niedziela, 8 grudnia 2019

Listopad 2019

Listopad rozpoczął się od wycieczki do Mielnika. Razem z Konradem z FUN wyruszyliśmy w poszukiwaniu nowych ścieżek. Przy okazji Konrad pokazał mi kilka ciekawych miejsc w okolicach Siemiatycz i Mielnika.
W poniedziałek 5 listopada nastąpił pierwszy konkretniejszy odbiór nakrętek na akcję #7tondlaFilipka. A że na odbiór czekaliśmy bardzo długo, niestety nie udało się zapakować wszystkich i duża ich część została do następnego razu. 1900 kg (1500kg od rodziców Filipka i 400 odemnie) tak wyglądała pierwsza część sprzedanych w listopadzie nakrętek.
5 listopada wystartowała też akcja Mikołajkowa Zbiórka Koszulek Dla MOW Gostchorz. Koszulki napływały bardzo ładnie a największa ich ilość dotarła do mnie podczas V Skórzeckiego Biegu Niepodległości. Dzięki ofiarności biegowych znajomych miałem już ponad 50 koszulek.
Co do samego biegu to cieszy fakt że tak wiele osób postanowiło świętować Niepodległość w Skórcu. Moje plany o których wspomniałem w podsumowaniu października spełniły się i tego dnia po raz kolejny mogłem świętować podwójnie, jako zwycięzca kategorii wiekowej oraz wśród mieszkańców gminy Skórzec zajmując 7 miejsce open. A że układ dni w kalendarzu był bardzo chojny dla mnie bo do pracy dopiero w poniedziałek pozwoliłem sobie na niedzielny wypad niepodległościowy do Lubartowa. Sam nie wiem dlaczego, być może tak po prostu bo jeszcze nigdy tam nie byłem, bo lubię wieczorne biegi no i tak po cichu byłem ciekaw na co będzie mnie stać startując dwa dni pod rząd. Oba biegi, i ten Skórzecki i ten w Lubartowie miały podobny dystans około 5 km. Trener twierdził że ten drugi mogę pobiec szybciej i chyba się nie pomylił bo nawet w strugach deszczu który dosłownie lał przez cały czas trwania biegu udało się wykręcić identyczny czas jak dzień wcześniej u siebie czyli 18.02.
15 lutego na zaproszenie jednej z nauczycielek ze szkoły podstawowej w Paprotni odwiedziłem właśnie tą szkołę. Opowiadałem tam o moim bieganiu o orderze uśmiechu o pomaganiu oraz o tym skąd się to wszystko wzięło i jak działa w moim życiu.
25 listopada ruszyłem z 18 tygodniowym przygotowaniami do półmaratonu w Gdyni a 28 listopada udało się po raz drugi w tym miesiącu sprzedać nakrętki dla Filipka. Tym razem na skup pojechało 1820 kg i znowu niestety nie weszły wszystkie. Około 200 kg zostało w oczekiwaniu na kolejny kurs.
W listopadzie udało się przebiec zaledwie 170 km ale to wszystko przez to że przez 2 tygodnie od 10 do 25 listopada biegałem tylko 3 razy w tygodniu po 10 km. Niektórzy twierdzą że roztrenowanie powinno odbywać się bez biegania, mój trener jest innego zdania i uważa że powinno wykonywać się spokojne krótkie wybiegania 3 razy w tygodniu. Cały czas mam nadzieję na to że uda się ten rok zamknąć zliczbą 3000 przebiegniętych kilometrów. Chociaż z dnia na dzień widzę że będzie coraz ciężej.
Niestety strasznie mi się w tym miesiącu opóźniło podsumowanie i część z planów na grudzień została już zrealizowana między innymi dostawa koszulek do MOW Gostchorz oraz wizyta na biegu Mikołajkowym w Ośrodku Wychowawczym w Hucie ale o tym poczytajcie w podsumowaniu grudnia.

piątek, 1 listopada 2019

Październik 2019

Październik rozpoczął się tysiecznym polubieniem fan page #wposzukiwaniumotywacji na Facebooku.
Oczywiście udało się namierzyć osobę która dokonała tego tysięcznego polubienia i nagroda wkrótce trafi do niej 😍

Niedziela 6 października to start w II półmaratonie Jata 21 Serc. Był to najważniejszy start jesieni i jeden z  bardziej udanych biegów w tym roku  (zaraz po Nocnym Rzeźniczu). 1.22.22 I czwarte miejsce open to tylko troszkę słabiej niż w tamtym roku 😉
Nie minął nawet tydzień a ja już stałem na starcie kolejnego biegu. Tym razem bardzo lubiana przez wszystkich okolicznych Biegaczy Prawie górska dyszka na terenach rezerwatu Gołobórz. Tutaj udałosię wwygrać kategorię wiekową co było dla mnie olbrzymią niespodzianką i sprawiło mi dużo radości 😉
A że startów w tym roku jak na lekarstwo postanowiłem skorzystać z okazji darmowego transportu i tydzień po prawie górskim odwiedziłem kolejny rezerwat tym razem o nazwie Dąbrowa Łącka.
Organizowana przez ekipę z Rykowiska Górska zaDYSZKA spodobała mi się na tyle że nawet została opisana na blogu https://wposzukiwaniumotywacji2016tomekskora.blogspot.com/2019/10/gorska-zadyszka.html?m=1
25 października wielkie spotkanie z Panem Grzegorzem Jachiem, kawalerem orderu uśmiechu który prowadził uroczystość wręczenia mi Orderu Uśmiechu. Wszystko za sprawą warsztatów teatralnych które odbywały się w szkole podstawowej w Grali Dąbrowiźnie a ich finałem był spektakl SEKRET który dzieci zagrały przed swoimi rówieśnikami w pierwszej odsłonie a w drugiej przed rodzicami i zaproszonymi gośćmi.
Oprócz tego wszystkiego oczywiście dużo Charytatywnego działania. Makulatura dla Olivera, Nakrętki dla Filipka. Nie sposób nie wspomnieć o akcji #ciastkonazdrowie organizowanej przez nauczycieli szkoły podstawowej nr 4 w Siedlcach, która miała za zadanie wsparcie ucznia tej szkoły który w wakacje zachorował na nowotwór. Dzięki hojności moich pracodawców udało się dostarczyć na kiermasz troszkę słodkości.
Koniec października to już dużo spraw związanych z V Skórzeckim Biegiem Niepodległości. Ciężko jest organizując bieg dobrze w nim pobiec powiedział mi kiedyś mój dobry znajomy. Mi od 4 lat udaje się być w pierwszej dziesiątce tego biegu no i cichutko liczę na to że w tym roku gorzej nie będzie.
Przebieg październikowy to 281 km i ponad 2.5 tys zrobione w tym roku czyli jest realna szansa zamknąć 3000 do końca roku i to jest mój cel na najbliższe 2 miesiące 😉

