niedziela, 29 października 2017

Biegi charytatywne

Są  biegi w których biegnie  się  po przysłowiową  pietruszkę, są też takie, w których  biegnie się  dla medalu ,miejsca ,  czasu lub po prostu  dla idei. Każdy bieg ma swój  urok i  charakter. Są  takie po którym  zostaje kawałek  pamiątkowego metalu , ale są  też  takie  które  wspominamy bardzo długo.Takie które  kosztowały  nas bardzo dużo wyżeczeń lub po prostu  przypadła  nam do gustu  atmosfera  biegu.
Biegi  charytatywne  bo to o nich chciałbym  dzisiaj napisać, mają  również  swój  urok i niepowtarzalny  charakter. Bo w końcu  co może nas lepiej  zmotywować  niż możliwość  pomocy  drugiej osobie. Każdy biegacz  mając  taką  możliwość  nie odmówi  i choćby  nie był  w najlepszej formie  to pobiegnie  , bo  przecież  w takich biegach  nie liczy  się  czas ,  miejsce ani nic innego poza tym że przyczynimy się do tego  że dzięki  nam ten świat stanie  się  troszeczkę   lepszy.
Jednym  z pierwszych biegów  w tym roku jakie pobiegłem  był bieg organizowany  przez przyjaciół z Mińska  Mazowieckiego  w ramach  Wielkiej  Orkiestry  Świątecznej pomocy.  ,,policz się  z cukrzycą '' Odbył  się  15 stycznia  i cały dochód  z tego wydarzenia  zasilił  konto WOŚP. -10 na dworze  a ja pociągiem  do  Mińska  tylko po to aby pobiec  5km .Szybki powrót  i na 13 do pracy. Pobiegłem  pomogłem  i wygrałem koszulkę  przy okazji.
Kolejny akcent  charytatywny  to  półmaraton  Warszawski. Za namową  kolegi Łukasza postanowiłem  pobiec w ramach akcji #biegamdobrze. wymyśliłem  sobie że pobiegnę  dla fundacji  Wcześniak Rodzice - Rodzicom. Moim celem było zebranie 500 zł a za te pieniądze  obiecałem  pobiec  w różowym  stroju  i perudze. Cel został  osiągnięty  . Pieniążki wpłynęły na konto fundacji  a ja pobiegłem  półmaraton  w przebraniu 😄
W maju w ramach akcji Polska Biega w mojej miejscowości ,zaproponowałem niepełnosprawnej dziewczynce możliwość udziału w biegu .To było niesamowite przeżycie które opisałem w jednym z majowych postów https://wposzukiwaniumotywacji2016tomekskora.blogspot.com/2017/05/biegam-pomagam.html
W lipcu  korzystając  z roztrenowania udało się  zaliczyć  dwa biegi charytatywne. Sabat Czarownic  w Mińsku  Mazowieckim , gdzie Pomaganie  przez bieganie  oraz Mkb  Dreptak  zbierali pieniądze dla niepełnosprawnej Kingi na zakup  samochodu  oraz Bieg zorganizowany w  pobliskim  Gręzowie  gdzie cały dochód  z wpisowego został  przekazany  na leczenie małej Poli.
Możliwość pomagania naprawdę motywuje a kto chociaż troszkę czytuje mojego bloga wie że mnie motywuje bardzo.Za oknem hula orkan Grzesio dochodzi północ .Wiecie co ??? Marzy mi się zorganizowanie kiedyś takiego charytatywnego biegu a jeżeli ktoś z was będzie miał kiedyś możliwość pobiec w takim  biegu  niech uczyni to bez wahania i nie ważne czy będzie akurat w formie czy nie .Bo w takim bieganiu liczy się najbardziej  to że pomożemy .

