czwartek, 8 grudnia 2022

Urodzinowa wyprawa rowerowa szlakiem sanktuariów Maryjnych diecezji Siedleckiej.

 Szukając pomysłu na kolejną urodzinową wyprawę rowerową przyszło mi do głowy sprawdzenie ile sanktuariów Maryjnych jest w diecezji Siedleckiej.  Naliczyłem ich 10 i podpatrując ich lokalizację na mapie stwierdziłem że jest możliwe objechanie ich w kilka dni rowerem. Pierwsze rozpiski jakie zacząłem robić to pomiar kilometrów pomiędzy nimi.  Wyszło na to że najlepiej według mnie, będzie ruszyć z Budzieszyna na wschód.  W ten sposób Leśna Podlaska i Kodeń stały się planem na pierwszy dzień wyprawy. 150 km to naprawdę sporo, tym bardziej jak po drodze chcesz coś obejrzeć, mimo to kolejne dni zapowiadały się z mniejszą liczbą kilometrów ( około 120) więc liczyło się przetrwanie pierwszego dnia. 

W podróż postanowiłem wyruszyć w dniu swoich 46 urodzin czyli 16 sierpnia. Całą wyprawę wyliczyłem na około 500 km I rozłożyłem ją na 4 dni.


Śniadanko z żoną, kawka i kilka minut po òsmej jechałem już dobrze znaną trasą ze Skórca do Budzieszyna.  Sanktuarium Matki Bożej Budzieszyńskiej było tym pierwszym z zaplanowanych. Dojeżdżając na miejsce stwierdziłem że będzie tu tylko krótka chwila postoju na modlitwę bo przecież byłem tu wczoraj przy okazji biegowej pielgrzymki ze Skórca. Tak też było. Kilka minut po 10 kierowałem się na wschód przez Suchożebry,  Mordy, Łosice do Sanktuarium Matki Bożej Leśniańskiej w Leśnej Podlaskiej. Był to chyba najdłuższy odcinek licząc około 70 km jazdy z małym przystankiem w Mordach na drugie śniadanie. Pogoda dopisywała Mimo prawie 30 stopni ciepła lekkie porywy wiaterku nie przeszkadzały a miło  chłodziły. Po drodze po raz pierwszy miałem przyjemność zobaczyć na żywo wieżę telewizyjną w Chotyczach no i powiem że robi wrażenie.  Równo 100 kilometrów pokazał mi zegarek w Leśnej Podlaskiej. Tak naprawdę to tutaj zaczęło się zwiedzanie. Kilka chwil spędzonych w bazylice i kilka w jej obejściu. Jeszcze przed wjechaniem do Leśnej postanowiłem że tutaj zjem obiad. Przyjemna mała restauracja ze znajomą nazwą Zacisze oddalona jest o kilkaset metrów od bazyliki. Pierogi smakowały bajecznie jeszcze lepiej niż papierówki, których już 20 km od Leśnej rosną całe pobocza i nie sposób nie zatrzymać się i nie zjeść. Około godz 15 ruszyłem dalej. Przedemną było prawie 50 km do Kodnia. Najbardziej bałem się przejechać przez Białą Podlaskę w godzinach szczytu. Nie potrzebnie. Świetne ścieżki rowerowe, które były wszędzie tam gdzie powinny być,  pozwoliły na płynny i bezpieczny przejazd przez to miasto. Około 18.30 zameldowałem się pod bazyliką w Kodniu.
Nocleg miałem już ogarnięty i nie pozostało nic innego jak zakwaterować się i zjeść kolację. Olbrzymia Burza która przyszła zaraz po moim przyjeździe nie pozwoliła wyjść na  zewnątrz. Siedząc w pokoju postanowiłem jeszcze raz sprawdzić ilość i lokalizacje sanktuariów  które miałem odwiedzić. Nie wiem jak to się stało ale planując wycieczkę po prostu się pomyliłem 😬
Zadzwoniłem do żony aby się wyżalić. Ona zaproponowała aby jechać według planu, jednak i tak wiedziała że zrobię swoje.
Ten mój błąd w tej chwili był jeszcze do naprawienia jednak narzucał kolejne 50 km do zaplanowanej trasy.  Sanktuarium które przeoczyłem było w Orchówku. Według planów miałem rano ruszyć na zachód.  Po krótkiej modlitwie w bazylice w Kodniu stwierdziłem że nie ominę Orchówka.
Parę minut po 7 rano po dość ciężkiej nocy wyruszyłem wzdłuż wschodniej granicy przez Sławatycze w  kierunku Włodawy.
Po  3 godzinach jazdy z dwoma małymi przerwami na kawkę i siusiu byłem w Orchówku.  Przy Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia przywitał mnie brat który sprzątał ogród. Zaproponował odwiedzenie wieży widokowej oraz puścił mi z telefonu opracowaną przez siebie historię sanktuarium.  Modlitwa u Matki Bożej pocieszenia przyniosła pocieszenie.

Udało się załatwić nocleg w agroturystyce w Komarówce Podlaskiej a trasa z Włodawy do kolejnego mojego punktu na mapie czyli Sanktuarium Matki Bożej Rodzin w Parczewie była po prostu przespokojna i niesamowicie radosna.

Jak już wspomniałem każdy etap postanowiłem jechać z inną intencją. W tym  drugim polecałem w modlitwie znajomych i przyjaciół, jednak będąc w sanktuarium Matki Bożej Rodzin musiałem jeszcze raz polecić intencje związane ze swoją rodziną.
Zupełnie tak samo jak dzień wcześniej przerwa obiadowa przypadła na setnym kilometrze etapu, tyle że że względu na wcześniejszy start, miałem godzinę do przodu . Kolejne po Parczewie było sanktuarium Matki Bożej Kolembrodzkiej.
Jechało się bardzo dobrze i odcinek z Parczewa do Kolembrodów pokonałem bez przystanku mimo upału i sporego już zmęczenia. Zachwycił mnie drewniany kościół z dwoma wieżami.

