując buty nigdy nie  zwróciłem uwagi na to jakie były  by najlepsze dla mojej  stopy. Kiedyś przeczytałem na jakimś  portalu  biegowym że tak naprawdę  jest to tylko wymysł  marketingowy. Czy oby napewno? Różni są  ludzie i każdy z nas różnie stawia  nogi. Tak naprawdę  uważam  że dobór  odpowiednich  butów  do biegania,  to bardzo ważna sprawa  mimo to nigdy nie pokusiłem  się  na to, aby to fachowiec  od tych spraw zdecydował   jakie buty mam kupić.
Od jakiegoś czasu  pobolewa  mnie kolano. Myślę  że  to  od jednych z moich butów  treningowych, lub od tego że całkowicie  zaniedbałem ćwiczenia stabilizacji. Trener  twierdzi że to  przez to że krzywo stawiam jedną  nogę.
Kolejne    słowo  które można usłyszeć  podczas  rozmów  biegaczy to KADENCJA. A co to jest ta cała  kadencja ? zapytał  mnie jeden ze znajomych biegaczy ,którego imienia  nie wymienię  ....I się  roześmiał 😄
Ilość  kroków  stawiana na minutę  , dzielona na pół.Tak sobie ja to tłumaczę.Tak naprawdę  nie zależy mi  i nie zwracam na to zbytniej uwagi  , czy  biegam 89 , czy 92 .Ja jestem prosty człowiek i nie przejmuję  się  takimi sprawami  jak częstotliwość stykania  się  z podłożem  😄
BNP -bieg z narastającą prędkością.To jeden z moich ulubionych treningów  i akcentów  w każdym planie treningowym .Długo ...oj długo zapamiętywałem  te 3 litry  i ich znaczenie  .
Najważniejsze  i najbardziej  zrozumiałe są  dla mnie , rytmy , przebieżki, zabawa  biegowa, podbiegi  i  interwały. Te pojęcia są  mi  dobrze  znane. Szlifują  prędkość siłę  i wytrzymałość i tu akurat nie ma co tłumaczyć  bo każdy kto zetknął  się  z bieganiem, zetknął  się  z tymi pojęciami.
Nie wiem czy to wszystko . Być  może coś  ważnego pominęłem. Dajcie znać  jak tak. Z chęcią  edytuję  ten tekst  i dodam do niego coś  ciekawego  😄

wtorek, 7 listopada 2017

Buty

Już  nie  pamiętam  jak to tak naprawdę  było z pierwszymi. Wiem na pewno że były  to adidasy i mam je zapakowane  w woreczku  do dzisiaj .przebiegłem  w nich  kilkanaście  biegów  i sporo kilometrów na treningach.
Po jakimś  czasie kiedy bieganie szło już mi w miarę  lepiej , kiedy w głowie pojawił  się  pierwszy maraton  , trzeba było zainwestować w jakieś  bardziej konkretne  obówie. Wybór padł  na Asics gel 1000.
-czy ty widziałaś  ile on na buty wydał  ?zapytała  moja siostra, moją  żonę.
-widziałam , 450 zł.
Nie pamiętam, czy było mi szkoda czy nie za to pamiętam  pierszy bieg w butach z amortyzacją. Każde zetknięcie  z ziemią  było przyjemnością  do tego ta waga 230 gram . Buty  były  warte  swojej ceny,potwierdzały to na każdym kroku .
Kiedy zaczęły się  sypać  , na Expo przed jednym z półmaratonów  warszawskich  trafiłem  wyprzedaż. Pumy ,asicsy, nike full wybór .Końcówki  kolekcji, starsze  modele .Pomierzyłem, pomierzyłem i kupiłem 2 pary za 320 zł  to była prawdziwa okazja tym bardziej ze oba modele służą mi do dzisiaj.
Trajlowe Puma FOX . To w nich przebiegłem  większość  biegów  terenowych, to w nich przebiegłem swój debiutancki  Ultramaraton i to właśnie  w nich przebiegłem rok temu  dwudniówkę  w Karkonoszach (Ultramaraton i półmaraton ) .Niestety  w tym roku nie zarezykowałem  na dłuższe w nich  bieganie .Po 10 -12 km zaczynają  piec stopy. Być  może to wina wkładek .
Drugie to Puma  Fast  500 .Mimo tego że z początku  nie wzbudziły  mojej sympatii  to muszę przyznać  że ten rok należał  do  nich .Większość  asfaltowych  biegów  które biegałem w tym roku , biegałem właśnie  w nich.Nie raz aż sam się  uśmiecham że ile one musiały  wyleżeć  się  w półce  aby zostać  docenione.
Wracając  dwa lata temu z Ultramaratonu  Bieszczadzkiego  zjechaliśmy  z żoną  do Decathlonu  w Lublinie  . Oczywiście  tam też kupiłem sobie buty .Asics gel Gt 2000.Był to but naprawdę  dobry i zrobiłem w nich naprawdę  sporo kilometrów  ,niestety tak jak i ich  poprzednik  GT 1000  tak i w GT 2000 z dalszego biegowego żywota wyeliminował je dziura w siatce.Czy od palca ?Raczej  tak.
W międzyczasie  trafiły  się jakieś  z Lidla  i jakieś  z biedronki  ale niestety  nie dla mnie i po kilku  biegach zmieniały swoje przeznaczenie  z butów biegowych na takie do codziennego  użytku.
Rok temu  w czerwcu  wygrałem konkurs organizowany  przez Sklep Biegacza. Nagrodą  był  Voucher na 200 zł  do wykorzystania  w  ich sklepie. a jako że  trajlowe  Pumy  troszkę  już  odmawialy  posłuszeństwa, postanowiłem zainwestować  w typowe buty do biegania w terenie. Do nagrody dorzuciłem  80 zł  i zamówiłem  sobie  adidas Kanadia Tr7. Trzeba przyznać  że to też  był  dobry wybór. Wszelkie przełaje i tereny biega się  w nich naprawdę  dobrze.Jest odpowiednie odbicie i stabilizacja, a w komplecie ze stuptutami stanowiły bardzo dobry sprzęt  na tegoroczny ,bardzo błotny  Ultramaraton Bieszczadzki.
Oczywiście  na początku  tego roku  również  zaczęłem  się  kręcić  za butami. ..
No bo tyle kilometrów  do zrobienia a ja nie mam w czym biegać  ,jak to mówią  biegacze  😄 Jako że w asicsach  biegało mi się  nieźle , postanowiłem spróbować  biegania w asics gel pulse 6.Tak szczerze to coś  tam się  w nich  biega ale przy dłuższym bieganiu  zaczynają  boleć  kolana. Na całe szczęście  na takie chwile mam Pumy  które zawsze ratują  mnie przed kontuzją.Tak szczerze to przydały  by się jakieś  nowe buty , nie sądzicie?
Po malutku  zacząłem  już  do zamiaru  zakupu nowych butów  przyzwyczajać  żonę  😄  Ale chyba w tym roku odpuszczę. No chyba że by napisać  list do Mikołaja  😄