piątek, 20 października 2017

Zmęczenie

I co zrobić  kiedy pojawia  się  niechęć. Człowiek zastanawia  się  czym jest to spowodowane. Zmęczenie  , monotonnoś , przetrenowanie? Zrobiłem  w tym roku  wszystko co sobie wymarzyłem.Złamane  3 h w maratonie  , udział  w Maraton  Mazury, piękne  bieganko w Bieszczadach, ukończone trzy grand prixy  ,   wszystkie . na podium . Chyba  to normalne  że po 10 miesiącach zapieprzania mogę czuć  się  zmęczony i zniechęcony,tym bardziej że tamten rok zakończyłem  13 listopada  maratonem  w Atenach a 4 grudnia biegałem  już  pierwszy etap grand prix  BGGB .Tak szczerze  to  w tej chwili  do biegania motywuje  mnie tylko blog,trener  i chęć  dobicia  do 4000 km w tym roku.W tej chwili mam już  prawie 3.5 tys.Brakuje niewiele  a za razem tak dużo.
Jutro 4 bieg prawie górski. Wszyscy namawiają  mnie do startu  a mi się  po prostu  nie chce. Mam  nadzieję  że przyjaciele  z Yulo Run Team  mają  przygotowany jakiś  pakiety dla niezdecydowanych , bo nawet się  nie zapisałem. Jak nie będę  biegał  to na pewno będę  kibicował wszystkim  biegaczom.
Wiecie co bym zrobił  najchętniej? siadł  bym na rower i pojechał  przed siebie  tak jak zrobiłem  to w lipcu. Niestety   nie mam aż  tyle czasu. Chyba pójdę  pobiegać
;-)

wtorek, 10 października 2017

V Hiundai Ultramaraton Bieszczadzki

Pomysł  wyjazdu na piątą  odsłonę  Ultramaratonu  Bieszczadzkiego  pojawił  się już  na wiosnę  , w trakcie  przygotowań  do Orlen Maratonu. Może nie do końca  byłem  przekonany do tego jesiennego startu ale  namowy  kolegów z Grupy Biegaczy Skórzec Biega  oraz chęć  poprawy czasu ze startu w 2015 roku sprawiły  że to właśnie Ultramaraton Bieszczadzki stał  się jesiennym   startem  docelowym. Razem z trenerem postanowiliśmy  że duży nacisk  w treningach położymy  na siłę  biegową i objętość. 840 km przebiegnięte  w dwa miesiące  .Skipy ,  podbiegi  i  mnóstwo  treningów w terenie dały nieźle w kość. Do poprawy  był niezbyt wygórowany czas 6 godzin i 4 minuty.
W Cisnej zameldowaliśmy się  już  w czwartek  wieczorem.  Trochę  spaceru, kolacja w Siekierezadzie  i odpoczynek.
Piątek  to już  ładowanie  węglowodanów i małe rozbieganie  z rytmami  na zakończenie. Po południu  odebraliśmy pakiety i nie zostało nic innego jak odpoczynek i spokojny  sen.
Start  ultra  przewidziano na 7 rano.Pobudka o 5  śniadanie i  ....biegunka... 😄   Takie rzeczy się  zdarzają  . Stres przedstartowy,tak to nazywają. Nigdy tego nie doświadczyłem.  Na całe  szczęście  wszystko się  uspokoiło i o 6.45 razem z całą  ekipą  byliśmy  gotowi. Start to około 14 km po asfalcie , delikatnie pod górkę  i z górki  .Dosyć  szybkie tempo  4 : 05 -4 : 20 dały o sobie znać  pod koniec  asfaltowej części biegu.Mały kryzys i myśli,  to już  po mnie ?Na całe szczęście  skończył  się  asfalt i zaczęło  się  pierwsze  podejście. Wypracowana pozycja pozwoliła  na uspokojenie  biegu.  Odpoczęłem  troszkę  i na szczycie znowu biegłem .Wiedziałem dokładnie że najgorsze czeka mnie na 30 km.Masakryczny  podbieg  okazał  się  nie taki straszny jak 2 lata temu. I tu pojawiła się nadzieja i  dobre myśli. Jest moc .Baton,  woda i cola na zmianę. Zbieg i znowu podbieg na 39  kilometrze wiedziałem  że zostało ich tylko 3 , 3 podbiegi i juz z gorki .Kilometry ubywały  a razem z nimi  moje zapasy  płynów . Nogi  zarówno  na podbiegach jak i na zbiegach  wpadały w głębokie ślady .Ścieżka  była  jak bagno. Stawiając  kolejne kroki zastanawiałem się  chwilami czy wyjmę nogę  z butem czy bez 😄 Na 45 km wiedziałem że jestem  zdany tylko na pół półlitrowej butelki coli która była w plecaku , jednak nie chciałem tracić  czasu  na  sięganie  po nią  .Biegłem a pragnienie narastało. Trzy kilometry do mety ...ostatni zbieg i decyzja... muszę  się  napić  bo źle skończę. Kilka łapczywych łyków i pusta butelka wylądowała spowrotem  w plecaku .Słychać  już  było doping zgromadzonych  na mecie kibiców. Ostatni raz spojrzałem  na zegarek  kilometr  przed metą. Wiedziałem że mogę  być  nawet w pierwszej  dwudzieste. Udało się  pomyślałem  .Plan wykonany . Dzięki  temu że czterech  zawodników  z kategorii  M - 40 zostało nagrodzonych w kategorii  open ,udało  się  stanąć  na podium  w  kategorii  wiekowej  tak znanego biegu .
V Hiundai  Ultramaraton Bieszczadzki
Skóra Tomek
5:20 :50
open  19
m - 40 - 6