Była 16 a ja na miejsce noclegu miałem tylko 10 km . Szkoda że nie postanowiłem pojechać jednak całości tego etapu tak jak zaplanowałem to wcześniej, czyli do Radzynia Podlaskiego.  Około 17 zakwaterowałem się na noclegu w agroturystystyce. Muszę przyznać że po raz drugi  w życiu korzystałe z takiej możliwości noclegu i tym razem nie podobało mi się za bardzo. Parę minut po szóstej wyruszyłem na trzeci etap który miał być najdłuższy bo do 120 zaplanowanych kilometrów od Radzynia Podlaskiego do Porzecza Mariańskiego musiałem doliczyć jeszcze prawie 30 kilometrowy dojazd z Komarówki Podlaskiej. W Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Radzyniu Podlaskim zameldowałem się około 8 rano. Poza pięknymi dżwiami które mają range ponoć największych kutych w Polsce nic nie przyciągnęło tutaj mojej uwagi. Nawet kawa  na stacji benzynowej nie smakowała tutaj za bardzo. Dzień trzeci pielgrzymki postanowiłem polecić w modlitwie rodziny, pracowników i podopiecznych Fundacji Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci a kolejnym celem na ten dzień było sanktuarium Matki Bożej Żołnierzy Września w Woli Gułowskiej. I tam postanowiłem zjeść obiad i zrobić dłuższą przerwę. Niestety skończyło się na pączkach i puszce coli bo żadnego baru nie znalazłem a i z powodu małego zabłądzenia postanowiłem nie za dużo czasu spędzić w Woli Gułowskiej. Kolejny mój punkt zaplanowany na ten dzień to Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Górkach koło Garwolina. Podczas tego etapu polecałem w modlitwie, wolontariuszy,  podopiecznych, pracowników oraz wszystkie rodziny związane z Fundacją Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci. To był naprawdę trudny etap. Po wyjechaniu z Woli Gułowskiej zabłądziłem drugi raz. Nawigacja wyprowadziła mnie w takie pola że o ścieżce szutrowej mogłem tylko pomarzyć.  Nie było łatwo.  Z trudem dojechałem do Żelechowa.  Troszkę brakowało mi solidnego jedzenia. Na wyjeździe z Żelechowa złapałem w sklepie kolejną Colę, banana i dwa pomidory.  Kolejny odcinek trasy zapamiętałem jako bardzo przyjemny. Dużo  zjazdów z górki I sporo lasów. Około 14 byłem na miejscu. Sanktuarium w Górkach zwiedziłem dosyć dobrze. Wszystko dzięki starszej pani która sprzątała obejście świątyni. To ona pokazała mi figurę Michała Archanioła oraz zachęciła do obejrzenia drogi krzyżowej.

Sklepik z pamiątkami był zamknięty, w okolicy też nie było żadnego sklepu ani miejsca gdzie można by było coś zjeść.  Przypomniałem sobie że mam w sakwie jeszcze Pączka z Woli Gułowskiej. Popiłem go wodą ze źródełka i ruszyłem dalej.  Do ostatniego miejsca z zaplanowanych do odwiedzenia miałem około 20 km. W połowie drogi Zadzwoniłem do księdza Piotra z Porzecza Mariańskiego u którego miałem załatwiony nocleg. Ksiądz Piotr powiedział że będzie odprawiał mszę o 17 i jakbym przyjechał w trakcie poprosił abym poczekał. Spojrzałem na zegarek 10 km - pół godziny.  Zdążę na mszę , pomyślałem. I tak się stało. Trzeci dzień pielgrzymki zakończyłem w przepięknym drewnianym kościółku w Porzeczu Mariańskim.


Po mszy ksiądz zaprosił mnie na kolację oraz pokazał pokój. Jako że czułem się dobrze postanowiłem jeszcze pobiegać.
Na Kolejny dzień miałem przewidziane tylko 70 km powrotu do domu więc nie śpieszyłem się za bardzo. Masz święta,  śniadanko, kawka i w drogę.  Niestety znowu nawigacja zawiodła i wyprowadziła w las. Po kilku kilometrach targania roweru wyjechałem na asfalt, mimo to jechało się bardzo ciężko.  Wiatr przeszkadzał strasznie a kilometry dłużyły się niemiłosiernie.  Prawie co 10 kilometrów musiałem się zatrzymać i odpocząć.  Plany dojechania na 12 do domu padły w gruzach już na półmetku trasy. Mimo że najkrótszy, był to najcięższy odcinek mojej wyprawy.

To był dobrze spędzony czas. Olbrzymia lekcja pokory,  jak i mnóstwo zebranych doświadczeń które na pewno wykorzystam przy planowaniu kolejnych wycieczek. W ciągu 4 dni zrobiłem 520 km bez żadnej niespodziewanej awarii.
Wjeżdżając do Skórca zauważyłem trwające prace przy kościele w Skórcu. Okazało się że po kilkuletniej nieobecności do Skórca wróciły figury św Piotra i Pawła. 











piątek, 2 grudnia 2022

Listopad 2022

 No i po malutky kończymy ten rok. Jakoś tak się porobiło że już w listopadzie rozpoczęłem robić  pierwsze podsumowania mijającego roku. Wyszło na to że według moich odczuć to kwietniowy maraton w Łodzi był moim najlepszym biegiem w 2022 roku. Na kolejnych miejscach w moim osobistym rankingu są półmaratony w Platerowie i Białymstoku oraz Akademicka Dycha.  Listopadową Adamowską dziesiątkę która miała namieszać w tym zestawieniu, ustawiam dopiero na piątym miejscu razem z półmaratonem tradycji w Lesie Gułowskim.

Początek miesiąca upłynął mi na szlifowaniu formy właśnie do wspomnianej Adamowskiej Dyszki. Niestety prędkości które wchodziły na początku jak trzeba po mału przestały być tymi z gatunku przyjemnych i zaczęło się robić coraz ciężej. Czas jaki udało się zrobić na tym biegu czyli 36.26 jest moim drugim życiowym wynikiem na tym dystansie.  W trakcie przygotowań popełniłem kilka błędów. Dzisiaj wiem co trzeba poprawić no i na wiosnę spróbuję jeszcze raz zawalczyć o złamanie 36 minut.
Oprócz biegu w Adamowie, 26 listopada wystartowałem w pierwszym etapie zimowych biegów górskich Bogdana Bali.
Przyszło się tu zmierzyć nie tylko z najlepszymi Siedleckim biegaczami ale i z bardzo zimowym podłożem. Po bardzo zachowawczym biegu zajęłem 4 miejsce w tym Grand Prix które przewidziano na 5 etapów.