poniedziałek, 6 listopada 2017

III Skórzecki Bieg Niepodległości

Kiedy przychodzi taki czas że wiesz że startuje sz u siebie  wśród  swoich znajomych  , wśród  swoich kibiców  i wiesz że nie możesz  dać  plamy  motywacja rośnie  na maxa. III Skórzecki  Bieg Niepodległości  zaplanowany  był  na 5 listopada  b.r.   Miesiąc  po Ultramaratonie  nogi już  zapomniały o tym co było trzeba było myśleć  o tym co będzie. Olbrzymia  koncentracja  przed biegiem  na przemian z dokuczliwym bólem zęba. Pół  soboty spędzonej  na trasie biegu i niedzielny poranek.Mnóstwo przygotowań. W sobotę  koło południa  zajrzał  do mnie trener .17:30 jest Twoje  powiedział  , tylko dobrze się  rozgrzej  i odpocznij. Weź  odpocznij. ....Ząb boli , trasę  trzeba oznakować i posprzątać .Pomóc  przy biegach dzieci  , coś tam jeszcze sprzątnąć  , coś  tam jeszcze przywieźć. Mimo to na dwadzieścia  minut przed startem udało się  zrobić  troszkę  rozgrzewki. kilka przebieżek, skłonów  , wymachów.
Czas na start.W zdumie i skupieniu odśpiewany hymn polski .3,2,1 i poszli.Stawka była wysoka .Wiedziałem dokładnie że jak nie pobiegnę  poniżej 18 minut to mogę  zapomnieć  o pierwszej  dziesiątce i odobrym miejscu w kategorii  wiekowej.  Cały bieg był  prawdziwą  przyjemnością. Kilometry  mijały 1,2,nawrotka   .Skóra dawaj....Tomek szybciej  krzyczeli znajomi z trasy .3 km nawet nie zauważyłem.  4 i wiedziałem że to juz za chwile finisz..Tempo na zegarku 3 : 34  trzymane równo. ... Ostatnie skżyrzowanie  i wbieg  na stadion. ..zerknąłem  na chwilę  do tyłu  , nie było nikogo .Spokojny finisz i upragnione 17 :46 na mecie .10 pozycja może niezbyt satyskcjonująca ale tak jak wspominałem  to był  bieg z dużą  konkurencją. To jest to .Tak trzeba biegać  piątki osiemnastka złamana  , chociaż  nie oficjalnie bo trasa bez atestu ale jest git  😄
III SKÓRZECKI BIEG NIEPODLEGŁOŚCI
Skóra  Tomasz
17 :46
10 open
3 w kategorii wiekowej 35 -50

