czwartek, 19 sierpnia 2021

Starszy Pan ze szpitalnej sali.

 Wspomnienie 

Boję się tylko ze któregoś dnia moja żona zostanie sama, powiedział mi podczas jednej ze szpitalnych rozmów pewien staruszek który dzielił ze mną pokój. Miał 86 lat i bliżej nie zidentyfikowaną przezemnie  łatkę na głowie wielkości plastikowego kubeczka. Wie Pan, ja to już nie liczę lat tylko miesiące. Nie chciał bym umrzeć pierwszy bo żona bezemnie nie da sobie rady. To po co Pan idzie na tą operację? zapytałem. Z dyscypliny - odrzekł - może jeszcze ktoś się coś na mnie nauczy. Była to jego trzecia operacja w tym samym miejscu. Zmiany na głowie nie były nowotworowe ale cały czas się odnawiały i wyglądały niezbyt przyjemnie. Domyślam się że był wojskowym bo powiedział że od 40 lat jest na emeryturze. Usypiając modlił się głośno a mi wogóle to nie przeszkadzało. Powtarzałem razem z nim powoli.... Zdrowaś Mario, łaski pełna. Był strasznie głuchy. Kiedy rozmawialiśmy słyszał chyba cały oddział a kiedy rozmawiał z żoną przez telefon ja  słyszałem wszystko bo był bardzo głośno ustawiony. Opowiadał żonie o wszystkim. Jak smakował obiad, co było na kolację, jak wygląda sala. Kiedy Zapytałem go o dzieci spojrzał tylko namnie i odparł że ma syna. Ale wie Pan jak to jest dodał , każdy ma swoje życie. Na zawsze zapamiętam smak dwóch plasterków szynki które oddał mi w czasie kolacji. Stwierdził że nie lubi szynki. Miał cukrzycę i jego dania były inne od moich. Może dlatego tak bardzo mi ta szynka smakowała bo od trzech dni jadłem tylko serek wiejski, chleb z masłem i pasztet.

W dniu kiedy wychodziłem ze szpitala on miał mieć operację. Wstał bardzo rano o 4.40 mimo że pierwsze obchody pielęgniarek rozpoczynały się około 5.45 i zaczął się myć. Po porannej toalecie położył się do łóżka i zaczął znowu się modlić. Siostry przyniosły mu specjalne ubranie które musiał założyć każdy kto jechał na zabieg. Mimo problemów z ręką pomogłem mu zawiązać troczki operacyjnego stroju na plecach. Podziękował mi serdecznie. Jeszcze przed śniadaniem dostałem wypis. Na pożegnanie podziękował mi za moją obecność oraz za to że chciałem z nim rozmawiać mimo tego że jest głuchy. Powiedział że bardzo długo i dobrze będzie mnie wspominał. Ja również podziękowałem mu za towarzystwo i zapewniłem że pomodlę się dzisiaj  za jego zdrowie. Dostrzegłem w jego oczach olbrzymią  wdzięczność. 

Pan Bóg daje nam często znaki i stawia na drodze ludzi. Głęboko wierzę w to że ten czas spędzony w szpitalu był dany nam obu z góry. Na pewno za jakiś czas zapomniał bym o tej chwili, jednak to że zdecydowałem się opisać tą zwykłą przecież historię,  utrwala ten fakt na bardzo długo. Być może na wieki.

Pozdrawiam serdecznie i proszę o modlitwę za mojego towarzysza ze szpitalej sali. Niech spełni się jego marzenie i jego żona niech nie pozostanie nigdy sama.

wtorek, 10 sierpnia 2021

Bieg SAPIEHÓW Kodeń 2021

 Jeszcze w sobotę rano wracając z męskiego różańca zastanawiałem się po co ja właściwie jadę na ten bieg.  Zero treningów szybkościowych, kilometraż marny a jedyne co dobrego udało się zrobić w ostatnich tygodniach to dwie piętnasto kilometrowe górskie wycieczki biegowe. Jednak na zastanawianie się nad wyjazdem było za późno. Opłata startowa opłacona, towarzysz wycieczki załatwiony a  sprawa odbioru nakrętek zbieranych w Kodniu, którą nagrał sołtys Kodnia Darek Mackiewicz zdawała się być  priorytetem tego wyjazdu. Bieganie miało być tego dnia tylko dodatkiem, turystycznym dodatkiem.  Piętnastkę w Kodniu wspominam bardzo dobrze. Ładne medale, super jedzenie, atestowana naprawdę przyjemna  trasa no i wspomnienia z 2018 roku kiedy to miałem przyjemność zająć szóste miejsce open zwyciężając przy okazji kategorię M 40. Podczas rozgrzewki spotkałem dwóch bardzo szybkich zawodników. Jacka Chruściela z Miedzyrzeca Podlaskiego oraz Andrzeja Orłowskiego którego poznałem właśnie na wspomnianym biegu w 2018 roku. Nawet oni czuli respekt przed konkurencją którą widzieli na listach startowych. A ja? Ja napawałem się atmosferą i mnóstwem znajomych spotkanych tuż przed startem. Tuż przed 13 sędziowie PZLA dali znak do zajęcia miejsc na starcie. Święcenie wodą święconą przed startem które jest tu tradycją, krótkie odliczanie  i strzał startera.


