środa, 28 sierpnia 2019

X Bieg Jacka

Gdzieś na początku maja 2010 roku wymyśliłem sobie że pobiegnę w biegu ulicznym organizowanym w Siedlcach z okazji upamiętnienia rocznicy wizyty papieża Jana Pawła II w  Siedlcach. Moje bieganie wtedy ograniczało się wtedy do trzech kilometrów marszobiegu a próby szybszego tempa kończyły się właśnie marszem. Oczywiście nie pozostało nic innego jak spróbować przebiec ten dystans chociaż raz przed głównym startem. Przejechałem trasę samochodem, wyszło 10.5 km. Wiem że po próbie generalnej byłem mega szczęśliwy bo wyrobiłem się w 50 minut. I Bieg Jacka pamiętam do dzisiaj 3 pętle po 3.3 km ze startem i metą na ulicy Bema tuż za stadionem lekkoatletycznym. Z tego biegu pamiętam tyle że kiedy zobaczyłem tabliczkę z napisem km chciałem przyspieszyć i nie mogłem, ba nawet 400 metrów od mety po prostu szedłem. 44. 35 to był mój pierwszy czas na dychę. Minęło 3 edycje a bieg zaczął nabierać klasy i zyskiwać zwolenników. No cóż ja też nie stałem w miejscu bo biegałem co raz więcej. Kiedy w 2013 roku w miejsce dyszki pojawił się półmaraton miałem już na koncie kilka tych dystansów i przebiegniecie kolejnego nie było już dla mnie wyzwaniem. Ba nawet doszło do tego że w 2016 roku zaczęłem biegać półmaraton a po nim piątkę, bo organizatorzy dopuszczali taką możliwość. W 2014 roku zajęłem 3 miejsce w kategorii wiekowej w półmaratonie z czasem 1.31 i to jak na razie mój największy sukces w tym biegu bo odkąd wprowadzono w 2016 roku pacemakerów, swój start poświęcam na rzecz poprowadzenia biegaczy na dany czas. W tej chwili mam zaliczone 1.45, 1.40, 1.30 rok temu i w tym roku 1.35. Lubię wyzwania i aby uczcić swój 10 start w biegu Jacka postanowiłem że piątkę pobiegnę z Olą Stańczuk na wózku inwalidzkim. 3 lata temu dla Oli prowadziłem akcję zbiórki nakrętek i makulatury. Mimo że z rodziną Oli znamy się od bardzo dawna to tak naprawdę ta akcja pozwoliła nam odświeżyć nasze relacje. Cieszę się że rodzice Oli mi zaufali i pozwolili jej na udział w biegu. Trzeba przyznać że pchanie wózka nie jest łatwą sprawą a tym bardziej po kostce brukowej i nierównym asfalcie, a część trasy właśnie po takiej nawierzchni przebiegała. Mimo wszystko radość Oli była tak wielka że nawet nie myśleliśmy o tych utrudnieniach.

  Niestety pracuję zawsze w niedziele i chyba tylko 2 razy byłem na całej ceremonii dekoracji zawodników przez  7 edycji bo pierwsze trzy były rozgrywane w sobotę.
 W tym roku organizatorzy postanowili nagrodzić osoby które nie opuściły ani jednej edycji Biegu Jacka. A było ich8 i tym razem znowu zabrakło mnie kiedy trzeba było świętować. Wspaniale ponoć zastąpiła mnie moja żona. No cóż 9 lat wprawy jako mobilne biuro zawodów, depozyt i kierowca mówią same za siebie bo to dzięki niej wiele razy na biegu czułem się po prostu komfortowo wiedząc że nie zginie mi telefon czy kluczyk do samochodu.
 W ramach podziękowania za 10 startów otrzymaliśmy specjalne okolicznościowe koszulki oraz voucher na start w 11 Biegu Jacka 😍 Pobiegniemy a co tam, trzeba przecież uczcić 10 lat biegania 😘
Dla tych którzy odwiedzili stronę #wposzukiwaniumotywacji specjalnie wszystkie medale z poszczególnych edycji Biegu Jacka. Co o nich powiecie? Osobiście myślę że pierwsze dwa po prostu nie mają sobie równych, chociaż ten z 2018 roku też na biegaczach zrobił duże wrażenie 😍


piątek, 2 sierpnia 2019

Lipiec 2019

Tak się złożyło że biegowy lipiec rozpoczęłem półmaratonem tradycji w Adamowie 6 lipca  Wiedziałem że będzie bolało bo tegoroczne treningi  nawet nie raz ciężko nazwać treningami ale nie wiedziałem że aż tak. Do Adamowa wróciłem po rocznej nieobecności z nadzieją na podium w kategorii wiekowej. 2 lata temu byłem tu czwarty z czasem 1.20 . Tym razem jak już wspomniałem forma nie ta i trasa dużo trudniejsza. Od 17 km walczyłem i przegrałem. Przegrałem podium w wiekówce na przedostatnim kilometrze. Mimo 8 miejsca open dopiero czwarty w kategorii wiekowej cos takiego mogło znaczyć że tego dnia nie tylko zbrakło siły ale i szczęścia.
9 lipca udało się zebrać rodzinę i wyskoczyć na 3 dni nad Białe. Niestety pogoda nie dopisała. Nie było mowy o kompielach i wygrzewaniu się na słońcu. Wiał wiatr i padał przelotny deszcz. Mimo to udało się dwa razy fajnie pobiegać i raz wyskoczyć z małżonką na rowerek.
Tydzień od 14 do 21 lipca był chyba jednym z najbardziej pracowitych w tym roku. Pomoc przy półkoloniach (konie u Kasi i wspólne pieczenie pizzy z dziećmi), kolejny kurs za nakrętkami w ramach akcji #10tondlaAmelki przeplatane było z dopracowywaniem spraw organizacji Biegu Pamięci 75 Rocznicy Akcji Burza który razem z Grupą Biegaczy Skórzec Biega i Gminą Kotuń zorganizowaliśmy w sobotę 20 lipca. Po raz kolejny z czystym sumieniem mogę pochwalić współpracę z Gminą Kotuń którą rozpoczęliśmy przy organizacji Marszobiegu dla Lenki Rybak, 2 lata temu.
 Tak pojawił się głód startów i cały kolejny tydzień kombinowałem żeby w weekend coś pobiec. Miałem dwie możliwości Bieg powstania warszawskiego i  Miedzyrzecką dychę. W czwartek udało mi się kupić pakiet na bieg powstania warszawskiego. Niestety w piątek dowiedziałem się że nie ma możliwości przepisania pakietu a na trasie obowiązuje bezwzględny zakaz biegu na nie swoim numerze. Mimo to postanowiłem zrobić sobie wycieczkę do Warszawy na którą namówiłem małzonkę i przyjaciela z córką. Tego dnia po raz drugi w życiu byłem na biegu i nie brałem w nim udziału 😔.
 252 km udało się nabiegać w mijającym miesiącu. Nie dużo ale i nie mało. Cieszy przynajmniej to że słupek na wykresie idzie w górę 😉
W planach na sierpień oczywiście urodzinowy wypad na który nie mam na razie nawet planu no i oczywiście Bieg Jacka w którym pobiegnę po raz 10. Tym razem półmaraton jako pacemaker a 5 km z Olą Stańczuk na wózku. Zapraszam was do wspólnego biegu no i do zobaczenia.