czwartek, 2 listopada 2017

październik

Kończy  się  październik  a razem z nim kończy  się  okres dużego kilometrażu.
Miesiąc  rozpoczął się  spokojnie bo za pasem  był  już  start w Cisnej. To właśnie  ten bieg miał być  głównym  jesiennym startem i tak się  stało.https://wposzukiwaniumotywacji2016tomekskora.blogspot.com/2017/10/v-hiundai-ultramaraton-bieszczadzki.html Po Ultramaratonie  Bieszczadzkim  przyszło zmęczenie  no ale chyba to akurat nie powinno  nikogo zdziwić  bo w okresie przygotowawczym przebiegłem  prawie 1000 kilometrów. Odpoczynek się  należał. Dwa tygodnie  po ultra odbył  się  4 siedlecki  bieg prawie górski. Nie ładnie było się  na tym biegu nie pokazać, chociaż  strasznie nie chciało  mi się  biegać. Trener obiecał  że wszystko ruszy  lada dzień  i tak się  stało.Po piątkowym  rozbieganku przed  sobotnim  biegiem  poczułem  silną  chęć  pobiegniecie w sobotę.  40 :37 to naprawdę  niezły czas  który pozwolił  na zajęcie  7 miejsca open  i 2 w kategorii wiekowej.
Od tego dnia zostało dwa tygodnie  do biegu Niepodległości w  Skórcu. Trener dostosował plan do tego  aby w przyzwoitym  czasie ukończyć  ten bieg. Szybkość  to było to na czym trzeba bylo się skupić. Bieg  z narastającym tempem i  interwały  10 x 800 i wczorajsze 10 x 400 to chyba najważniejsze  treningi w tym okresie.
 Mam motywację  aby pobiec  w niedzielę.
18:26, 7 miejsce  open  i 1 w  kategorii wiekowej  z tamtego roku to niemałe wyzwanie, mimo to czuję  się  na siłach  aby   przynajmniej  poprawić  czas .Nie oszukujmy  się   wszyscy  trenują  i każdy chce pobiec jak najlepiej. Oprócz  startu w biegu  Niepodległości w Skórcu  planuję  jeszcze jakiś  mały wypad na jeden z lokalnych  biegów  11 listopada ale na razie  nie  zdecydowałem gdzie.
Październik  kończę  z przebiegniętymi  300 km . Chciałbym   ten rok zamknąć  4000 km.Myślę że się  uda  😄

niedziela, 29 października 2017

Biegi charytatywne

Są  biegi w których biegnie  się  po przysłowiową  pietruszkę, są też takie, w których  biegnie się  dla medalu ,miejsca ,  czasu lub po prostu  dla idei. Każdy bieg ma swój  urok i  charakter. Są  takie po którym  zostaje kawałek  pamiątkowego metalu , ale są  też  takie  które  wspominamy bardzo długo.Takie które  kosztowały  nas bardzo dużo wyżeczeń lub po prostu  przypadła  nam do gustu  atmosfera  biegu.
Biegi  charytatywne  bo to o nich chciałbym  dzisiaj napisać, mają  również  swój  urok i niepowtarzalny  charakter. Bo w końcu  co może nas lepiej  zmotywować  niż możliwość  pomocy  drugiej osobie. Każdy biegacz  mając  taką  możliwość  nie odmówi  i choćby  nie był  w najlepszej formie  to pobiegnie  , bo  przecież  w takich biegach  nie liczy  się  czas ,  miejsce ani nic innego poza tym że przyczynimy się do tego  że dzięki  nam ten świat stanie  się  troszeczkę   lepszy.
Jednym  z pierwszych biegów  w tym roku jakie pobiegłem  był bieg organizowany  przez przyjaciół z Mińska  Mazowieckiego  w ramach  Wielkiej  Orkiestry  Świątecznej pomocy.  ,,policz się  z cukrzycą '' Odbył  się  15 stycznia  i cały dochód  z tego wydarzenia  zasilił  konto WOŚP. -10 na dworze  a ja pociągiem  do  Mińska  tylko po to aby pobiec  5km .Szybki powrót  i na 13 do pracy. Pobiegłem  pomogłem  i wygrałem koszulkę  przy okazji.
Kolejny akcent  charytatywny  to  półmaraton  Warszawski. Za namową  kolegi Łukasza postanowiłem  pobiec w ramach akcji #biegamdobrze. wymyśliłem  sobie że pobiegnę  dla fundacji  Wcześniak Rodzice - Rodzicom. Moim celem było zebranie 500 zł a za te pieniądze  obiecałem  pobiec  w różowym  stroju  i perudze. Cel został  osiągnięty  . Pieniążki wpłynęły na konto fundacji  a ja pobiegłem  półmaraton  w przebraniu 😄
W maju w ramach akcji Polska Biega w mojej miejscowości ,zaproponowałem niepełnosprawnej dziewczynce możliwość udziału w biegu .To było niesamowite przeżycie które opisałem w jednym z majowych postów https://wposzukiwaniumotywacji2016tomekskora.blogspot.com/2017/05/biegam-pomagam.html
W lipcu  korzystając  z roztrenowania udało się  zaliczyć  dwa biegi charytatywne. Sabat Czarownic  w Mińsku  Mazowieckim , gdzie Pomaganie  przez bieganie  oraz Mkb  Dreptak  zbierali pieniądze dla niepełnosprawnej Kingi na zakup  samochodu  oraz Bieg zorganizowany w  pobliskim  Gręzowie  gdzie cały dochód  z wpisowego został  przekazany  na leczenie małej Poli.
Możliwość pomagania naprawdę motywuje a kto chociaż troszkę czytuje mojego bloga wie że mnie motywuje bardzo.Za oknem hula orkan Grzesio dochodzi północ .Wiecie co ??? Marzy mi się zorganizowanie kiedyś takiego charytatywnego biegu a jeżeli ktoś z was będzie miał kiedyś możliwość pobiec w takim  biegu  niech uczyni to bez wahania i nie ważne czy będzie akurat w formie czy nie .Bo w takim bieganiu liczy się najbardziej  to że pomożemy .