wtorek, 22 października 2019

Górska zaDYSZKA

Kiedy dowiedziałem się że Sylwia i Konrad z Fundacji Ultramaratonu Nadbużańskiego jadą do Łącka na bieg, pomyślałem że może mógłbym wybrać się z nimi. O biegu słyszałem już wcześniej ale samotna podróż nie wchodziła w grę. Kilka pytań które pojawiły się w mojej głowie szybko uzyskały odpowiedź TAK. Bo i miejsce w samochodzie było i żona nie miała nic przeciwko no i trener który wyznaje zasadę że każdy start jest lepszy od treningu również wyraził aprobatę. Najbardziej martwił mnie to że będą to trzecie zawody z rzędu po półmaratonie Jata i Biegu prawie górskim w Siedlcach. Tydzień treningowy został rozpisany pod bieg w Łącku i jak to powiedział trener... Biegaj, biegaj.
  Wieczorem w piątek wpadłem na pomysł że zrobię ekipie z Rykowiska, bo to oni byli organizatorami tego biegu, chlebek z ich logo. To był dobry pomysł bo chleb bardzo się spodobał a i smakował wszystkim 😉
Wyjazd był zaplanowany na siódmą rano w sobotę i mimo małej dawki snu wstało się dobrze i  samopoczucie było ok. Jazda do Płocka też upłynęła bardzo szybko i przed jedenastą byliśmy już na miejscu. Odbiór pakietu który okazał się bardzo ciekawy 😮
i przywitanie ze znajomymi z Rykowiska.

Tomek zaproponował że pokaże nam miejsce startu które było oddalone od biura zawodów o około 200 metrów. Kilka zdjęć i  Konrad z Sylwią i Rafałem który dojechał w między czasie zaczęli pakować ekwipunek na punkt żywieniowy którym mieli się zająć.
Dochodziła 12.30 moja ekipa pojechała na punkt a ja postanowiłem zrobić troszkę rozgrzewki. Wyruszyłem na trasę podziwiając uroki jesiennego lasu. Wracając zastanowiłem się w jaki sposób będą prowadzone pomiary czasu. CHIP.... O ku×××a!!! Gdzie jest mój chip? Pojechał na punkt razem z moimi rzeczami. Obce miasto obcy ludzie co ja teraz zrobię 😉
Poprsiłem Tomka który zajął się już powitaniem gości aby zadzwonił do Konrada. Całe szczęście że był z nimi ktoś kto przywiózł mi chip na pięć minut przed startem. Jeżeli to czyta to dziękuję mu za to bardzo 😉. Na starcie byłem już spokojny i skoncentrowany na biegu. Po cichu liczyłem na pierwszą dziesiątkę a może i ciut lepiej. Start odbył się punktualnie o 13. Wiedziałem że trzeba być przygotowanym na dużo górek i moje przewidywania spełniły się już na pierwszych 3 km. Z linni startu wybiegłem spokojnie w granicach 9,10 pozycji. Na 3 km byłem już na 5 miejscu i nie pozostało nic innego jak je trzymać bo uciekająca grupka czterech zawodników była już poza moim zasięgiem i możliwościami. Po czwartym kilometrze komfort biegu spadł bo nie widziałem już prowadzącej grupy i byłem zdany tylko na siebie. Aby się nie zgubić, aby się nie zgubić, powtarzałem sobie wyglądając kolejnych żółtych taśm które oznaczały trasę. Było dobrze  biegło się lekko a z tyłu nie było nikogo. Wiedziałem że około siódmego kilometra mogę spodziewać się dopingu i łyka wody.
I tak było. Gdzieś na dziewiątym kilometrze zginęły mi wspomniane żółte taśmy postanowiłem zawrócić w ich poszukiwaniu. Chwila, kilkadziesiąt sekund i byłem spowrotem na trasie. Zbieg i kolejny podbieg. Gdzieś w dali było słychać warkot samochodów co wskazywało na to że biegliśmy wzdłuż drogi. Małe zabudowania i gromadaka kibiców troszkę podniosły mnie na duchu. Otuchy dodawały też ubywajace kilometry. 10km i jeszcze łyk wody na punkcie który znowu znalazł się na trasie biegu. Coś mi nie pasowało bo wszyscy mówili że punk jest 2.5 km od mety a ja na zegarku miałem już 10.5 km. Kurcze miało być 12km a nie 13 pomyślałem. Dwa spore podbiegi i zabiegi no i tabliczka informacyjna 12 km a mety ani widu ani słychu 😉 No cóż wytrzymam pomyślałem oglądając się za siebie. Nie było nikogo. Na metę wybiegłem 5 open a zegar pokazał 1.00.49. Gdyby nie mała pomyłka na trasie być może udało by się pobiec poniżej godziny pomyślałem. W ramach schłodzenia pobiegłem do znajomych na punkt dopingując po drodze innych Biegaczy.
Podsumowując organizację bo o bieganiu napisałem chyba wszystko,  podobało mi się bardzo. Widać że ekipa Rykowiska wkłada w organizację imprez dużo serca. Nie sposób nie wspomnieć o kilku godzinnym nawijaniu przez mikrofon T. Markowskiego (Marki Mark) chylę czoło bo wiem co to znaczy. Powiedział bardzo dużo i wszystko składanie ładnie i bez przejęzyczeń. Ognisko kiełbasa, rewelacyjna zupka pomidorowa, trasa doznaczona przyzwoicie. Jedyne co zdziwiło mnie jako organizatora wielu imprez biegowych to brak kategorii wiekowych. Uważam że nie raz mimo braku funduszy można zawsze coś wymyśleć i nagrodzić chociaż jakimiś drobnostkami osoby które ścigały się zajmując dalsze miejsca, tym bardziej że przy elektronicznym pomiarze czasu nie było by problemów z wyszczególnieniem kategorii wiekowych. Jednak patrząc na bardzo małą ilość kobiet które wzięły udział w biegu nie dziwię się że organizatorzy zrezygnowali z kategorii wiekowych. Podejrzewam że w niektórych kategoriach mogło by nie być osób.
Chętnie wrócę do Łącka za rok jeżeli nadarzy się taka okazja. Lubię biegać po lasach a tym bardzie na tak wymagających terenach i to w dodatku na jednej pętli która cały czas sprawiała że trasa nie nudził się ani trochę 😉


