wtorek, 25 kwietnia 2023

17/52 Wiązowna

 Jak podają różne źródła pierwsze wzmianki o Wiązownej datujemy na XIV wiek. Tradycja z XIX w. mówi, że nazwa wsi pochodzi od więzów, czyli kajdan. W Wiązownie oraz w sąsiednich wioskach  podobno osiedlano niegdyś przestępców. Mówi się, że zapisani byli w specjalnej księdze wiszącej na łańcuchach w dawnym pałacu wiązowskim. Inne źródła podają, że nazwa wsi pochodzi od gatunku drzew – wiązów, które niegdyś rosły tu w dużych ilościach. Dziś zachowały się one głównie na wysokim brzegu Świdra i w miejscowym parku. W centrum parku znajduje się pałac Lubomirskich, który został wybudowany w XVIII wieku.


Zabytkowy jest również tutejszy kościół, który został zbudowany w 1780 roku.
Przez Wiązowną przepływa urokliwa rzeczka Mienia, która pod Otwockiem wpada do Świdra. Prawie 70 % powierzchni gminy Wiązowna znajduje się pod ochroną. Są to rezerwaty przyrody oraz obszar Mazowickiego Parku Krajobrazowego.


Do tej pory Wiązowną znałem tylko z półmaratonu wiązowskiego, który odbywa się tutaj nieprzerwanie od 42 lat. Przeglądając mapy google natrafiłem jeszcze na ciekawy opis umocnień fortyfikacyjnych. Wystarczyło kilometr biegu w kierunku miejscowości o nazwie Emów i odnalazłem ich pozostałości. Drążąc temat dowiedziałem się że pierwsze forty powstały już w 1915 roku. Służyły obronie Warszawy a w 1944 roku zostały zburzone przez sowietów. Warto wspomnieć iż wjeżdżając do Wiązownej od strony Mińska Mazowieckiego możemy zobaczyć kopiec,  który również jest częścią tej fortyfikacji.



Wiązowna wywarła we mnie bardzo pozytywne odczucia.  Centrum wsi pięknie ogarnięte. Mnóstwo oznaczonych szlaków pieszych i rowerowych. O wszystkich można poczytać na stronie Goku :




16/52 Czorsztyn

 Podczas wyjazdu na biegi do Szczawnicy postanowiłem sobie ogarnąć kolejną 16 już lokalizację. Wiedziałem że nie będzie z tym problemu, bo w ostateczności będzie można napisać coś o Szczawnicy właśnie.

Ogólnie nocleg mieliśmy w Mizernej, jednak biegając po okolicy zauważyłem, że jako lokalizacja na trackach wyświetla się Czorsztyn. Dodatkowym atutem do opisania tej miejscowości, była niedzielna wycieczka rowerowa wokół Jeziora Czorsztyńskiego. 



Jezioro Czorsztyńskie,  Zbiornik Czorsztyński –  Powstał przez zbudowanie w Niedzicy zapory wodnej pomiędzy Pieninami Spiskimi a Właściwymi. Budowano go w latach 1970 - 1997. Obecnie jezioro Czorsztyńskie można do okola objechać rowerem w większości po przygotowanej specjalnie do tego celu ścieżce rowerowej.



Moje wpisy raczej nie mają za zadanie przynudzać a tym samym nie mogą być za długie, tak więc nie będę rozpisywał się o historii tej miejscowości.  Nadmienię jednak że czorsztyn powstał już w XIII wieku a ruiny zamku zbudowanego na olbrzymim wzniesieniu możemy podziwiać do dnia dzisiejszego.