piątek, 20 października 2017

Zmęczenie

I co zrobić  kiedy pojawia  się  niechęć. Człowiek zastanawia  się  czym jest to spowodowane. Zmęczenie  , monotonnoś , przetrenowanie? Zrobiłem  w tym roku  wszystko co sobie wymarzyłem.Złamane  3 h w maratonie  , udział  w Maraton  Mazury, piękne  bieganko w Bieszczadach, ukończone trzy grand prixy  ,   wszystkie . na podium . Chyba  to normalne  że po 10 miesiącach zapieprzania mogę czuć  się  zmęczony i zniechęcony,tym bardziej że tamten rok zakończyłem  13 listopada  maratonem  w Atenach a 4 grudnia biegałem  już  pierwszy etap grand prix  BGGB .Tak szczerze  to  w tej chwili  do biegania motywuje  mnie tylko blog,trener  i chęć  dobicia  do 4000 km w tym roku.W tej chwili mam już  prawie 3.5 tys.Brakuje niewiele  a za razem tak dużo.
Jutro 4 bieg prawie górski. Wszyscy namawiają  mnie do startu  a mi się  po prostu  nie chce. Mam  nadzieję  że przyjaciele  z Yulo Run Team  mają  przygotowany jakiś  pakiety dla niezdecydowanych , bo nawet się  nie zapisałem. Jak nie będę  biegał  to na pewno będę  kibicował wszystkim  biegaczom.
Wiecie co bym zrobił  najchętniej? siadł  bym na rower i pojechał  przed siebie  tak jak zrobiłem  to w lipcu. Niestety   nie mam aż  tyle czasu. Chyba pójdę  pobiegać
;-)

wtorek, 10 października 2017

V Hiundai Ultramaraton Bieszczadzki

Pomysł  wyjazdu na piątą  odsłonę  Ultramaratonu  Bieszczadzkiego  pojawił  się już  na wiosnę  , w trakcie  przygotowań  do Orlen Maratonu. Może nie do końca  byłem  przekonany do tego jesiennego startu ale  namowy  kolegów z Grupy Biegaczy Skórzec Biega  oraz chęć  poprawy czasu ze startu w 2015 roku sprawiły  że to właśnie Ultramaraton Bieszczadzki stał  się jesiennym   startem  docelowym. Razem z trenerem postanowiliśmy  że duży nacisk  w treningach położymy  na siłę  biegową i objętość. 840 km przebiegnięte  w dwa miesiące  .Skipy ,  podbiegi  i  mnóstwo  treningów w terenie dały nieźle w kość. Do poprawy  był niezbyt wygórowany czas 6 godzin i 4 minuty.
W Cisnej zameldowaliśmy się  już  w czwartek  wieczorem.  Trochę  spaceru, kolacja w Siekierezadzie  i odpoczynek.
Piątek  to już  ładowanie  węglowodanów i małe rozbieganie  z rytmami  na zakończenie. Po południu  odebraliśmy pakiety i nie zostało nic innego jak odpoczynek i spokojny  sen.
Start  ultra  przewidziano na 7 rano.Pobudka o 5  śniadanie i  ....biegunka... 😄   Takie rzeczy się  zdarzają  . Stres przedstartowy,tak to nazywają. Nigdy tego nie doświadczyłem.  Na całe  szczęście  wszystko się  uspokoiło i o 6.45 razem z całą  ekipą  byliśmy  gotowi. Start to około 14 km po asfalcie , delikatnie pod górkę  i z górki  .Dosyć  szybkie tempo  4 : 05 -4 : 20 dały o sobie znać  pod koniec  asfaltowej części biegu.Mały kryzys i myśli,  to już  po mnie ?Na całe szczęście  skończył  się  asfalt i zaczęło  się  pierwsze  podejście. Wypracowana pozycja pozwoliła  na uspokojenie  biegu.  Odpoczęłem  troszkę  i na szczycie znowu biegłem .Wiedziałem dokładnie że najgorsze czeka mnie na 30 km.Masakryczny  podbieg  okazał  się  nie taki straszny jak 2 lata temu. I tu pojawiła się nadzieja i  dobre myśli. Jest moc .Baton,  woda i cola na zmianę. Zbieg i znowu podbieg na 39  kilometrze wiedziałem  że zostało ich tylko 3 , 3 podbiegi i juz z gorki .Kilometry ubywały  a razem z nimi  moje zapasy  płynów . Nogi  zarówno  na podbiegach jak i na zbiegach  wpadały w głębokie ślady .Ścieżka  była  jak bagno. Stawiając  kolejne kroki zastanawiałem się  chwilami czy wyjmę nogę  z butem czy bez 😄 Na 45 km wiedziałem że jestem  zdany tylko na pół półlitrowej butelki coli która była w plecaku , jednak nie chciałem tracić  czasu  na  sięganie  po nią  .Biegłem a pragnienie narastało. Trzy kilometry do mety ...ostatni zbieg i decyzja... muszę  się  napić  bo źle skończę. Kilka łapczywych łyków i pusta butelka wylądowała spowrotem  w plecaku .Słychać  już  było doping zgromadzonych  na mecie kibiców. Ostatni raz spojrzałem  na zegarek  kilometr  przed metą. Wiedziałem że mogę  być  nawet w pierwszej  dwudzieste. Udało się  pomyślałem  .Plan wykonany . Dzięki  temu że czterech  zawodników  z kategorii  M - 40 zostało nagrodzonych w kategorii  open ,udało  się  stanąć  na podium  w  kategorii  wiekowej  tak znanego biegu .
V Hiundai  Ultramaraton Bieszczadzki
Skóra Tomek
5:20 :50
open  19
m - 40 - 6