Górska ZaDYSZKA
Łąck
Skóra Tomek
1.00.49
Open 5
W biegu wystartowało 146 osób.

czwartek, 3 października 2019

Wrzesień 2019

Wrzesień rozpoczęłem startem w mistrzostwach Gminy Skórzec w Biegach Przełajowych. Zupełnie tak jak rok temu. Udało się obronić tytuł mistrza gminy Skórzec, zajmując jednocześnie 2 miejsce open i to też tak jak w ubiegłym roku.
Początek września to sporo charytatywnego działania a to najważniejsze to zakończenie akcji #10tondlaAmelki oraz uruchomienie nowej akcji. Tym razem cel to #7tondlaFilipka.https://www.facebook.com/7-Ton-Dla-Filipka-103998934318201/
Od 11 września byłem już w Mielniku gdzie pomagałem przy organizacji II Nadbużańskiego Ultramaratonu. Mimo wielu obowiązków udawało się znaleźć czas na treningi i trochę pobiegać na nowych traskach co bardzo lubię. Oczywiście nie wróciłem z tamtąd z pustymi rękami. Tak się złożyło że poznałem jedną z Mielnickich artystek, malarkę i autorkę kilku wierszy. Nie byłbym sobą gdybym nie poprosił jej o przekazanie kilku drobiazgów na licytacje organizowane w Siedlcach. Pani Joanna chętnie przekazała, obraz kilka kopi i podpisała tomiki wierszy specjalną dedykacją.
15 września ukazał się  kolejny numer Skórzeckiej gazetki parafialnej ,, W Cieniu Krzyża '' a w niej artykuł o przydrożnych krzyżach  napisany przezemnie.
21 - 23 września poświęciłem na akcję sprzątania świata i tak w sobotę wspólnie z Grupą Biegaczy Skórzec Biega i strażakami z OSP Nowa Dąbrówka sprzataliśmy leśne rejony i pobocza dróg na pograniczu gmin Skórzec i Kotuń. Natomiast w poniedziałek razem z dziećmi że szkoły w Grali Dąbrowiźnie posprzątaliśmy tereny wokół szkoły.

24 września na zaproszenie Artura Bruśniaka, nauczyciela WF w szkole podstawowej w Żeliszewie Podkościelnym,  pomogłem w zabezpieczeniu międzyszkolnych biegów przełajowych.
W międzyczasie udało się zebrać trochę makulatury oraz uruchomić zapisy na V Skórzecki Bieg Niepodległości. Nie sposób nie wspomnieć w podsumowaniu tego miesiąca o treningach które miały na celu przygotowanie mnie do startu w II półmaratonie Jata który odbędzie się w niedzielę 6 października. Nie czuję się mocny ale na pewno jest dużo lepiej niż 3-4 miesiące temu 😜. Udaje się po malutku wchodzić na większy kilometrarz i trzeba myśleć o jakichś konkretnych startach aby chciało się trenować 😉 Tydzień po Jacie mam zamiar pobiec w Biegu Prawie Górskim a kolejny start to wspomniany Skórzecki Bieg Niepodległości na który serdecznie was zapraszam 😍 https://www.facebook.com/events/3044501082233352/?ti=cl

niedziela, 8 września 2019

10 Ton dla Amelki

Każdy kto chce się rozwijać i myśli o tym, że to co robi jest dobre, musi stawiać sobie cele. Cele które będą go motywowały i powodowały, że każdy dzień przeznaczony na osiągnięcie tego celu, nie będzie dniem zmarnowanym. Takim celem przez cały rok szkolny 2018/2019 była dla mnie akcja
,, 10Ton dla Amelki''.