Większych wyjazdów nie było, z makulaturą cisza także praca kręciła się wokół nakrętek których w listopadzie udało się sprzedać 2.5 tony.



Grudzień zapewne będzie się kręcił wokół świątecznych akcji oraz wokół przygotowań do 6 charytatywnego marszobiegu w Nowej Dąbrówce, który zaplanowaliśmy na 7 stycznia 2023 roku. Aby zamknąć rok z 3000 km na liczniku muszę w grudniu zrobić ich aż 316, a w ciągu pierwszych dwóch dni miesiąca nie zrobiłem ani jednego, także trzeba się brać za robotę.  

poniedziałek, 7 listopada 2022

Październik 2022

 Kolejny, dziesiąty już, miesiąc tego roku rozpoczęłem biegiem. Tym razem była to Zbucka Piątka. Wielu dziwiło się dlaczego nie biegłem w Zbuczynie półmaratonu ale głównym moim celem jesieni był półmaraton w Platerowie a mocna  piątka tydzień przed startem dovelowym, była właśnie najbardziej odpowiednim krokiem na zakończenie ponad miesięcznego przygotowania do tego startu. CZAS 17.58 uzyskany podczas tego biegu nie usatysfakcjonujonował mnie wogóle, mimo że był to mój najlepszy czas na tym dystansie od ponad 3 lat.  Szybko po tym biegu postanowiłem oczyścić głowę. Słaby czas wytłumaczyłem sobie mokrą nawierzchnią, wieloma zakrętami i agrafką na trasie, to był bardzo zachowawczy bieg w trudnych warunkach i tyle tłumaczeń 😊


Równiotko tydzień później stałem na starcie półmaratonu w Platerowie.  Cel był jeden. Czas w okolicach 1.20 i obrona pierwszego miejsca w kategorii wiekowej.  Wszystko to co zaplanowałem udało się zrealizować a przy okazji udało się ugrać 5 miejsce open. 1.20.30  to naprawdę dobry wynik i przyzna mi to każdy kto chociaż raz pokonał trasę tego półmaratonu.


Jako że przyszło mi do głowy wykorzystanie dobrej formy postanowiłem jeszcze w październiku raz wystartować. Tym razem postanowiłem po raz kolejny pobiegać nad Bugiem a co za tym idzie pojechać na imprezę na którą wybierałem się od początku jej istnienia. Cross Nadbużański to impreza którą organizuje Klub ULKS Sarnaki. Bieg jest jednym z tych niespotykanych bo biegnie się z punktu A do punktu B a zawodnicy są wywożeni na start autobusami. Biuro zawodów i meta usytuowane były na sali w Mierzwicach a start biegu odbył się w Hołowczycach. Tym razem po raz kolejny q tym sezonie zajęłem drugie miejsce. Niestety, nie miałem szans na walkę z zawodnikiem z pierwszej lokaty bo już po drugim kilometrze zaczął mi uciekać z kilometra na kilometr powiększając przewagę. Na osłodę porażki przyszedł mi tym razem los w postaci wylosowanej nagrody 😉 Metr drzewa opałowego do odbioru w tartaku w Sarnakach spowodował że z uśmiechem wracałem do domu 😊


Koniec października to już tylko i wyłącznie praca i akcja HOSPICYJNE ŚWIATEŁKO. 


Niestety pod koniec września już zaczęła spadać cena makulatury a październik przyniósł całkowity krach w tym temacie i obecnie wszelkie odbiory makulatury są zawieszone z powodu braku zbytu. Na całe szczęście dobrze się ma nakrętkowy konkursu dla szkół i przedszkoli czyli BITWA NA NAKRĘTKI. Mnóstwo zgłoszeń do tej akcji i pierwsze odbiory już za mną. 

Miesiąc zakończyłem z przebiegnietymi 340 kilometrami i jest w tym olbrzymia zasługa przyjaciół z Grupy Biegaczy Skórzec Biega, którzy założyli Garminowską rywalizację 😊 Miło też wspominam spotkania z dziećmi w przedszkolach i szkołach a w minionym miesiącu udało się być aż na dwóch takich spodniach.


Warto też wspomnieć o moim debiucie w zawodach Nordic Walking. Był to chyba mój 3 marsz w życiu a pierwszy na zawodach. Dlaczego ? Bo nie chciało mi się biegać dwóch startów w jeden weekend 😊




poniedziałek, 3 października 2022

Wrzesień 2022

 Stało się już u mnie tradycją że wrzesień rozpoczynam narodowym czytaniem które odbywa się w pierwszy weekend września.  Po Moralności Pani Dulskiej i Balladynie w tym roku przyszło się zmierzyć z kolejnym punktem polskiej klasyki literackiej. Ballady i Romanse Adama Mickiewicza  miałem przyjemność czytać w dwóch lokalizacjach, ponieważ zostałem zaproszony jako lektor narodowego czytania na UPH w Siedlcach oraz tradycyjnie już przez panią dyrektor biblioteki w Skórcu na narodowe czytanie przy Skórzeckim pomniku Niepodległości.


W niedzielę 4 września miałem przyjemność wziąć udział w obchodach 100 lecia Ochotniczej straży pożarnej w Suchożebrach, gdzie odczytałem list prezesa Fundacji Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci- Pawła Siedlanowskiego.
7 września odbył się konwent wójtów powiatu się na którym odbyło się oficjalne podsumowanie sierpniowego wyścigu kolarskiego do okoła powiatu Siedleckiego czyli Twarda Skóra.
Kolejny tydzień września miną mi pod znakiem Ultramaratonu Nadbużańskiego. Mimo że cały czas nosiłem się z zamiarem startu w tym biegu, kilkadziesiąt godzin spędzonych na trasach przy ich wyznaczaniu, sprawiły że w piątek wieczorem zrezygnowałem z tego zamiaru.