Polecając każdemu amatorowi pieszych i rowerowych wędrówek to miejsce podrzucam link z cudowną historią Czorsztyna:https://nadczorsztynem.pl/historia-czorsztyna/

wtorek, 18 kwietnia 2023

15/52 Mrozy

 Największą atrakcją turystyczną Mrozów jest Rezerwat Rudka Sanatoryjna, oraz szpital, który rozpoczęto budować w 1902 roku w pobliżu rezerwatu. W budynku tym od początku miesciło się  sanatorium a później również szpital dla osób chorych na płuca. W rezerwacie obecnie można zobaczyć kolejkę konną, która jest repliką tej sprzed blisko stu lat. Mrozy uzyskały prawa miejskie w 2014 roku. Odwiedzając Mrozy warto zobaczyć zabytkowy dworzec kolejowy.


Swoje niedzielne w biegu zwiedzanie rozpoczęłem właśnie od szpitala. Drogą asfaltową od strony wschodu, udałem się w stronę Mrozów. Przepięknie kwitnące zawilce, są na pewno dodatkowym plusem, aby odwiedzić to miasteczko właśnie na przełomie kwietnia i maja. Po niespełna trzech kilometrach biegu, dotarłem do torów oraz do wspomnianej kolejki.

Kilkaset metrów dalej na północ znajduje się również wspomniany już dworzec kolejowy.  Kilka minut straciłem tutaj na szukanie na mapach zabytkowego młyna wodnego w którym mieściła się kiedyś fabryka Gerlacha.  Niestety przebiegając dwa razy rzeczkę, która płynie przez Mrozy nie odnalazłem go. Wspomniana rzekczka na wszelkich mapach ma nazwę Rzeka i wpada gdzieś w okolicach Oleksina do Kostrzynia. Robiąc pętlę po mieście natrafiłem na olbrzymi i chyba również zabytkowy budynek szkoły.

Od niego ulicą Tartaczną wróciłem do torów i nimi do szpitala. Sam szpital pamiętam jeszcze jako bardzo stary budynek, kiedy odwiedzałem w nim babcię i ojca. Teraz trzeba przyznać po gruntownym remoncie, robi wrażenie.

Niestety bardzo mało jest o histori Mrozów na Wikipedii a i źródła internetowe nie podają nic ciekawego  oprócz tego co napisałem.






I jeszcze kilka cudownych zdjęć z rezerwatu no i tradycyjnie link strony o Mrozach.: 




czwartek, 6 kwietnia 2023

14/52 Otwock

 W przedświąteczną środę przy okazji hospicyjnego wyjazdu do Międzylesia  postanowiłem odchaczyć kolejną lokalizację do mojego wyzwania. W pierwszym planie był Józefów ale zasięgnąwszy opinii Tomka Nasiłowskiego postanowiłem podjechać 5 km dalej i zupełnie na biegowo zwiedzić Otwock.

Nawigacja zaprowadziła mnie prosto pod stację PKP mimo to już wcześniej moje zainteresowanie wzbudziła tutejsza wieża ciśnień. Tuż obok duży parking, widok na dworzec kolejowy od strony południowej oraz zabytkowy dworzec kolejki wąskotorowej w którym aktualnie jest apteka.



Zupełnie na chybił trafił ruszyłem w kierunku opuszczonego szpitala dla nerwowo chorych. Mijając po drodze na przemian piękne drewniane wille,  zawalające się rudery, no i otwockie kasyno



Po 5 km biegu dotarłem do pierwszego z punktów zwiedzania. No cóż pierwsze rozczarowanie. Zespół zdemolowanych i rozwalających się budynków, ogrodzony wysokim murem, oczywiście z powywalanymi bramami, ot i cały zabytek.

Wracając natrafiłem na czarny szlak turystyczny zaprowadził mnie do kolejnej atrakcji Otwocka. Olbrzymi, drewniany dom, pomoc jeden z największych w Europie.

No i cóż, znowu rudera chociaż trzeba przyznać że ten budynek trzyma się jeszcze kupy. 
 Kolejnym namierzonym celem była willa Bojarów ponoć też zabytkowa. Mówię sobie biegnąc , do trzech razy sztuka. No i.... znowu ruiny.