W sierpniu 2018 po raz pierwszy spotkałem się z Amelką i jej mamą. Już wtedy wiedziałem, że zrobię wszystko aby chociaż troszkę wesprzeć jej leczenie. Ten błysk w oku przeradzający się w chęć poznawania świata, który dostrzegłem w oczach tej malutkiej dziewczynki był dla mnie czymś niesamowitym. Jedynym marzeniem Amelki było stanięcie na nogi. Pokazała mi nawet buty które kupiła jej mama.
Po rozmowie z mamą Amelki dowiedziałem się, że już wcześniej próbowała zbierać nakrętki, niestety jakoś jej to nie szło. Poprosiłem o zgodę publikacji zdjęć oraz informacji o Amelce. Nie było z tym problemu, bo mama Amelki już dużo wcześniej założyła konto na pomagampl. na którym zbierała pieniądze na operację Amelki na Florydzie, oraz w ramach rozpowszechnienie o tym informacji założyła stronę na FB. Powiedziałem że mogę pomóc zbierać nakrętki dla Amelki, a przy okazji możemy spróbować zbierać też makulaturę.
 4,5 czy 6 ton nakrętek nie było dla mnie wyzwaniem. Tym razem postanowiłem zawiesić sobie poprzeczkę znacznie wyżej. 10 Ton,  to było prawdziwe wyzwanie. I nie zależało mi na tym jak długo potrwa ta akcja,  zależało mi na tym aby konkretnie pomóc Amelce i jej rodzicom. W czasie kiedy ruszała akcja, tato Amelki pracował w Norwegii i nie mogliśmy liczyć na jego pomoc, mimo to Weronika (mama Amelki) bardzo zaangażowała się w zbiórkę. Kiedy jechała do Siedlec na rehabilitację z Amelką, wracała do domu samochodem pełnym makulatury lub nakrętek. Strona na FB ruszyła szybko w przeciągu tygodnia post o zbiórce nakrętek zobaczyło ponad 20 tysięcy ludzi. Każdy dzień przynosił coś nowego. Nowe kontakty,  nowe miejsca zbiórek. Mnóstwo znajomych zaoferowało swoją pomoc. Szokiem był dla mnie telefon z Karpacza. Pani która zadzwoniła powiedziała mi, że też będą zbierać nakrętki dla Amelki, sprzedadzą je a pieniądze przekażą na konto leczenia. To było bardzo miłe. Plakaty które przygotowała mi Agnieszka (mama Wiktora dla którego prowadziłem poprzednią akcję zbiórki nakrętek) rozchodziły się jak świeże bułeczki. Paprotnia, Krześlin, Żeliszew, Wodynie, Olszyc Szlachecki. Cały czas odbierałem sygnały o zbiórce prawie z całego powiatu. Makulatura też napływała  wręcz tonami. W akcję zaangażowało się bardzo dużo osób, a najmilsze było to że również cała rodzina Amelki chciała w jakiś sposób pomóc. Obie babcie rozpowiadały o akcji swoim znajomym i organizowały punkty zbiórek. Po kilku miesiącach zbiórki widziałem już że średnia z każdego miesiąca to 1000 kg i jak tak dalej pójdzie, to do końca roku szkolnego uda się zebrać wymarzone 10 ton. Nakrętki napływały nawet z takich miast jak Warszawa, Sokołów Podlaski, Węgrów, Biała Podlaska, Garwolin. Na początku roku, bodajże w lutym rodzice Amelki dostali wspaniałą wiadomość. Na kwiecień został ustalony termin operacji u dr. Paleya. Dzięki 300 tys. zł zebranym na pomagam pl. rodzice mogli zacząć planować wyjazd który był nieunikniony, bo w Polsce nikt nie chciał podjąć się takiej operacji.
4 kwietnia rodzice razem z Amelką wyruszyli w podróż, z której Amelka ma wrócić na własnych nóżkach. Tego dnia zakończyliśmy z wielu powodów akcję zbiórki makulatury. Zakończylismy ją mając na liczniku 30 ton‼️‼️‼️. Nakrętki napływały nadal tak jak dobre wiadomości o Amelce.
4 września, Zygmunt Bajkał z firmy Green Land który odebrał większość nakrętek zebranych dla Amelki, odebrał odemnie ostatnią dziesiątą  tonę nakrętek.
Średnia cena nakrętek to 70 groszy za kilogram, czyli 700 złotych za tonę. Natomiast makulaturę sprzedawaliśmy jeszcze za tych lepszych czasów i można było uzyskać za nią 180 zł za tonę. Nie przedstawię w tym podsumowaniu dokładnej sumy pieniędzy jaka mogła wpłynąć na konto pomocy dla Amelki. Jeżeli ktoś jest aż tak ciekawy to z podanych cyfr może sobie policzyć. Dla mnie w tej zbiórce liczyło się to, że mogłem poznać Amelkę i chociaż w małym stopniu pomóc w spełnieniu jej marzenia, marzenia o założeniu bucików na nóżki.
 Bardzo żałuję że w akcję zbiórki nakrętek nie zaangażowała się żadna lokalna gazeta, bo wynik mógł być jeszcze lepszy. No ale, cóż widocznie siedleckie gazety mają ciekawsze tematy do opisywania niż wsparcie takich akcji.
W imieniu rodziców Amelki i swoim dziękuję Wam wszystkim, za każdą nakrętkę oraz każdy kilogram makulatury przekazany na akcję ,,10 ton dla Amelki".

czwartek, 5 września 2019

Sierpień 2019

Sierpień rozpoczęłem uczestnictwem w rajdzie rowerowym Opole Nowe - Liw. I chociaż poświęciłem na to wydarzenie cały dzień to nie żałuję bo i poznałem kilka nowych fajnych osób no i przemierzyłem ciekawe trasy na których nigdy jeszcze nie byłem. Rajd zorganizował Paweł Kulik i jak na pierwszy raz trzeba przyznać wyszło mu to całkiem ok.