Od 20 września do końca miesiąca spotkałem się z dziećmi na trzech różnych spotkaniach. Pierwsze odbyło się w miejscowości Sikory i zostało zorganizowane przez panie  z Koła Gospodyń Wiejskich. Drugie odbyło się w zaprzyjaźnionej szkole podstawowej w Grali Dąbrowiźnie a trzecie zorganizowała pani  dyrektor biblioteki w Bojmiu.



28 września udało się zorganizować kolejny w tym roku transport nakrętek.
Tym razem firma recyklingowa odebrała odemnie 3.5 tony plastiku. Dochód za nakrętki bezpośrednio wpływa na konto Fundacji Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci.  Niestety z powodu spadku ceny makulatury I braku opłacalności jej wywożenia musiałem znacznie ograniczyć jej odbiory.



Przez cały wrzesień nie wystartowałem w żadnych zawodach. Postanowiłem uczciwie potrenować do półmaratonu w Platetowie. Jaki będzie efekt tych treningów okaże się już w najbliższą niedzielę. 

czwartek, 8 września 2022

Sierpień 2022

 


Sierpień rozpoczęłem  dużym odbiorem nakrętek dla Fundacji Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci.  Ponad 5.5 tony plastiku udało się tym razem załadować na ciężarówkę podstawioną przez firmę recyklingową.  Był to jak narazie największy transport ładowany u mnie na podwórku a to że udało się tyle nakrętek zebrać w zaledwie 7 tygodni świadczy o nagłośnieniu nakrętkowych akcji. Oczywiście oprócz nakrętek hospicyjnych pojechały tym razem nakręteki z dwóch innych akcji.

6 siernia odbył się bieg w Kodniu. Pojechaliśmy tam Grupą reprezentując Skórzec Biega. Było to dla mnie  bardzo dobre bieganie, bo z czasem 57.40  udało się zająć 9 miejsce open w naprawdę mocnej obsadzie biegu. Największą niespodzianką dla mnie był Puchar za 1 miejsce w kategorii m.40 . Niespodzianką dlatego że SMS poinformował o tym że jestem 3 w kategorii. 



Kolejnym biegowym punktem miesiąca była zorganizowana bardzo spontanicznie, biegowa pielgrzymka do sanktuarium w Budzieszynie. Podczas pielgrzymki w ramach opłaty startowej wspieraliśmy budowę Katolickiej Szkoły Podstawowej w Siedlcach.  Olbrzymie zainteresowanie tą inicjatywą pozwala już dzisiaj na stwierdzenie że nie była to jednorazowa akcja i za rok pobiegniemy po raz kolejny.


16 sierpnia w dniu swoich 46 urodzin wyjechałem na czterodniową pielgrzymkę rowerową. Moim celem tym razem były wszystkie sanktuaria Maryjne w diecezji Siedleckiej.  Cały czas zbieram się do opisu tej podróży na blogu. Jeżeli tylko złapię troszkę wolnego czasu to na pewno chciałbym to opisać. W 4 dni pokonałem 520 km I był to naprawdę dobry czas, który pozwolił uspokoić głowę.

Zaraz po powrocie z pielgrzymki w sobotę 20 sierpnia razem z ekipą Skórzec Biega po raz drugi wyruszyliśmy do Mielnika na drugi plloging nad Bugiem 

( foto Rafał Wysocki )

27 sierpnia przyszedł czas na pierwszą edycję rajdu do okoła powiatu Siedleckiego czyli Twarda Skóra 2022.
Wyścig który wymyślił i wprowadził w życie wójt gminy Kotuń- Grzegorz Góral.
W tym temacie też już wiadomo że za rok odbędzie się kolejna edycja tej imprezy a po wczorajszym konwencie wójtów, można już ogłosić że miejscem startu i mety tego wyścigu będzie Zbuczyn.


Jak co roku sierpień zakończyłem biegiem Jacka. Tak jak napisałem na fanpage nie miałem pojęcia do czego będą zdatne moje nogi po sobotnich 216 kilometrach na rowerze. O dziwo biegło mi się bardzo dobrze a 1.29.40 i 3 miejsce w kategorii wiekowej było dla mnie wielką niespodzianką.  Półmaraton biegło mi się na tyle dobrze że po małym odpoczynku postanowiłem pobiec jeszcze na tak zwane roztruchtanie, piąteczkę 😊



Jeżeli chodzi o cyfry to w sierpniu przebiegłem tylko 163 km. Za to aż 900 zrobiłem na rowerku no i to jest olbrzymia zasługa wspomnianej pielgrzymki rowerowej.
3.840 kg sprzedanych nakrętek w ramach hospicyjnej zbiór oraz 10 ton makulatury. Niestety wrzesień przyniósł obniżkę ceny makulatury i trzeba będzie troszkę ograniczyć małe odbiory że względu na brak opłacalności. 

poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Lipiec 2022

 Lipiec rozpoczęłem półmaratonem tradycji w Adamowie. Pojechałem tam po prostu pobiec swój kolejny oficjalny półmaraton.  Gorący tydzień zapowiadał walkę na trasie jednak już w piątek na wieczór zaczęło się ochładzać a w sobotę po południu zrobiło się nawet zimno,  bo 17 stopni w lipcu tak właśnie trzeba chyba odbierać 🙂 Po bardzo dobrym biegu ze średnią 3.55 zajęłem drugie miejsce open. Wygrał oczywiście Paweł Młodzikowski, czyli gospodarz imprezy i po samodyskfalifikacji zaprosił mnie na najwyższy stopień podium. 


Wyjazd do Adamowa nie był jedynym starem w którym jako Grupa biegaczy Skórzec BIEGA pobiegliśmy naprawdę sporą reprezentacją. 17 lipca odbył się po raz 9 bieg z Wisienką w tle w Wiśniewie.  Tutaj musiałem uznać wyższość Rafała Golca i zadowolić się drugim miejscem po raz któryś w tym sezonie 😄


Kolejny tydzień to już przygotowania do organizowanego po raz trzeci biegu Akcji Burza. Tym razem pogoda nie spłatała nam figla i było bardzo gorąco a piach na trasie ponoć był jeszcze bardziej sypki niż rok temu. Bieg jak zwykle odbył się w ramach obchodów rocznicy wydarzeń lipca 1944 roku. Oprócz biegu głównego odbył się treking w którym wzięło udział 20 zawodników, bieg dzieci w którym pobiegło ich  ponad dwudziestka oraz Nordic Walking na dystansie 5 km. Obchody odbyły się przy obelisku upamiętniający miejsce koncentracji żołnierzy AK. 