Wróciłem z biegania po Otwocku jak zbity pies. Prawie 14 kilometrów i tak naprawdę nic mnie nie powaliło, no poza jednym ładnym budynkiem uzdrowiska.
Wyjeżdżając z Otwocka zauważyłem jeszcze dwa ładne budynki po drugiej stronie torów. W jednym jest Dom pogrzebowy a w drugim restauracja.
Kościoły?  Też bez szału.
Ogólnie polecam to miasto osobom lubiącym pochodzić po ruinach, nie zamków oczywiście tylko dziewiętnastowiecznych budowli, bo tego jest tutaj sporo i z tego co zauważyłem nigdzie nie ma zakazów wstępu.
Myślałem że będę mógł porównać Otwock do Konstancina Jeziorna, który odwiedziłem w tamtym roku na przykład, ale niestety daleko mu do tego.
Oczywiście na zakończenie  podsyłam rys historyczny znaleziony w internetach :

Oraz podróżniczy ładny opis:

wtorek, 4 kwietnia 2023

13/52 Żelechów

 Zwiedzanie Żelechowa rozpoczęliśmy prawie w samo niedzielne południe z olbrzymiego, wybrukowanego rynku w centrum miasta, gdzie zaparkowaliśmy samochód. Nie było to łatwe z tego powodu, że tak jak wspomniałem było to niedzielne południe i mnóstwo osób postawiło samochód właśnie w rynku idąc do kościoła, który praktycznie sąsiaduje z rynkiem. Na początek postanowiliśmy przeczytać kilka wzmianek, wyszukanych wcześniej w internecie i ruszyć w ich poszukiwaniu.  https://lokalnyatrakcyjnyszlak.pl/przewodnik/gmina-zelechow/

 Bez większego problemu znajdowaliśmy, figurki i pomniki wspomniane w artykule.


Po kilku minutach spaceru dotarliśmy również pod żelechowski pałac, podziwiając piękne chociaż zniszczone stare budynki.

Sam pałac w który znajduje się obecnie hotel, spa i restauracja rozpoczęto budować w 1762 roku, a jego budowa trwała aż 30 lat. Obecny wygląd pochodzi z kolejnej rozbudowy, która została wykonana w 1832 roku.


Najstarszym jednak budynkiem zachowanym po dzisiejsze czasy w Żelechowie jest malutki kościółek p.w. św Stanisława z 1741 roku. Niestety nie mogliśmy go odnaleźć chodząc po mieście. Odnaleźliśmy go dopiero na mapie po zakończeniu spaceru po Żelechowie i postanowiliśmy podjechać do niego samochodem. Można go odnaleźć na skraju miasta udając się w kierunku miejscowości Zakrzówek. 


Do ciekawostek tego miasta możemy też zaliczyć stuletni dom strażaka obok którego przy ulicy wiszą dzwony alarmowe, cmentarz parafialny z kilkoma zabytkowymi grobami oraz cmentarz żydowski na który natrafiłem dopiero podczas biegania po Żelechowie. Niestety I być może stety cmentarz jest ogrodzony do okoła i zamknięty porządną bramą co na pewno chroni go przed dewastacją. Na bramie jednak jest podany nr telefonu do opiekuna i jak myślę można go zwiedzić po uprzednim ustaleniu.



  Jako piekarz zwróciłem również uwagę na dosyć pokaźny budynek młyna w Żelechowie.

Pamietam że jeszcze jako uczeń miałem możliwość robić chleb z żelechowskiej mąki.