Pozatym pierwszy tydzień sierpnia poświęciłem na temat o którym nie mogę jeszcze za dużo pisać. Przyjdzie czas to się o tym opowie 😉
 9 sierpnia udało się ogarnąć troszkę wakacyjnej makulatury. 300 zł które dostałem za 2.5 tony tego surowca, przekazałem po raz kolejny na zbiórkę dla Siedleckich tyczkarzy.
 W sobotę 10 sierpnia razem z I Love Siedlce sprzątalismy tereny nad Siedleckim zalewem. Szkoda że tak mało osób przyszło mimo wolnej soboty, bo śmieci nrawdę było dużo.
 11 sierpnia w niedzielę w Kotuniu odbywał się amatorski turniej piłki siatkowej. Udało mi się namówić kilku chłopaków i jako Skórzec Biega wystawililiśmy dwie drużyny. Niestety nie mogłem kibicować im do końca bo jak to u mnie w niedzielę na 13 o pracy😕Na całe szczęście chłopakami zajął się mój przyjaciel Paweł Czarnocki I pod jego opieką jedna z drużyn wywalczyła drugie miejsce tego turnieju.
 17 sierpnia z okazji urodzin strzeliłem sobie seteczkę na rowerku. Tym razem zamarzyło mi się selfie z pałacem kultury i nauki. I tak jak się zachciało tak wyszło. Kilka kilometrów po warszawskich ścieżkach rowerowych i kierunek Skórzec. I tu znowu ciekawa trasa i wiele ciekawych rzeczy zobaczone 😉
 18 sierpnia w niedzielę znowu rower 😜 Nawet trener zaczął już mi pisać czy odstawiam bieganie,😉. Dzięki Kamilowi Olszewskiemu z Grupą Biegaczy Skórzec Biega udało się zorganizować Rodzinny Rajd Rowerowy Skórzec - Jeruzal. Niestety znowu niedziela i znowu do pracy, w myśl zasady,  zapierniczam do roboty aby mieć kasę na głupoty 😉
 25 sierpnia to X Bieg Jacka. https://wposzukiwaniumotywacji2016tomekskora.blogspot.com/2019/08/x-bieg-jacka.html?m=1
Wtym roku postanowiłem dla uczczenia swojego 10 ucziału w tym biegu zabrać na trasę piątki, Olę Stańczuk. To był nasz drugi bieg. Pierwszy zaliczylismy dwa lata temu na troszkę krótszej trasie.
 Koniec sierpnia to jeszcze kilka odbiorów nakrętek w ramach akcji #10tondlaAmelki, natomiast na ostatnią sobotę sierpnia czekał już na mnie mocno naprężony grafik. Od godziny 10 razem z kilkoma osobami z GBSB braliśmy udział w II Siedleckim ploggingu który odbył się na terenach lasu Gołobórz.
O godz 14 jechałem już ze sprzętem do Kłódzia gdzie zostałem zaproszony do poprowadzenia pikniku rodzinnego. To był naprawdę ciekawy miesiąc.
 A co w treningach? Wszystko dobrze. Kilometrów przybywa, dobrze wykonanych treningów też. Zdrowie pozwala po malutku na coraz więcej  i być może uda  się przygotować niezłą formę na półmaraton Jata 2019 😉
 W sierpniu udało się przebiec 306 km i to jest chyba najintensywniejszy miesiąc od bardzo długiego czasu. Oby tak dalej.
W planach na wrzesień pomoc przy organizacji Ultramaratonu Nadbużańskiego oraz dużo biegania.

środa, 28 sierpnia 2019

X Bieg Jacka

Gdzieś na początku maja 2010 roku wymyśliłem sobie że pobiegnę w biegu ulicznym organizowanym w Siedlcach z okazji upamiętnienia rocznicy wizyty papieża Jana Pawła II w  Siedlcach. Moje bieganie wtedy ograniczało się wtedy do trzech kilometrów marszobiegu a próby szybszego tempa kończyły się właśnie marszem. Oczywiście nie pozostało nic innego jak spróbować przebiec ten dystans chociaż raz przed głównym startem. Przejechałem trasę samochodem, wyszło 10.5 km. Wiem że po próbie generalnej byłem mega szczęśliwy bo wyrobiłem się w 50 minut. I Bieg Jacka pamiętam do dzisiaj 3 pętle po 3.3 km ze startem i metą na ulicy Bema tuż za stadionem lekkoatletycznym. Z tego biegu pamiętam tyle że kiedy zobaczyłem tabliczkę z napisem km chciałem przyspieszyć i nie mogłem, ba nawet 400 metrów od mety po prostu szedłem. 44. 35 to był mój pierwszy czas na dychę. Minęło 3 edycje a bieg zaczął nabierać klasy i zyskiwać zwolenników. No cóż ja też nie stałem w miejscu bo biegałem co raz więcej. Kiedy w 2013 roku w miejsce dyszki pojawił się półmaraton miałem już na koncie kilka tych dystansów i przebiegniecie kolejnego nie było już dla mnie wyzwaniem. Ba nawet doszło do tego że w 2016 roku zaczęłem biegać półmaraton a po nim piątkę, bo organizatorzy dopuszczali taką możliwość. W 2014 roku zajęłem 3 miejsce w kategorii wiekowej w półmaratonie z czasem 1.31 i to jak na razie mój największy sukces w tym biegu bo odkąd wprowadzono w 2016 roku pacemakerów, swój start poświęcam na rzecz poprowadzenia biegaczy na dany czas. W tej chwili mam zaliczone 1.45, 1.40, 1.30 rok temu i w tym roku 1.35. Lubię wyzwania i aby uczcić swój 10 start w biegu Jacka postanowiłem że piątkę pobiegnę z Olą Stańczuk na wózku inwalidzkim. 3 lata temu dla Oli prowadziłem akcję zbiórki nakrętek i makulatury. Mimo że z rodziną Oli znamy się od bardzo dawna to tak naprawdę ta akcja pozwoliła nam odświeżyć nasze relacje. Cieszę się że rodzice Oli mi zaufali i pozwolili jej na udział w biegu. Trzeba przyznać że pchanie wózka nie jest łatwą sprawą a tym bardziej po kostce brukowej i nierównym asfalcie, a część trasy właśnie po takiej nawierzchni przebiegała. Mimo wszystko radość Oli była tak wielka że nawet nie myśleliśmy o tych utrudnieniach.