poniedziałek, 2 października 2017

Wrzesień

Kolejny  miesiąc  mocnego biegania w tym roku ,wrzesień. Rozpoczął się  już  drugiego, startem w 4 Jesiennym  Grand prix Mińska Mazowieckiego w biegach przełajowych. Celem na to grand prix  było złamanie 40 minut na trasie  tego  biegu  oraz obrona 1 miejsca w kategorii wiekowej zdobytego w ubiegłym roku.Pierwszy bieg i od razu  jedno z założeń  zrealizowane. 39 : 03. Wieczorkiem  oczywiście  jak przystało na pierwszą  sobotę  miesiąca  , trening z grupą  Biegaczy Skórzec Biega. Kilka 150 metrowychpodbiegów i odpoczynek bo w niedzielę  rano 28 km wybieganie .4 września  po południu  byliśmy  z żoną  już  we Wrocławiu  .
Był  to przystanek  w drodze do Sobótki  gdzie odbywał  się  event jednej z firm piekarniczych na który otrzymałem zaproszenie. Event odbywał  się  5 września  od godz 10 tak że rano był  czas na małe rozbieganie po malowniczym Ślężańskim Parku  Krajobrazowym.  Kolejny dzień  to oczywiście  już  mocny ,górski trening  .Ślęża  to spora góra  a 20 km podbiegów i zbiegów  zrobiło swoje .
Ciężkie nogi dały się  odczuć  na drugim biegu Jesiennego Grand prix  który odbył  się 9 września. O dziwo czas był bardzo podobny  39 : 02  po tygodniu mocnych treningów było ok i pozwoliło umocnić  się  na 3 miejscu open .Nazajutrz  , niedziela  i mocne 33 km długiego wybiegania z szybszym zakończeniem.
Kolejny tydzień  minął  szybko a w nogach kolejne 100 km i oczywiście  sobotni  trening z moją grupą  biegową  , a w niedzielę  25 km wybieganie z narastającym  tempie,  tym razem w towarzystwie  Łukasza  Kosieradzkiego. 23 września  , kolejny trzeci bieg grand prix  .Ukończyłem  go na drugiej pozycji z czasem  39 : 06. Troszkę  słabiej  ale warunki tego dnia nie były  najlepsze  .Padający od kilku dni deszcz spowodował  znaczne rozmiekczenie  podłoża. Oczywiście  jak to po sobocie  czas na niedzielne długie wybieganie .Tym razem  35 km w towarzystwie  małżonki  na rowerku. Ostatni dzień  września  to finał  Grand prix  .Na ostatnim 4 biegu udało się  pobiec jeszcze mocniej .Wszystko dzięki miejszemu  kilometrarzowi w ciągu tygodnia oraz dzięki  Łukaszowi  Staniakowi który  wręcz poprowadził mnie na ten  kosmiczny  jak dla mnie czas 38 :30.
Po dekoracji  szybki  powrót do  domu i zaplanowane spotkanie  z Grupą biegaczy Skórzec biega  które  z ogniska zmieniło się  w grilla  😄

To był  intensywny miesiąc  mocnego treningu .420 km a po dodaniu sierpnia 840 km .Mam nadzieję  że trener wie co robi bo taki kilometrarz  nie jest dla każdego.