poniedziałek, 2 października 2017

Wrzesień

Kolejny  miesiąc  mocnego biegania w tym roku ,wrzesień. Rozpoczął się  już  drugiego, startem w 4 Jesiennym  Grand prix Mińska Mazowieckiego w biegach przełajowych. Celem na to grand prix  było złamanie 40 minut na trasie  tego  biegu  oraz obrona 1 miejsca w kategorii wiekowej zdobytego w ubiegłym roku.Pierwszy bieg i od razu  jedno z założeń  zrealizowane. 39 : 03. Wieczorkiem  oczywiście  jak przystało na pierwszą  sobotę  miesiąca  , trening z grupą  Biegaczy Skórzec Biega. Kilka 150 metrowychpodbiegów i odpoczynek bo w niedzielę  rano 28 km wybieganie .4 września  po południu  byliśmy  z żoną  już  we Wrocławiu  .
Był  to przystanek  w drodze do Sobótki  gdzie odbywał  się  event jednej z firm piekarniczych na który otrzymałem zaproszenie. Event odbywał  się  5 września  od godz 10 tak że rano był  czas na małe rozbieganie po malowniczym Ślężańskim Parku  Krajobrazowym.  Kolejny dzień  to oczywiście  już  mocny ,górski trening  .Ślęża  to spora góra  a 20 km podbiegów i zbiegów  zrobiło swoje .
Ciężkie nogi dały się  odczuć  na drugim biegu Jesiennego Grand prix  który odbył  się 9 września. O dziwo czas był bardzo podobny  39 : 02  po tygodniu mocnych treningów było ok i pozwoliło umocnić  się  na 3 miejscu open .Nazajutrz  , niedziela  i mocne 33 km długiego wybiegania z szybszym zakończeniem.
Kolejny tydzień  minął  szybko a w nogach kolejne 100 km i oczywiście  sobotni  trening z moją grupą  biegową  , a w niedzielę  25 km wybieganie z narastającym  tempie,  tym razem w towarzystwie  Łukasza  Kosieradzkiego. 23 września  , kolejny trzeci bieg grand prix  .Ukończyłem  go na drugiej pozycji z czasem  39 : 06. Troszkę  słabiej  ale warunki tego dnia nie były  najlepsze  .Padający od kilku dni deszcz spowodował  znaczne rozmiekczenie  podłoża. Oczywiście  jak to po sobocie  czas na niedzielne długie wybieganie .Tym razem  35 km w towarzystwie  małżonki  na rowerku. Ostatni dzień  września  to finał  Grand prix  .Na ostatnim 4 biegu udało się  pobiec jeszcze mocniej .Wszystko dzięki miejszemu  kilometrarzowi w ciągu tygodnia oraz dzięki  Łukaszowi  Staniakowi który  wręcz poprowadził mnie na ten  kosmiczny  jak dla mnie czas 38 :30.
Po dekoracji  szybki  powrót do  domu i zaplanowane spotkanie  z Grupą biegaczy Skórzec biega  które  z ogniska zmieniło się  w grilla  😄

To był  intensywny miesiąc  mocnego treningu .420 km a po dodaniu sierpnia 840 km .Mam nadzieję  że trener wie co robi bo taki kilometrarz  nie jest dla każdego.

niedziela, 17 września 2017

Nowe trasy biegowe

Jakiś  czas temu  przeczytałem  w jednej z książek o bieganiu  że dobrym sposobem  na  lepszą  motywację  do biegania jest częste  zmienianie  tras biegowych. Coś  w tym  jest mogę  śmiało  stwierdzić  . Zawsze kiedy gdzieś  wyjeżdżam biorę  ze sobą  rzeczy do biegania i nie ważne  czy jadę  biegać  , czy służbowo  czy prywatnie , po prostu  oprócz  spraw które  trzeba  załatwić  , próbuję  niemal  zawsze wcisnąć  gdzieś  bieganie.  I zawsze to bieganie po obcych  terenach daje dużo radości  .Ciężko mi dzisiaj wymienić  wszystkie  fajniejsze,  tegoroczne chociażby rozbiegania  na wyjazdach bo było ich naprawdę  sporo.  Jedno z fajniejszych  to napewno to po półmaratonie  w Gdyni .
Nigdy nie myślałem że nad morzem  można zrobić  tyle podbiegów. Oprócz tego fajnie też biegało  mi się  po Mazowieckim  Parku  Krajobrazowym  w okolicach Sulejówka. Byłem tam na weselu .Po noclegu  w  hotelu  nie mogłem odmówić  sobie  porannego bieganka wiedząc  że tuż za płotem jest mnóstwo  trajowych  ścieżek do biegania.
Miło też wspominam ostatni służbowy  wypad  do Sobótki  i dwa wspaniałe typowo górskie treningi po Ślężańskim Parku Krajobrazowym.
Tak szczerze  to dzisiejszy wpis  miał  być właśnie  o tym wyjeździe  bo naprawdę  szlaki  i historia Ślęży  zasługują na to aby zachęcić   ludzi do  odwiedzania tej góry  .
Kiedy wczoraj  wieczorem,  mój biegowy  przyjaciel  Łukasz zaproponował  wyjazd do oddalonych  o  kilkanaście  kilometrów  od mojego miejsca  zamieszkania  Wodyń  ,  aby to właśnie  tam zrobić  kolejny trening do Ultramaratonu  bieszczadzkiego, oczywiście  zgodziłem  się  bez chwili namysłu. I nawet padający deszcz nie dał  rady popsuć  nam treningu  bo przecież  my lubimy biegać  w deszczu, my lubimy biegać  razem no i bardzo lubimy biegać  po nowych trasach , tym bardziej jak są  tak piękne jak ta zaproponowana  przez Łukasza.