  Niestety pracuję zawsze w niedziele i chyba tylko 2 razy byłem na całej ceremonii dekoracji zawodników przez  7 edycji bo pierwsze trzy były rozgrywane w sobotę.
 W tym roku organizatorzy postanowili nagrodzić osoby które nie opuściły ani jednej edycji Biegu Jacka. A było ich8 i tym razem znowu zabrakło mnie kiedy trzeba było świętować. Wspaniale ponoć zastąpiła mnie moja żona. No cóż 9 lat wprawy jako mobilne biuro zawodów, depozyt i kierowca mówią same za siebie bo to dzięki niej wiele razy na biegu czułem się po prostu komfortowo wiedząc że nie zginie mi telefon czy kluczyk do samochodu.
 W ramach podziękowania za 10 startów otrzymaliśmy specjalne okolicznościowe koszulki oraz voucher na start w 11 Biegu Jacka 😍 Pobiegniemy a co tam, trzeba przecież uczcić 10 lat biegania 😘
Dla tych którzy odwiedzili stronę #wposzukiwaniumotywacji specjalnie wszystkie medale z poszczególnych edycji Biegu Jacka. Co o nich powiecie? Osobiście myślę że pierwsze dwa po prostu nie mają sobie równych, chociaż ten z 2018 roku też na biegaczach zrobił duże wrażenie 😍


piątek, 2 sierpnia 2019

Lipiec 2019

Tak się złożyło że biegowy lipiec rozpoczęłem półmaratonem tradycji w Adamowie 6 lipca  Wiedziałem że będzie bolało bo tegoroczne treningi  nawet nie raz ciężko nazwać treningami ale nie wiedziałem że aż tak. Do Adamowa wróciłem po rocznej nieobecności z nadzieją na podium w kategorii wiekowej. 2 lata temu byłem tu czwarty z czasem 1.20 . Tym razem jak już wspomniałem forma nie ta i trasa dużo trudniejsza. Od 17 km walczyłem i przegrałem. Przegrałem podium w wiekówce na przedostatnim kilometrze. Mimo 8 miejsca open dopiero czwarty w kategorii wiekowej cos takiego mogło znaczyć że tego dnia nie tylko zbrakło siły ale i szczęścia.
9 lipca udało się zebrać rodzinę i wyskoczyć na 3 dni nad Białe. Niestety pogoda nie dopisała. Nie było mowy o kompielach i wygrzewaniu się na słońcu. Wiał wiatr i padał przelotny deszcz. Mimo to udało się dwa razy fajnie pobiegać i raz wyskoczyć z małżonką na rowerek.
Tydzień od 14 do 21 lipca był chyba jednym z najbardziej pracowitych w tym roku. Pomoc przy półkoloniach (konie u Kasi i wspólne pieczenie pizzy z dziećmi), kolejny kurs za nakrętkami w ramach akcji #10tondlaAmelki przeplatane było z dopracowywaniem spraw organizacji Biegu Pamięci 75 Rocznicy Akcji Burza który razem z Grupą Biegaczy Skórzec Biega i Gminą Kotuń zorganizowaliśmy w sobotę 20 lipca. Po raz kolejny z czystym sumieniem mogę pochwalić współpracę z Gminą Kotuń którą rozpoczęliśmy przy organizacji Marszobiegu dla Lenki Rybak, 2 lata temu.
 Tak pojawił się głód startów i cały kolejny tydzień kombinowałem żeby w weekend coś pobiec. Miałem dwie możliwości Bieg powstania warszawskiego i  Miedzyrzecką dychę. W czwartek udało mi się kupić pakiet na bieg powstania warszawskiego. Niestety w piątek dowiedziałem się że nie ma możliwości przepisania pakietu a na trasie obowiązuje bezwzględny zakaz biegu na nie swoim numerze. Mimo to postanowiłem zrobić sobie wycieczkę do Warszawy na którą namówiłem małzonkę i przyjaciela z córką. Tego dnia po raz drugi w życiu byłem na biegu i nie brałem w nim udziału 😔.
 252 km udało się nabiegać w mijającym miesiącu. Nie dużo ale i nie mało. Cieszy przynajmniej to że słupek na wykresie idzie w górę 😉
W planach na sierpień oczywiście urodzinowy wypad na który nie mam na razie nawet planu no i oczywiście Bieg Jacka w którym pobiegnę po raz 10. Tym razem półmaraton jako pacemaker a 5 km z Olą Stańczuk na wózku. Zapraszam was do wspólnego biegu no i do zobaczenia.