Nazajutrz postanowiłem przepalić swoją szosunię i zabrać ją na pierwszą naszą wspólną setkę. To była jedna z tych niezapomnianych raczej setek. Po raz pierwszy w życiu pojechałem tak szybko i po raz pierwszy w tym roku aż tak dużo. 



Mimo że podsumowanie wyszło bardzo krótkie uważam że to był naprawdę dobry miesiąc. 

Miesiąc kończę z przebiegniętymi 210 kilometrami i 250 zrobionymi rowerem.

wtorek, 5 lipca 2022

Czerwiec 2022

 Początek czerwca zawsze kojarzy mi się z dniem dziecka. Tak też było tym razem. W niedzielę 5 czerwca odbyło się spotkanie Grupy Biegaczy SKÓRZEC BIEGA właśnie z okazji Dnia Dziecka.  Był grill, ciasto oraz prezenty dla najmłodszych.



10 czerwca na zaproszenie dyrekcji i nauczycieli ze Szkoły podstawowej w Grali Dąbrowiźnie uczestniczyłem w uroczystości dziesiątej rocznicy nadania tej  szkole im. Kawalerów Orderu Uśmiechu. Podczas tej uroczystości została odsłonięta pamiątkowa tablica upamiętniająca ks. Stanisława Chryca, Kawalera Orderu Uśmiechu. 


15 czerwca byliśmy już w trasie na festiwal biegu Rzeźnika.  Jak to napisałem w poście na Facebooku, do trzech razy sztuka. No i wreszcie się udało. Bieg Rzeźnika który miałem przyjemność pobiec z Agnieszka Adamowicz udało się zaliczyć w czasie 14 godzin i 55 minut. A że zawsze staram się wycisnąć z wyjazdów maximum, to i tym razem zdecydowałem się oprócz biegu Rzeźnika pobiec jeszcze Dychę na Jeleleni Skok.


Zaraz po powrocie z Bieszczad mocno ruszyłem w temacie makulatury i nakrętek dla Fundacja Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci. I tak we wtorek rano udało się podstawić kontener na makulaturę który został zapełniony w przeciągu niespełna doby a we wtorek po południu niezastąpiona ekipa Skórzec Biega pomogła w załadunku prawie 5.5 tony plastikowych nakrętek.


Ostatni wtorek czerwca to pomoc przy organizacji biegów Przełajowych organizowanych podczas olimpiady Mariańskiej w Skórcu.  Mimo tego że uczestników było niewielu, trasę trzeba było oznaczyć , sprzątnąć oraz przeprowadzić wydanie numerów i pomiar czasu.  Oczywiście dziękuję mojej żonie za pomoc. Dzięki tej wspólnej pracy mieliśmy troszkę czasu aby pobyć razem.
Niestety nie wypalił nam pomysł wyjazdu rowerowego do Rzymu, który planowaliśmy z ekipą KGR . Z  tego powodu wracam do pomysłu pokonania 3000 km w tym roku, czyli średnio 250 km na miesiąc, Oczywiście chodzi o bieganie.
W mijającym miesiącu zrobiłem 260 km no i w podsumowaniu półrocza pracuje mi tylko dziewięciu do 1500.
W planach na lipiec zrealizowany już półmaraton w Adamowie, oraz organizacja Biegu Pamięci Akcji Burza, który odbędzie się w sobotę 23 lipca. Cieszy mnie moja obecna forma i na pewno spróbuję ją jeszcze podciągnąć do Kodeńskiej piętnastki, która odbędzie się w pierwszy weekend sierpnia. Na razie w planie treningowym tydzień odpoczynku po wspomnianym półmaratonie Tradycji w Adamowie.

wtorek, 7 czerwca 2022

Maj 2022

 Jadąc przed wczoraj ze spotkania w urzędzie gminy Kotuń, przeanalizowałem kilka spraw. Niestety muszę zmienić swoje plany robienia 250 km miesięcznie biegiem. Olbrzymi wpływ na tą decyzję ma wakacyjny, prawie dwu tygodniowy wyjazd rowerowy, ale o tym na końcu podsumowania.


Miesiąc rozpoczęłem Pierwszomajowym biegiem i wyścigiem rowerowym o Puchar wójta gminy Kotuń.  W oczach moich jako organizatora i jako uczestnika biegu, wszystko wyszło naprawdę dobrze. Ponad 150 wydanych numerów startowych oraz 6.000 zł zebranych na rehabilitację Lenki Rybak są tego najlepszym dowodem.
Drugim majowym startem były Biegi Majowe w Seroczynie.  Ta impreza wróciła po dwóch latach pauzy. Przypomniałem sobie co to znaczy naprawdę szybkie bieganie. Półtora kilometra ze średnią 3.15 to nie jest łatwe bieganie. Jak dla mnie było to zdecydowanie za krótko i za szybko ale co zrobić. Mimo że z Łukaszem Staniakiem raczej nie miałem szans wygrać to o drugie miejsce też musiałem powalczyć.


10 maja niespodziewanie ukazała się informacja że poszukują pacemakera na półmaraton na czas 1.30.00.  Chwilę się zastanowiłem i wysłałem zgłoszenie. W ten sposób w niedzielę 15 maja zaliczyłem swój 32 oficjalny półmaraton. Sam bieg może nie należał do tych najłatwiejszych ale napewno możliwość pobiegnięcia w Białymstoku (za darmo) 🙃 nie trafia się codzień więc ogólnie start zaliczam do tym udanych.


22 maj to już Akademicka Dycha w Siedlcach.  Bieg na którym miałem zbliżyć się do swojej życiówki na dystansie 10 km.
Start w Białymstoku oraz olbrzymi wiatr na pewno miały olbrzymi wpływ na to że do życiówki zabrakło aż 1.5 minuty, mimo wszystko drugie miejsce w kategorii wiekowej z czasem 37.09 dało radochę.