Dla chętnych podsyłam również link zarysów dziejów historycznych, który jest dostępny na stronie miasta i gminy Żelechów:https://zelechow.pl/historia/


Na zakończenie kilka fotek z Żelechowa. 








sobota, 1 kwietnia 2023

Marzec 2023

 


Bardzo intensywny miesiąc trafił mi się w mijającym czasie. Dużo startów, dużo odbiorów nakrętek, wizyty w szkołach i oczywiście kolejne odwiedzone miasta w ramach mojego projektu 52/52 .
Wszystko rozpoczęło się 4 marca w sobotę na ostatnim piątym biegu z serii zimowe biegi Bogdana Bali- rewolucja.
Tym biegiem tak jak wspominałem zakończyliśmy rywalizację w tym cyklu biegów a moim planem na ten bieg było po prostu ukończenie go. 3 miejsce w kategorii m40 było moje 😊


Nazajutrz z żonką udaliśmy się do Bielska Podlaskiego. Niedzielne zwiedzanie tego miasta dało nam wiele radości no i to co najważniejsze - czas spędzony razem.
Kolejnym startem był bieg z okazji dnia kobiet w Siennicy a kolejną odwiedzoną miejscowością Puławy, gdzie udałem się z Romanem na Bieg Zielonych Sznurowadeł.  Tego dnia nóżka podawała. Ukończyłem ten bardzo trudny, terenowy półmaraton z czasem 1.33.59 co dalo mi 5 miejsce open I 1 w m40.


16 marca w ramach hospicyjnego wyjazdu, odwiedziłem Sokołów Podlaski i była to 11 lokalizacja w tym roku.
17 marca w Skórcu odbyła się pierwsza Skórzecka Ekstremalna Droga Krzyżowa. Mogła dojść do skutku dzięki współpracy wielu osób a ja bardzo się cieszę że mogłem być twórcą jej trasy.


18 marca w sobotę wystartowałem w Biegu Ogińskiej w Siedlcach a nazajutrz w niedzielę miałem wystartować w Biegu na powitanie wiosny w Mińsku Mazowieckim, jednak wnuczka, którą wzięliśmy na pierwszy w tym roku bieg dla dzieci, nie chciała zostać z żadną z proponowanych opiekunek i dziadziuś musiał się nią zająć, podczas gdy babcia Aldonka zaliczyła swój 8 start w tym roku.
23 marca wspólnie z delegacją ze Szkoły podstawowej im kawalerów Orderu Uśmiechu w Grali Dąbrowiźnie,  udaliśmy się do Torunia na dwudniowy zlot szkół noszących właśnie to imię. Był to niezwykły czas, który pozwolił poznać wiele ciekawych osób, nawiązać nowe kontakty jak również zaliczyć kolejną 12 lokalizację.
Na kolejny start nie czekałem zbyt długo bo niedzielny półmaraton w Warszawie zbliżał się bardzo szybko. Zbliżał się na tyle szybko że nawet nie zdążyłem się do niego uczciwie przygotować. Planem minimum było pobiegnięcie tego półmaratonu tempem 4.0, jednak nóżka podawała i ruszyłem ostro w granicach 3.52. Sił wystarczyło do 12 kilometra. Kolejne to wielka walka, z samym sobą, z górkami i z wiatrem. Mimo wszystko cieszę się że tego dnia mogłem pobiec po raz kolejny wspierając Fundację wcześniaków rodzice -rodzicom.


Na poniedziałek po półmaratonie miałem już umówimy załadunek nakrętek. Tym Razem 4 tony plastiku załadowaliśmy z Aldonką,  Pawłem i Romusiem. Wśród tych nakrętek były te zbierane dla hospicjum oraz zbierane przez rodziców Natalki i Bartusia.
W ostatni wtorek marca nastąpiło uroczyste otwarcie mojej wystawy fotograficznej, którą można oglądać do 5 kwietnia w Bibliotece w Skórcu.


Ostatnie dni marca były już podporządkowane organizacji świątecznego jarmarku na rzecz Fundacji Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci.
Mimo wielu zajęć i startów, udało się na biegać  w marcu prawie 250 km.
Cieszę się że dużo rzeczy które robię ma pozytywny odbiór, bo nawet zdarzają się osoby które prywatnie podczas spotkań pytają mnie o mój projekt odwiedzenia 52 miejscowości w 52 tygodnie roku.
Przed nami kwiecień,  trzymajcie kciuki 😘