Mimo tego że  moja żona twierdzi że ja nie nadaję  się  do biegania w nowych terenach ,co gorsze potwierdził  to nie tak dawno mój  trener , osobiście  nie  mam  zamiaru  zrezygnować  z poznawania  nowych  okolic. Ponoć  nie mam zmysłu  orientacji 😄  .To prawda  często korzystam  z mapy  w telefonie  , no ale w końcu  ma się  ona do czegoś  przydać  a nie zajmować  miejsce w pamięci  urządzenia , no nie ? 😄
Podsumowując, nie żałujcie  sobie biegania w nowych  okolicach i jeżeli nadarza  się  taka  okazja , to spróbujcie  pobiegać  gdzieś  z dala od domu.To naprawdę dobry sposób  aby zmotywować  się  chociażby  do wyjazdu  lub po prostu  do spędzenia wolnego czasu  gdzieś  poza domem .A jeżeli  wasze bieganie was nudzi i nie macie czasu  aby wyrwać  się z  domu na dłużej  ,  po prostu  wychodząc  dzisiaj  lub jutro z domu pobiegniecie  w inną  stronę  niż zawsze. Będzie  fajnie  , obiecuję  😄

czwartek, 31 sierpnia 2017

Sierpień

Sierpień  kończę  wolnym  od biegania dniem  i powiem szczerze  że dopiero chyba odpoczęłem  po niedzielnym bieganiu.W sierpniu udało się  nabiegać  418 km .Jak na 5 biegowych dni w tygodniu  to sporo  .Oprócz  tego udało się  zrobić  ponad  stówkę na rowerku i trochę  ćwiczeń.
Wolny dzień  postanowiłem  wykorzystać  na odebranie nagrody zdobytej  w  Grand Prix Traktu Brzeskiego. 9 biegów  w pięciu lokalizacjach  i terminach  .Aby zaliczyć  grand prix  trzeba było zaliczyć  minimum  cztery :  5 km , 10 km  ,15 km ,  21 km .Można też  było  zdobyć  dodatkowe  punkty za start w piątym  biegu.
Po ubiegłorocznym rozczarowaniu, swoją tegoroczną  przygodę  z grand prix  rozpoczęłem Wiązownej  5 marca startem w półmaratonie  :
1 : 22 : 31  to czas który  pozwolił  na zdobycie kilku  konkretnych punktów.
Po prawie 3 miesiącach  przerwy drugi etap grand prix  został  rozegrany  w Mińsku Mazowieckim  .Tu wybrałem  dystans 15 km . 58 : 47  w ciężkich warunkach cieszyło  niezmiernie  a oprócz tego  razem z ekipą  Skórzec biega  zdobyliśmy  3 miejsce  drużynowo na dystansie  15 km.
Kolejny  etap to już  Biała Podlaska. Tutaj wiedziałem  że  nie mogę  za dużo od siebie  oczekiwać. Start  ten był  tydzień  po moim starcie w Maratonie  Mazury. 39:32 po zabłądzeniu na trasie pozwoliło na zajęcie 10 miejsca open i 2 w kategorii wiekowej  co dało konkretne punkty do grand prix.
Po dwutygodniowej przerwie  kolejnym  biegiem do zaliczenia  była Platerowska dyszka . Tutaj już  w miarę  wypoczęty  pobiegłem 37 : 52.
Po Platerowie  pozostała do zaliczenia  tylko piątka,szybka piątka na biegu Jacka.Tylko jak to zrobić  kiedy obiecało  się  być  pacemakerem  na półmaratonie. Takie zadania uwielbiam  najbardziej. Półmaraton  w 1 :  40 : 31  .50 minut przerwy  i start piątki. 18 : 38  to naprawdę  niezły  czas i mimo że do podium w wiekówce  zbrakło 8 sekund, nie miałem  do siebie  żalu.Zdobyte 319 punktów  pozwoliło na zajęcie  13 miejsca na 128 sklasyfikowanych zawodników oraz drugie w kategorii wiekowej Grand Prix Traktu Brzeskiego w sezonie 2017 .
Nagrodę  odebrałem w obecności  Pawła  Jastrzębskiego  który  zdobył  1 miejsce  w m 40 😄 oraz  mojego  biegowego  kolegi  Łukasza  Kosieradzkiego  który również  odbierał  nagrodę  za 5 miejsce open. No cóż. ...motywacja  na całego. ..Brawo MY :-)