Maj zakończyłem wyprawą na kajaki wspólnie z Grupą Biegaczy SKÓRZEC BIEGA i trzydziestokilometrwym wybieganiem z Romanem. Po co ta trzydziestka?
Otóż 17 czerwca wystartuję po raz trzeci w biegu Rzeźnika. Tym razem z mixie a moją partnerką w bieszczadzkiej poniewierce będzie Agnieszka Adamowicz z klubu ZWOLEŃnicy BIEGAnia.
W nawiązaniu do początku wpisu. 9 lipca wspólnie z ekipą z Kotuńskiej Grupy Rowerowej wyruszamy na rowerową wyprawę do Rzymu.
Szczerze powiem, cholernie się boję tego wyzwania ale mam nadzieję że będzie to przygoda życia. Obserwujcie fanpage #wposzukiwaniumotywacji  na fb tam na pewno będzie sporo informacji na ten temat.

W zbieractwie surowców wtórnych dla Fundacji dzieje się również dużo.  W maju przerzuciłem 6.5 tony makulatury.  Nakrętki też zbierają się dobrze i w najbliższym czasie planuję spory transport do firmy która zajmuje się recyklingiem.

piątek, 6 maja 2022

WSI MARATON NA RATY

 Bardzo rzadko ostatnio piszę podsumowania z biegów.  Tym bardziej z tych organizowanych przez Skórzec Biega.  Po prostu troszkę brakuje czasu a często te imprezy tego nie potrzebują. 

Maraton na raty to formuła dobrze znana każdemu biegaczowi. Każdy doskonale pamięta te biegane nad Siedleckim zalewem. Podczas rozmów z biegaczami często przewija się temat potrzeby takiej imprezy. Często też znajomi  biegacze wspominali że fajnie by było nawiązać do nazw miejscowości w okolicach Siedlec i do tablic rejestracyjnych naszego powiatu czyli WSI -Wiśniew, Skórzec,  Iganie.  Pierwsze spotkanie dotyczące tego biegu odbyło się w 2020 roku. Wtedy rozpoczęłem rozmowy z przedstawicielami poszczególnych miejscowości. O pomyśle organizacji biegu poinformowałem Tomka Nasiłowskiego ze stowarzyszenia Nasze Iganie oraz Pawła Ksionka - dyrektora Goku w Wiśniewie. Jeszcze przed rozmowami sporządziłem pierwszy regulamin który przewidywał imprezę w czerwcu 2020. To jak potoczyły się sprawy przez kolejne dwa lata dokładnie znacie. Pandemia uniemożliwiła organizację imprez a zarząd i osoby wspierające stowarzyszenie zaproponowały odłożenie organizacji tej imprezy na spokojniejszy czas. 

Miną rok 2020, minął 2021. Nauczyliśmy się żyć z obostrzeniami i organizować małe imprezy biegowe w rygorze sanitarnym. Na spotkaniu zarządu w styczniu tego roku, poprosiłem o zielone światło co do tego pomysłu. Ruszyliśmy z kopyta. Do współpracy zaprosiliśmy kolejne osoby czyli dyrektora Goku w Skórcu- Arka Dołęgę oraz dyrektora goku w Siedlcach Izę Kuniewicz. Oczywiście tak duże wydarzenie wymaga wsparcia wielu osób. Jako doświadczonych w organizacji imprez zaprosiliśmy też Siedlecki Klub Yulo Run Team który reprezentował Julek Ziółkowski.  Julek zgodził się też być głównym sędzią zawodów oraz uruchomić zapisy.

Po uruchomieniu zapisów przygotowania ruszyły. Całość postanowiliśmy rozłożyć na 3 etapy: Wiśniew-Skorzec w sobotę rano, sobotni wieczorny etap po Skórcu oraz trzeci etap ze Skórca do igań w niedzielę rano. Mnóstwo pozwoleń, map, wniosków które trzeba było ogarnąć i złożyć na miesiąc przed imprezą do starostwa powiatowego oraz komendy Wojewódzkiej policji w Radomiu. Po kilku poprawkach udało się uzyskać pozwolenia. Wszystkie oprócz jednego. Pan wójt gminy Siedlce nie wyraził zgody na pobiegnięcie drogami gminy Siedce. Bez tego pozwolenia nie było możliwości zrobienia mety biegu przy pomniku bitwy pod Iganiami. Cały czas łudziłem się że może jednak ktoś go przekona. Ponoć głównym powodem była data, 2 - 3 kwietnia. Jak naprawdę było nie wiem, wiem jedno, trzeba było przygotować plan awaryjny. Ten przewidywał pobiegnięcię trzeciego etapu do granic gminy Skórzec i powrót tą samą drogą do Skórca. 


Od początku wspólnie z organizatorami podjęliśmy decyzję że jeżeli nie będzie 30 osób zapisanych nie robimy imprezy ponieważ celem jest promocja naszego regionu a aby promować musi być jakaś minimalna frekwencja.  Na listach startowych po dwóch tygodniach było 50 osób więc było dla kogo się starać. Pod koniec zapisów mieliśmy już 80 zgłoszonych osób. Tego co wydarzyło się w przeddzień zawodów nie przewidział nikt. Śnieg zaczął padać już w czwartek przed biegiem. W piątek padał już cały dzień i całą noc. Jadąc do biura zawodów. Rano jadąc do biura zawodów musieliśmy objeżdżać powalone od naporu śniegu drzewa a część dróg była po prostu nie przejezdna. Pojawiła się pierwsza myśl o odwołaniu zawodów.  Telefon do Julka. Decyzja była krótka: Jeżeli połowa zapisanych osób odbierze pakiety, startujemy. Będąc w terenie nie wiedziałem jak wygląda sytuacja. Na start dojechałem 20 minut przed startem. Widok zaparł mi dech w piersiach. Cała sala wiśniewskiego GOK-U wypełnioną  była biegaczami. Jak dowiedziałem się szybko 50 osób odebrało pakiety startowe.  Jeszcze przed startem szybka decyzja o małej zmianie trasy, ponieważ do lasu nie dało się wbiec. Po starcie załadunek depozytów i biura zawodów i kierunek Skórzec. Po drodze mijaliśmy biegaczy. Mimo że warunki były straszne wyglądało to pięknie. Meta pierwszego etapu przewidziana została na ulicy Kościelnej w Skórcu a biegaczy zaprosiliśmy do domu parafialnego na naleśniki, zupkę, pączki , kawkę i herbatkę. 