środa, 3 lipca 2019

Czerwiec 2019

Czerwiec rozpoczęłem sobotnim długim wybieganiem oraz niedzielnym finałem wiosennych biegów BGGB. Poniedziałek to już nowy tydzień który zapowiadał się bardzo pracowicie  Zainspirowany przez jednego z kawalerów orderu uśmiechu, pana Ryszarda Kiełka, postanowiłem zaangażować się w akcję cała Polska czyta dzieciom. A że akurat od 2 do 9 czerwca przypadał ogólnopolski tydzień czytania dzieciom można było swobodnie jeździć po szkołach i przedszkolach w ramach właśnie tej akcji. W ciągu pięciu dni udało się odwiedzić sześć miejsc. Finał tej akcji nastąpił w zaprzyjaźnionej szkole w Grali Dąbrowiźnie, gdzie razem z uczniami i nauczycielami zjedliśmy śniadanie na trawie a później oddaliśmy się czytaniu książek.
Jako że czytanie w dzień zabierało mi sporo czasu postanowiłem treningi przenieśc na godziny późno wieczorne czyli około 22 po pracy. I myślę że nie było w tym nic złego bo to właśnie do nocnego biegania trzeba było przygotować organizm.
9 czerwca odbył się bieg w lepszą stronę który to dzięki pomocy wielu osób udało się zorganizować na trasach BGGB. Bieg miał na celu integrację biegaczy oraz wychowanków MOW Wojnów dla których to na wiosnę zrobiłem akcję zbiórki koszulek. W biegu wystartowało 5 ośmio osobowych drużyn. Każda osoba z drużyny miała do pokonania kilometrową pętle i wszystko odbywało się na zasadzie sztafety.https://youtu.be/b9A4Zt2pbkQ
11 czerwca miałem kolejny odbiór nakrętek w ramach akcji #10tondlaAmelki. Jeszcze tego samego dnia wzięłem udział w Spartakiadzie integracyjnej organizowanej przez Skórzecki Zespół Szkolno Przedszkolny.
19 czerwca razem z Grupą Biegaczy Skórzec Biega gościliśmy wyjątkowego gościa. Odwiedziła nas medalistka mistrzostw Polski Paulina Pawłowska. Paulina poprowadziła tego dnia trening który wszystkim uczestnikom spotkania bardzo się podobał.
20 czerwca to już wyjazd do Cisnej a 21 w piątek o godz 20 wystartowałem na trasę I Nocnego Biegu Rzeźniczka.https://wposzukiwaniumotywacji2016tomekskora.blogspot.com/2019/06/i-nocny-bieg-rzezniczka.html?m=1
Po powrocie z Rzeźniczka wszystkie działania skupiłem na organizacji Wielkiego Meczu Charytatywnego Gminy Skórzec. I znowu dzięki współpracy i wsparciu wielu osób mogę powiedzieć o sukcesie tego przedsięwzięcia. Prawie 10 tys. złotych zebranych tego dnia do puszek trafiło na konto pomocy dla Oli.
257 km trafia na licznik kilometrowy z tego miesiąca. Półrocze kończę z przebiegnietymi 1400 km. Trzeba się przyłożyć bo jak tak dalej pójdzie to ciężko będzie dobić do 3000 w tym roku 😉

niedziela, 23 czerwca 2019

I Nocny Bieg Rzeźniczka

To trzeba przyznać szczerze, gdyby nie pierwszy nocny Bieg Rzeźniczka nie miał bym motywacji do treningów wogóle. Świadomość tego że trzeba będzie przebiec w jakiś sposób 28 km po górach motywowała mnie do walki o każdy trening w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Dlaczego nocny? - pytali niektórzy - trochę dlatego że na dziennego strasznie ciężko się zapisać,  troszkę dlatego że Paweł tak zaproponował, a jeszcze inny powód to chęć poczucia atmosfery przejazdu Bieszczadzką kolejką na start do Solinki. Niektórzy ze znajomych żartobliwie popdpowiadali też, że po ostatnich rzeźnickich przygodach, to pewnie dlatego że za dnia nie chcę patrzeć na Bieszczadzkie szlaki 😉. Tak czy tak, w piątek 21 czerwca o godz 19 wsiadłem właśnie do tej wymarzonej kolejki, chociaż powiem szczerze sam przejazd mnie nie satysfakcjonuje, bo towarzysze wyprawy wydumali sobie podróż zamkniętym wagonem, a mi marzył się ten otwarty znaczy bez okien😉.
Po 30 minutowej podróży byliśmy na miejscu. Pozostało około 10 minut marszu i byliśmy już na starcie.
Kilka fotek, rozgrzewka, kilka słów od Mirka, dyrektora biegu i start. Niestety słynna dubeltówka nie wystrzeliła na starcie .. Coś się zacięło 😮 ale po paru próbach jak cześć Biegaczy była już na trasie nastąpił wystrzał. Założenie było proste, spokojny początek i bez napalania się na wynik. Cały dzień nie czułem się najlepiej i w myślach miałem nawet zejście z trasy w razie złego samopoczucia, dlatego ruszyłem bardzo spokojnie, w tempie robionych spokojnych wybiegań podczas treningów. Nawet tak spokojne tempo powodowało że przez pierwsze 3 km przesówałem się cały czas do przodu a na jednym z ostatnich zakrętów jeszcze przed lasem i górami wiedziałem że jestem w okolicach pierwszej dziesiątki. I tak biegałem sobie prawie sam do punktu w Roztokach czyli do 16 kilometra. Tuż przed tym punktem nawiazałem kontakt z biegaczem który biegł z tyłu. Ze wspomnianego punktu żywieniowego wybiegliśmy razem tam właśnie dowiedzieliśmy się że Biegniemy na 7 i 8 pozycji. Było mega dobrze. Spodziewałem się że od tej właśnie chwili będzie trudniej bo trzeba było odpalić latarkę i pokonać duże przewyższenie.Nie było źle  Kłopoty zaczęły się na górze. Mgła jak mleko i błoto pod nogami wymuszały silną koncentrację. Walka o każdy metr trasy i o każdy zauważony w ciemnościach odblask, który dawał wewnętrzny spokój chociaż na chwilę. Około 20 kilometra dogoniliśmy zawodnika z czołówki. Biegł ale z ogromnym bólem z tego co nam powiedział. Mgła nie odpuszczała. Cieszyłem się że mam z kim biec bo nawet zabłądzić we dwóch to raźniej 😉. Minęliśmy Okrąglik I po mału zaczynał się zbieg. Czym niżej tym mgła była mniejsza za to na trasie przybywało błota. Zbiegaliśmy bardzo zachowawczo. Powiedziałem do kolegi że jak ktoś będzie mocny na zabiegach to nas zje na tych ostatnich trzech kilometrach  Nie minęło kilka minut i mieliśmy towarzystwo. Pierwszy gnał jak wariat i szybko nas obleciał, dwóch trzymało bezpieczny odstęp. Ostatni kilometr i zbieg do strumyka. Strzałka którą zauważyłem jako ostatni i przejście między drzewami które dostrzegli zawodnicy którzy byli za mną 😔 Było ich trzech.  Niestety zmęczenie i to że przez całą drogę byłem skoncentrowany na maxa dało znać.nie miałem już siły na ściganie. Spojrzałem tylko do tyłu czy nikogo nie widać i w spokoju podreptałem ostatnie 300 metrów na metę. Przekraczając linnie mety usłyszałem że jestem 10. Sam nie wiem czy byłem bardziej zły za te ostatnie metry czy bardziej szczęśliwy z tego że udało się zająć tak dobre miejsce.
To 10 miejsce i czas 3 godziny 11 minut i42 sekundy dały mi drugą pozycję w kategorii wiekowej. Do domu wracam ze wspaniałą statuetką. Los w tym roku był bardzo przekorny i oprócz dobrego miejsca dał mi jeszcze prezent podczas losowania. Worek z rzeźnickimi gadżetami pomógł ukoić żal że mogło być lepiej 😉