wtorek, 29 sierpnia 2017

8 Bieg Siedleckiego Jacka

Ostatnia  niedziela  sierpnia to już tradycyjnie Siedlecki Bieg Jacka. W Tym roku po raz ósmy Siedlce gościły biegaczy z całej Polski i  nie tylko. Jako że bieg Jacka co roku dla mnie  jest  jednym z tych biegow których po prostu nie mogę  opuścić , również  i w tym  roku   wzięłem udział w  tym biegu.  To w Siedlcach  właśnie  w 2010 roku zadebiutowałem  na I Biegu Jacka  jako biegacz.To również  na tym biegu rok temu  zadebiutowałem  jako pacmeker i tak sobie myślę  że jeżeli kiedyś  zdecyduję  się  zakończyć  bieganie  zrobię  to właśnie  na Siedleckim  Biegu.
Tegoroczna  8 edycja przyciągnęła  do Siedlec prawie 1000 biegaczy. Start półmaratonu  odbył  się  o 8.30  .W tym roku również  miałem  przyjemność  poprowadzić  biegaczy jako pacmeker. 1 : 40 : 00 to czas jaki mi przydzielono.Po półmaratonie o godz 11 wystartował  Bieg na 5 km .Na tym biegu  były rozgrywane mistrzostwa Polski  mężczyzn  .
Bieg Jacka to również  finał  odbywającego się  od 3 lat Grand Prix Traktu Brzeskiego.
Półmaraton zgodnie z planem poprowadziłem  na czas 1 : 40 : 31  . Po 40 minutach przerwy byłem już na starcie biegu na 5 km. Wiedziałem dokładnie że nie mogę  oczekiwać  od siebie  zbyt wiele  bo w końcu  półmaraton w  nogach ale optymalnie ustawiłem się  na 19 minut. Biegło się naprawdę dobrze. Kilometry uciekały bardzo szybko a czas ostatniego kilometra 3 : 36 i  całości 18 : 38 świadczy tylko o tym że jest dobrze.
Podsumowując tą  biegową  niedzielę,można śmiało powiedzieć że treningi  do Ultramaratonu bieszczadzkiego przynoszą efekt .
Kolejny start już w sobotę 2 września na Grand prix Mińska Mazowieckiego w biegach przełajowych. Cel to obronić najwyższy stopień podium w kategorii wiekowej oraz złamanie 40 minut na trasie  tego Grand prix  . Trzymajcie kciuki  😃

czwartek, 24 sierpnia 2017

Trener

W życiu  każdego  biegacza który  marzy o konkretnych wynikach przychodzi  taki czas  kiedy plany treningowe  z internetu przestają  dawać  efekty .Pojawia się  chęć   spróbowania czegoś  innego. W moim życiu  ta chwila  nastąpiła  przed startem  w Atenach. Wiedziałem  dokładnie  że  nie  dam rady sam przygotować  się do tego  maratonu.Brakowało mi wiedzy i motywacji  do treningów. O pomoc  poprosiłem  znanego bardzo na Siedleckim rynku biegowym  Bogdana Balę. To dzięki  jego pomocy udało się  ukończyć  maraton Ateński  z przyzwoitym czasem i co najważniejsze  w dobrym stanie  fizycznym. Jako że współpraca  przez 10 tygodni   układała nam się bardzo dobrze  postanowiliśmy  że  będziemy współpracować  dalej . 2:57 : 55  na Orlenie ,  3 : 00 : 28  Maraton Mazury  i   cudowne 1 : 19 : 50  na półmaratonie  w Gdyni  to nie tylko zasługa  mojej ciężkiej pracy  ale i czujnego  oka trenera. Mogę  powiedzieć  szczerze  , sam bym do tego nie doszedł. Co prawda byłem blisko  złamania trojki  w 2016 ale później  coś  się  posypało .Teraz jest o wiele lepiej.Nie muszę  myśleć  co biegać  jak biegać  i ile biegać. Plany treningowe  otrzymuję  na mejla .Na każdy tydzień  nowe zalecenia, dopasowane  do tego ile mam czasu i  co w danym  tygodniu  mam do zrobienia.
Jeżeli  kiedyś  opuści  was motywacja  , i stwierdzicie że nie macie pojęcia  jak to dalej wszystko ogarniać, poszukajcie  sobie takiego człowieka.
Najlepiej  gdyby miał  doświadczenie  i oczywiście  wiedzę  bo powiem  szczerze  pan Bogdan  w tej  chwili  lepiej  wie odemnie co kiedy i jak pobiegnę  .... I chociaż  czasami zdaje mi się  że trochę  przesadza  to i tak staram się  zrobić  to co mi zalecił. Po rocznej  współpracy  mogę  z czystym sumieniem  powiedzieć że ta współpraca  dała mi bardzo  dużo. Dała mi  chęć  do biegania dała mi przyzwoite  wyniki  a przede wszystkim  dała mi motywację  , bo chociaż  czasami po prostu  nie chce mi się  iść  na trening, robię  to dla  Bodzia  i chociażby  z szacunku  dla  niego .
Pozdrawiam  T.S  😄

piątek, 18 sierpnia 2017

Urodziny .Szybki wpis .

Nawał  pracy i obowiązków  dopadł  mnie w sierpniu. Miesiac w którym  obchodzę  urodziny.Trzy dni jakiegoś  doła że niby robię  się  stary  i wszystko wraca do normy. Upał  daje się  we znaki .Jak nie pobiegasz  rano to męczy sz się  w południe , sory taki mamy klimat , ktoś  by powiedział. Dzisiaj było  w miarę  ,18 km ze średnią  4 '30 ''km .Kiedyś  jak biegałem w m 30 było tak trudno  coś  zdobyć  ,kiedy rok temu pojawiłem się  w kategorii  M 40 zaczęło  być  wesoło .
Troszkę  gradobicia się  nazbierało 😄 no i oczywiście  motywacja wieksza  . No cóż wybaczcie ten krótki  wpis .Na prawdę  kiepsko z czasem .A i jedno małe spostrzeżenie. Do tej pory po treningach piłem wodę lub colę   .Dzisiaj niczym nie mogłem  się  napić  .Jednak  ta temperatura robi swoje.Na całe  szczęście  w lodówce było zimno piwko. Dwie szklaneczki i pragnienie ugaszone.Tylko mnie tam zaraz w domach nie opowiadać  żonom że Skóra po treningu  zaleca  😄W sumie co tam , może być  i na Skórę. 100 lat ,41 latku 😄