Po zakończeniu pierwszego etapu chwila odpoczynku i trzeba było ruszać na znaczenie drugiego, nocnego etapu. Ponieważ trasa tego etapu po części pokrywała się z  trasą trzeciego udało sie przy okazji oznaczyć część trasy niedzielnej. Z Arkiem umówiliśmy się że na poranne znaczenie ostatniego etapu ruszymy o 6 rano, tak aby do 8 być już na starcie. Jazda kładem nie należała do najprzyjemniejszych w takim śniegu i mrozie ale maszyna zrobiła dużo dobrego i gdyby nie ona na pewno nie dotarli byśmy w wiele miejsc. Drugi etap przebiegł spokojnie. Poranne znaczenie również. 


W niedzielę o 6.30 rano ruszyliśmy kładem na trasę. Trzeba było przestawić kilka strzałek doczepić kilka taśm i oznaczyć część trasy od Dąbrówki Niwki do Dąbrówki Wyłazy.  Nocny mróz zmroził wczorajsze kolejny. Spowodował też że śnieg nie był już taki ciężki. Był za to bardzo sypki i nasz czterokołowiec po prostu nie dawał  rady po nim jechać.  Szybka decyzja, wzywamy posiłki. Na całe szczęście Rafał już nie spał a jego olbrzymi ciągnik nie miał problemów z przejechaniem trasy.


Punktualnie o 9 wystartowaliśmy 3 ostatni etap WSI Maratonu Na Raty o długości 16 km. Była piękna słoneczna pogoda. W biegu sklasyfikowanych zostało 53 biegaczy. Czy zapamiętają tą imprezę? Jestem przekonany że tak bo to były naprawdę piękne dwa dni. 

Czy żałuję że nie startowałem? Chyba nie, mimo wszystko to był naprawdę extremalny bieg.

Czy przewidujemy kontynuację tej imprezy. Raczej nie. Przykro to mówić ale bardzo dużo rzeczy po prostu mi się nie podobało. Nie mam na nie wpływu i wogóle nie będę z tym walczył. Szkoda zdrowia. Cały czas wierzę w to że można zrobić coś fajnego bez użerania się z papierologią, bez szukania sponsorów i z mniejszym obciążeniem psychicznym. Wierzę w to i mam na to dowody,  chociażby Pierwszomajowy Bieg I wyścig kolarski o Puchar wójta gminy Kotuń. 

poniedziałek, 2 maja 2022

Kwiecień 2022

 WSI MARATON NA RATY  to wydarzenie które spędzało mi sen z oczu w pierwszych dniach kwietnia.  Dlaczego? Ci którzy byli wiedzą a ci którzy nie byli być może słyszeli. No cóż, wszystko zaczęło się pierwszego kwietnia. Od samego rana sypał śnieg. Sypał też całą noc i nasypało go tyle że gdyby nie zawzięci biegacze którzy mimo wszystko odebrali pakiety startowe, byliśmy skłonni przenieść tą imprezę na inny termin. Całość obiecałem sobie opisać w oddzielnym poście ale niestety nie mam czasu. Impreza sama w sobie wyszła przekozacko a trzydziestką którą zafundowałem sobie po wszystkim wyszła jeszcze lepiej. Średnie tempo 4.10 na całości na 3 tygodnie przed docelowym wiosennym startem w maratonie napawało optymizmem.  Tydzień później korzystając z przejazdu przez Mińsk Mazowiecki, wystartowałem w tamtejszym biegu na powitanie wiosny, który został przeniesiony sprzed tygodnia. Lubię biegać w Mińsku a ten start tylko mnie w tym przekonaniu utrzymał.


Kolejny tydzień to święta i nie pozostało nic innego jak tylko dbać o zdrowie.  Niestety nie udało się. Infekcja przypałętała się w święta a w czwartek przed startem przestałem brać leki typu polopiryna i paracetamol. Cały czas tłumaczyłem sobie że jakoś to będzie i trzeba pobiec ten maraton. W głowie też miałem przeczytaną kiedyś teorię że lekkie przeziębienie jest zwiastunem dobrej formy i tego też postanowiłem się trzymać. 

24 kwietnia 2022 to data kiedy ustanowiłem swoją nową życiówkę w maratonie.  2.57.36 może nie było szczytem marzeń ale do dzisiaj uważam że z trasą coś było przykombinowane. Organizator się wypiera ale na wszystkich trakach z aplikacji biegowych widać wyraźnie że ten maraton był troszkę dłuższy. W sumie lepiej niż dłuższy niż by miał być za krótki 😆 22 sekundy o które poprawiłem wynik z 2017 roku dają radochę a te drobne niuanse typu długość trasy, zdrowie motywują do tego aby spróbować zrobić to w tym roku jeszcze raz.


Oprócz startów były w końcu spotkania z dziećmi w przedszkolach. 6 kwietnia z okazji dnia sportu byliśmy razem z Lidią Chojecką w przedszkolu Słoneczko w Skórcu a 26 z okazji Dnia Książki odwiedziłem dzieci w przedszkolu w Gołąbku. Było wspólne czytanie i rozmowa o książkach i innych rzeczach np: wypadających zębach. No cóż dzieci lubią jak się ich słucha i tak po prostu trzeba, nie ważne czy mówią na temat czy nie 😉



Maratoński miesiąc kończę z przebiegniętymi 220 kilometrami i właśnie na koniec kwietnia zaliczam pierwszy 1000 km w tym roku. Założenie jest utrzymać średnia 250 km miesięcznie więc na razie się udaje 😉 

czwartek, 7 kwietnia 2022

Marzec 2022

 Siadam do tego podsumowania z totalnym brakiem pomysłu na to co pisać.  Zawsze przed każdym podsumowaniem spisuję sobie na karteczce najważniejsze punkty i daty miesiąca. Czytam też ostatnie podsumowanie aby mieć punkt zaczepienia. Wychodzi na to że tym punktem zaczepienia jest sprawa Ukrainy, jednak jakoś nie lubię poruszać tych tematów. Dużo niemiłych rzeczy się przez tą sprawę wydarzyło a i ja nie za bardzo chcę pokazywać co robię w temacie pomocy uchodźcom.  Przeraża mnie to że są tacy którzy w moich oczach robią sobie kampanię wyborczą kosztem tych biednych ludzi. Ale jest to wpis odnośnie podsumowania mijającego miesiąca a nie na temat mojego poglądu na pomoc Ukraińcom. 