I Nocny Bieg Rzeźniczka
Skóra Tomasz
Open 10
M- 40- 2

poniedziałek, 3 czerwca 2019

Maj 2019

Kiedy nieubłaganie zbliża się dzień startu który być może będzie najważniejszy w ty roku (Rzeźniczek) nie pozostaje nic innego jak po prostu wziąć się do roboty. Jako że mniejsze obciążenia mój organizm zaczął tolerować postanowiliśmy z trenerem że to już ostatni moment kiedy można popracować nad objętością. A jak objętość to kilometry jak wiadomo dlatego ostatni dzień maja to długie wybieganie. 24 km z żoną na rowerku obok. Wyszło w miarę chociaż ostatnie 3 km to już męka ale nie ma co się dziwić jak do tej pory biegałem tylko do 20 km.
Maj rozpoczęłem treningiem nad Siedleckim zalewem i udało się tego dnia zebrać fajną szybką ekipę.
4 maja wystartowałem w mistrzostwach Polski w biegach  przełajowych Biegusiem pl. Po naprawdę dobrym biegu i mocnym finiszu zajęłem ostatecznie 4 miejsce jednocześnie wygrywając kategorię wiekową.
Nazajutrz razem z biegowymi przyjaciółmi wyruszyliśmy na drugi etap biegu wzdłuż rzeki Świdnica. A że kolegom było mało to postanowiliśmy przebiec Świdnicę jeszcze raz ale już nie na raty tylko na raz  Dokonaliśmy tego 12 maja a cały bieg (20 km) zajął nam 3 godziny.
W sobotę 18 maja odbyły się Skórzeckie Biegi Majowe których organizatorem było stowarzyszenie Sportowe Grupa Biegaczy Skórzec Biega. Tego dnia wcieliłem się w rolę konferansjera i zajęłem się powitaniem gości, startem i dekoracją Biegaczy.
Tego samego dnia odbyło się podsumowanie Siedleckiej ligi biegowej i tutaj już tylko pojechałem dopełnić formalności i odebrać puchar i nagrodę (znowu czwarte miejsce i 1 w kategorii 😉) z ciekawostek dodam że podium open przegrałem o 3 sekundy 😉
24 maja w piątek zostałem oficjalnie odznaczony orderem Uśmiechu który przyznano mi 9 marca br. To była wielka uroczystość.  Olbrzymi stres który towarzyszył mi podczas dekoracji spowodował że tak naprawdę nie wiele z niej zapamiętałem. Dobrze że znajomi nagrali filmy bo bym nawet nie wiedział jak to było. Wszystko odbyło się podczas XV Zlotu Szkół im kawalerów Orderu Uśmiechu w Grali Dąbrowiźnie.
Mnóstwo wspaniałych ludzi poznałem tego dnia i wiele ciekawych kontaktów udało się nawiązać. Wśród poznanych osób był
Ryszard Kiełek, kawaler orderu uśmiechu z 30 letnim stażem. To właśnie dzięki niemu zaangażowałem się w akcję cała Polska czyta dzieciom i to właśnie nią rozpoczynam czerwiec. Wśrod planów na najbliższy miesiąc obiecane chłopakom z Wojnowa, spotkanie biegowe. Właśnie to spotkanie odbędzie się w najbliższą sobotę 8 czerwca o godz 10 na leśnych terenach przylegających do rezerwatu Gołobórz.
Na 29 czerwca mamy już wstępnie zaplanowany razem z Grupą Biegaczy Skórzec Biega i klubem sportowym Naprzód Skórzec charytatywny mecz piłki nożnej z którego dochód zostanie przekazany na rehabilitację  mieszkanki naszej miejscowości. Co do biegania wspomniany już start na nocnym Rzeźniczku i jak zdrowie pozwoli Dycha na Jeleni Skok.
Miesiąc kończę z 252 przebiegnietymi kilometrami. Nie za mało nie za dużo lecz w sam raz aby robione kilometry cieszyły i pozwoliły utrzymać dyspozycję biegową 😉😁