niedziela, 13 sierpnia 2017

Wsparcie żony

Nic lepszego niż  druga połowa  tolerująca tony przepoconych ubrań, niekończące  się  zakupy butów  , godziny spędzone  na  treningach oraz ciągłe wyjazdy na zawody, nie może  przydażyć się  zagorzałemu biegaczowi.I nie ważne  czy  biegasz wolno czy szybko to wszystko  jest tak  samo. Ubrania trzeba uprać, wydatki przemilczeć  a godziny spędzone na treningu albo dzielić  albo spędzać  w samotności .Jednak czasami szczególnie  przy dłuższych wybieganiach  przydaje się  wsparcie. W takich chwilach w moim przypadku  nie zastąpiona  jest moja żona.Czasami po prostu  z niechęcią  , czasami z grymasem  pokonuje  ze mną  kolejne trzydziestki  wioząc  na bagażniku  butelkę  z wodą  a w saszetce   żele  lub batony.
Kiedyś  zapytała mnie : Ciekawe  czy  Ty też  byś  tak że mną  jeździł, gdybym to ja tyle biegała? Milczałem, po chwili po cichu odparłem  -pewnie nie .....- Pewnie byś  jebał na czym świat stoi  że tylko latasz i latasz ?  -kontynuowała -w domu nie posprzątane, obiad nie ugotowany...ciekawe jak by to było?
Takie rzeczy trzeba wysłuchać  😄  Nie zmienia  to jednak faktu  że gdy przychodzi  kolejne długie wybieganie ona znowu siada na rower i znowu mi pomaga.
Trasę zazwyczaj ustalam ja wiedząc  że strasznie nie lubi jeździć  po piachu.Odkąd ma zegarek do biegania pomaga mi nawet kontrolować  zamierzone tempo  . Kiedy  wyruszamy razem na trening dużo rozmawiamy  (pod warunkiem że nie biegnę  tempem poniżej 4 minut kilometr  😄  )  .Rozmawiamy o wszystkim. ...o tym co rośnie na polu  ,co mamy do zrobienia  i jaka jest pogoda chociażby.Dzieki temu czas leci szybciej .Kiedy mówię ,  wiesz chyba nie dam rady  szybciej? ona mówi ...Dasz ,dasz  przecież już tak biegałeś  😄  Wiecie co ?Ta kobieta robi dla mnie  bardzo dużo. Jest cierpliwa i wyrozumiała  .Potrafi mnie zmotywować  nawet wtedy gdy jest źle .Życzę  wam właśnie  takich  drugich połówek. ..Cierpliwych i wyrozumiałych ,no i nie zapomnijcie się  za to odwdzięczyć  bo każda cierpliwość  ma swoje granice  😄

piątek, 4 sierpnia 2017

Co motywuje pielgrzyma.

Sierpień  to miesiąc  pielgrzymek i tak się  składa że jedna z nich przez miejscowość  w której  mieszkam.Piesza Podlaska  Pielgrzymka na Jasną  Górę wyrusza z Siedlec 2 sierpnia i tego samego dnia mieszkańcy mojego Skórca goszczą ją  na  tak zwanym  obiedzie.
Różnego rodzaju bułeczki , pączki, kanapki oraz napoje są rozdawane przez  mieszkańców   okolicznych wiosek i jest to swojego rodzaju  tradycja w naszej  parafii.
Niektórzy też  zabierają  swoich znajomych idących w tej pielgrzymce na poczęstunek  do siebie do domu bo w końcu  godzinny postój  to wystarczający  czas na zjedzenie dobrego obiadu. W tym roku po raz pierwszy  na trasę  pielgrzymki  wyruszyła moja 15 letnia córka zapatrzony chyba na swoją  babcię  a moją  teściową  która podróżuje do Częstochowy  tak naprawdę  sam nie wiem który to już  raz. Oprócz  nich  na obiedzie  było kilka koleżanek córki oraz znajomych moich i żony w sumie z 15 osób.
Zadawając  im pytanie co ich motywuje aby iść  300 km przez prawie dwa tygodnie  jedna z nich odparła  ....a co motywuje  do tego aby wsiąść  o 5 rano na rower i przejechać  ot tak sobie  100 km.?. ..Jak myślicie ? to chyba jedna z czytelniczek mojego bloga ? 😄  na pewno .Jednoznacznej odpowiedzi nie otrzymałem.Myślę że każdy ma jakąś swoją wewnętrzną potrzebę aby  iść z innymi przed cudowny obraz Najświętszej Maryi Panny.Pytałem  też  o  chwile zwątpienia  , czy się pojawiają  czy często i jak sobie z tym radzą. W sumie to tak jak w bieganiu .  Trzeba  przezwyciężyć  słabość  i  starać  się  nie dopuszczać  myśli typu , ,  i po co mi to wszystko '' Dzisiaj nasza pielgrzymka jest już  w Dęblinie i zostało im 10 dni do celu.Nie wiem co im życzyć  ... powodzenia ? szerokości?  Raczej nie .Życzę  im spokojnej  głowy ,samych pozytywnych myśli i mega motywacji w tej  długiej podróży .Z Bogiem bracia i siostry 😄