Mijający miesiąc minął mi pod znakiem przygotowań do WSI MARATONU Na Raty ale postanowiłem że to będzie tematem na oddzielny wpis, dlatego że chcę opisać całą organizację tej imprezy widzianą okiem organizatora . 

26 marca udało się sprzedać ponad 4.5 tony nakrętek. Wśród nich były 3 tony tych zbieranych dla hospicjum jak również nakręteki z innych akcji. Oprócz nakrętek udało się zebrać prawie pięć ton makulatury i troszeczkę złomu. Pieniążki pozyskane w ten sposób trafiają oczywiście na potrzeby Fundacji Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci.  


Jeżeli chodzi o bieganie to jakoś na początku miesiąca przyszedł mi pomysł na to aby pobiec maraton w Łodzi 24 kwietnia no i wszystkie treningi które robię są skierowane w tym kierunku.  306 km to naprawdę nie duży kilometraż patrząc na to że chcę mierzyć się po raz kolejny z barierą 3 godzin, jednak treningi wychodzą na tyle optymistycznie że śmiem marzyć o tzw dwójce z przodu w tym temacie.

19 marca odbył się w Siedlcach 3 Bieg Ogińskiej.  Mimo że nie zapisywałem się wcześniej udało się zdobyć pakiet i po raz pierwszy wziąć udział w tym biegu. 5 miejsce na bardzo trudnej trasie, przy naprawdę mocnej obsadzie uważam za przyzwoite. Bieg sam w sobie nie był niczym wyróżniającym się ( jak już wspomniałem na funpagu ) i gdyby nie przebranie się jednej z biegowych koleżanek za księżną Ogińską,  to pewnie nie było by co wspominać. 


piątek, 4 marca 2022

Luty 2022

 1 lutego 2022 lutego rozstałem się z piekarnią w której pracowałem 22 lata. Powodem zakończenia pracy jest renta którą dostałem z powodu uszkodzenia ręki. Poświęciłem tej firmie mnóstwo swojego czasu ( nawet po godzinach pracy ) i ci co są ze mną bliżej wiedzą o czym mówię. Tym samym zakończyłem pewien rozdział w życiu. Czy wrócę kiedyś do piekarni? Nie wiem. Wiem że w tej chwili nie mogę wykonywać swojego zawodu ze względu na to że ta praca opiera się na pracy rąk i dużej ich sprawności, której w tej chwili mi brakuje. 

6 lutego razem z ekipą Skórzec Biega wyruszyliśmy na Zimową Tatarska Piątkę do Studzianki a kolejny tydzień to już przygotowania do Noworoczno-Walentynkowego marszobiegu w Nowej Dąbrówce. Mnóstwo marwienia się o to czy wystarczy numerów , czy wystarczy medali , czy wszystko się uda. Nie wystarczyło, ale impreza była tą z gatunku najlepszych. Nikomu nie przeszkadzało że numery się skończyły, że medale się skończyły że zupy zabrakło, bo tego dnia najważniejsze było pomaganie. I właśnie to pomaganie odbyło się na największym poziomie bo zebrane 10.255 zł było zdecydowanie powyżej naszych oczekiwań. 


Kolejna niedziela lutego to ósme urodziny Grupy Biegaczy Skórzec Biega oraz gala Anioły Miłosierdzia Fundacja Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci podczas której wcieliłem się w rolę nagłośnieniowca.


23 Odbył się coroczny bieg pączkożerców który razem z Wojtkiem Kokoszka organizujemy od 5 lat w przeddzień tłustego czwartku. W tym roku z Siedlec do Skórca przybiegło 26 osób a przyjęłam ich w pizzerii UNO której właścicielami są mój syn i synowa. Biegacze którzy przybiegli poczynili małą zrzutkę którą postanowiliśmy przekazać na akcję Wyślij Pączka do Afryki. 


Co dalej? Rosja zaatakowała Ukrainę i się zaczęło. Pisząc ten tekst jestem po trzech kursach z uchodźcami z ramienia Siedleckiego Hospicjum.  Przywiozłem 7 matek z dziećmi do Siedlec. Z tego co wiem niektóre pojechały dalej. W środę w nocy  z Ksią Filim przywieźliśmy dwie mamy z których jedna z Dwójką dzieci  jest już pod opieką Fundacji. Wczoraj wieczorem razem z Grzesiem Góralem przywieźliśmy do Centrum zdrowia dziecka w Warszawie dwie matki z chorymi dziećmi . Jedna została w centrum, drugiej odmówili przyjęcia. Grzegorz załatwił jej tymczasowy nocleg u swojej znajomej a docelowo mamy ją obiąć opieką z Fundacji.  Zapewne widzicie że nie wrzucam na fb zdjęć i żadnych relacji z wyjazdów, z granicy itp. Po prostu przeraża mnie to wszystko i uważam że to nie jest czas i to nie są rzeczy którymi chciałbym podbijać sobie oglądalnosć na fanpagu. Przypomnę nieśmiało i bez przechwałek  że jestem Kawalerem Orderu Uśmiechu i pomaganie dzieciom to mój obowiązek. A to że mam czas na robienie tego uważam za czas dany od Boga.

Trzymajcie się ciepło i bezpiecznie. Pamiętajcie że jakby zabrali nam dostęp do fb możecie wpadać tutaj. Co jak co ale podsumowania miesiąca będą 😘

Acha.... zapomniałem 😊 w ostatnią niedzielę lutego byłem w Wiązownej. Podczas wiązowskiej Piątki prowadziłem grupę biegaczy na 20 minut jako pacemaker.  Miesiąc kończę z przebiegniętymi 220 kilometrami i w ramach założenia : 250 km w miesiącu, jestem o 30 km do tyłu 😉