Plan był krótki , miejsce w pierwszej 10 i utrzymanie tępa 4.00/km. Plan ten runął już na pierwszym kilometrze. Chociaż chłodna głowa podpowiadała wolniej, dwie rundy wokół parku oraz doping kibiców sprawiły że tempo było sporo szybsze niż to zakładane. Wybiegając z Kodnia byłem na szóstej pozycji. Radiowóz prowadzący czołówkę oddalał się dosyć szybko ja próbowałem uspokoić tempo i te 3.45 które biegłem na drugim kometrze było według mnie za szybko. Dwóch młodych chłopaków którzy wyrwali z czołówką chyba zwolniło. Na trzecim kilometrze minęłem ich obu i od tej chwili rozpoczął się samotny bieg. Udało się troszkę zwolnić. Wiejący wiatr chwilami dawał się we znaki ale opcja tego że spowrotem będzie z wiatrem dawała moc. Trasa biegu wyznaczona była na jednejprostej z nawrotką. Tuż przed ósmym kilometrem jechał na mnie prowadzący radiowóz a za nim dwóch zawodników, Jacek i Andrzej. Przez chwilę zastanawiałem się gdzie jest trzeci. Na sędziowskim stanowisku na nawrotce dowiedziałem się że to ja jestem trzeci i tu znowu doping biegnących w kierunku nawrotki zawodników, tych znajomych i tych nieznajomych spowodowało podkręcenie tempa które ciężko było uspokoić. Głowa mówiła oby do dwunastego kilometra, później jakoś się przetrwa. Właśnie koło 12 kilometra skończyło  się mijanie zawodników biegnących w przeciwną stronę.  Z minuty na minutę nogi dawały znać coraz większym zmęczeniu.  Jeszcze dwa, aby wbiec do Kodnia. Obejrzałem się do tyłu.  Wiedziałem że za mną jest Patryk z Mińska Mazowieckiego jednak był daleko. 300 może 400 metrów. Pięknie przybrane ostatnie pół kilometra flagi powiewały na wietrze a ja samotnie wbiegałem na ostatnią prostą. Jest cudnie pomyślałem przyjmując gratulacje na mecie.

Przewaga między mną a pierwszą dwójką to dobre sześć minut czyli ponad 1.5 km 😲 Trzeba przyznać,  kosmos jednak tak naprawdę to moje trzecie miejsce było dla mnie prawdziwą niespodzianką, bardzo miłą zresztą. Na tym biegu po raz kolejny nie zabrakło mi szczęścia a to że pobiegłem prawie dwie minuty wolniej niż trzy lata temu nie dziwi mnie wcale. Żeby robić progres trzeba trenować a ja po prostu w tej chwili biegam swoje 😊
Tego dnia z Kodnia wróciłem ze wspaniałymi wspomnieniami oraz z prawie 500 kg nakrętek przekazanymi przez Gminę Kodeń dla Fundacji Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci 


XXI BIEG SAPIEHÓW 2021

SKÓRA TOMASZ 

Czas 58.23

Open 3 m-40 1

piątek, 6 sierpnia 2021

Lipiec 2021

 Lipiec od kilku lat jest miesiącem w którym biegam najmniej. Roztrenowania po rzeźnickich przygodach lub po czerwcowym maratonie, wakacyjne chwile odpoczynku przed przygotowaniami do jesiennych biegów. Nie pamiętam jak to było w tamtym roku ale wiem że jeszcze 18 lipca tuż przed wypadkiem pobiegłem maraton, także tych kilometrów musiało być sporo. W tym roku lipiec kończę na 170 km i to w głównej mierze zasługa dwóch górskich wybiegań bo gdybym był w domu pewnie nie było by i tego. Dużo nadmorskich spacerów w trakcie pobytu z Hospicyjną rodzina w Jantarze no i dwie wyprawy w góry podczas pobytu z rodziną w Szczawie. Lipiec to także organizacją biegu pamięci Akcji Burza w Kotuniu. W tym roku wszyscy chyba zgodnie stwierdzili że wszystkie sprawy organizacyjne zagrały i impreza przeskoczyła tą sprzed dwóch lat. Jeżeli jesteśmy w temacie biegów to nie sposób nie wspomnieć o wyjeździe do Studzianki na Tatarską piątkę i drugie zwycięstwo podczas biegu w tym roku. O tym możecie przeczytać tutaj : https://wposzukiwaniumotywacji2016tomekskora.blogspot.com/2021/07/x-tatarska-piatka.html?m=1


Zazwyczaj ostatnio nie pisałem o planach ale sierpień to mój urodzinowy miesiąc więc pozwolę sobie troszkę poluzować bo już 7 sierpnia wystartuje w Kodniu podczas 21 Kodeńskiej piętnastki i może większość mi nie uwierzy ale jadę tam tylko i wyłącznie po nakrętki które mam odebrać z Gminy Kodeń a bieg traktuje bardzo turystycznie, no bo jak już jechać te 130 km to mieć po co 🙂 15 sierpnia udaję się do Krakowa na kolejną operację (mam nadzieję że już ostatnią). No i  jak zwykle na zakończenie sierpnia chciałbym pobiec bieg Jacka ale to w dużej mierze zależy od powrotu do zdrowia po operacji. 

Trzymajcie kciuki za mój sierpień a ja będę trzymał za wasz jeżeli tego potrzebujecie 😊 Buziaki 😘