Platerów to niewielka miejscowość w powiecie Łosickim gdzie po raz ósmy już został zorganizowany bieg zwany Podlaską dychą. Rok rocznie frekwencja tego biegu wzrasta czemu nie ma się co dziwić. Wspaniali kibice , organizacja na wysokim poziomie , posiłek regeneracyjny oraz możliwość spotkania wielu biegowych znajomych to aspekty które przemawiają za tym aby Polską Dychę uwzględnić w swoim kalendarzu biegowym. Od ubiegłorocznej edycji bieg zaliczany jest do Grand Prix Traktu Brzeskiego a że również w tym roku spróbowałem swoich sił w tym biegowym przedsięwzięciu.
Z całym sercem mógłbym ten bieg zaliczyć do tych które opisywałem miesiąc temu w poście o Mazowieckiej Piętnastce . Całość biegu jak dla mnie przebiegła tak jak każdy biegacz by chciał, bez zbytniego zmęczenia i bez zajechania się .Nie wiem czy przyczyną tego dobrego biegania było sobotnie wesele , czy może mnóstwo znajomych którzy przed biegiem karmili mnie pozytywną energią czy może w końcu wspaniałym kibicom bo chyba nawet na biegu u siebie w Skórcu nie doznałem takiego dopingu jak tej niedzieli w Platerowie. Skóra dawaj!!! Skórzec do przodu ...słyszałem nie tylko przy mijaniu linni startu po przebiegnięciu pętelki ale również na trasie biegu .
Dziękuję współbiegaczom , grupie Dziewczyny-z-Platerowa-Biegają oraz wielu osobom których tak naprawdę nie poznawałem. Wasz doping był na tyle mocny że poniósł mnie na wspaniały czas 37:53.Takie biegi dodają motywacji w 100 %.
VIII Podlaska Dycha
Skóra Tomasz
37 :53
Open 26. M 40 - 6
Witam na stronie która powstała 7 lat temu. Przez wiele lat pisałem tutaj o ciekawych dla mnie sprawach, nie tylko o bieganiu. Rok 2023 zdominowały opisy miejscowości, które zwiedzam biegając po nich. Mam nadzieję że teksty przypadną wam do gustu a niektóre opisy sprawią że zechcecie odwiedzić któreś z tych miejscowości i odnaleźć opisane rzeczy. Z całego serca polecam też starsze artykuły i mam nadzieję że każdy znajdzie coś dla siebie.
wtorek, 27 czerwca 2017
środa, 21 czerwca 2017
Pacemaker znaczy zajac
Jedną z motywacji podczas biegu może być również obecność pacemakera popularnie zwanego zającem. To osoba ( biegacz) zakontraktowany na przebiegnięcie biegu w konkretnie ustalonym czasie .Dzięki takiej osobie możemy skupić się na bieganiu i nie myśleć o tempie biegu czy na przykład który mamy kilometr.Taki biegacz odpowiada za doprowadzenie chętnych biegaczy na wcześniej ustalony czas.
Przez całe swoje biegowe życie a na pewno od chwili kiedy poznałem instytucję pacemakera, marzyłem o tym aby kiedyś spróbować sprawdzić się w tej roli.Okazja nadażyła się na dobrze znanym mi gruncie czyli na Biegu Jacka.Kiedy pojawiły się propozycje aby zostać pacemakerem na tym biegu od razu zgłosiłem swoją osobę. 29 sierpnia 2016 roku zadebiutowałem jako zając.Została mi przydzielony ekipa na czas 1 godz 45 minut ,czyli pobiegniecie półmaratonu tempem po 5 min kilometr.Było to dla mnie nie małe wyzwanie ponieważ pół godziny przed startem wystartowałem w biegu na 5 km aby zdobyć punkty do Grand prix Traktu Brzeskiego.
Cieszę się że moja zeszłoroczny praca została doceniona i w tym roku również poprowadzę grupę biegaczy podczas 8 edycji Biegu Jacka.Tym razem powierzono mi biegaczy na czas 1:40 . W tym roku będzie łatwiej ponieważ start biegu przewidziano na godz 8.30 a zagotuję się prawdopodobnie dopiero na piątce która startuje o godz 11 i również muszę ją pobiec ze względu na wspomniane Grand prix Traktu Brzeskiego. Do zobaczenia na biegu Jacka 25 sierpnia.Wyglądajcie mnie z balonikami na 1:40 😄
Przez całe swoje biegowe życie a na pewno od chwili kiedy poznałem instytucję pacemakera, marzyłem o tym aby kiedyś spróbować sprawdzić się w tej roli.Okazja nadażyła się na dobrze znanym mi gruncie czyli na Biegu Jacka.Kiedy pojawiły się propozycje aby zostać pacemakerem na tym biegu od razu zgłosiłem swoją osobę. 29 sierpnia 2016 roku zadebiutowałem jako zając.Została mi przydzielony ekipa na czas 1 godz 45 minut ,czyli pobiegniecie półmaratonu tempem po 5 min kilometr.Było to dla mnie nie małe wyzwanie ponieważ pół godziny przed startem wystartowałem w biegu na 5 km aby zdobyć punkty do Grand prix Traktu Brzeskiego.
Cieszę się że moja zeszłoroczny praca została doceniona i w tym roku również poprowadzę grupę biegaczy podczas 8 edycji Biegu Jacka.Tym razem powierzono mi biegaczy na czas 1:40 . W tym roku będzie łatwiej ponieważ start biegu przewidziano na godz 8.30 a zagotuję się prawdopodobnie dopiero na piątce która startuje o godz 11 i również muszę ją pobiec ze względu na wspomniane Grand prix Traktu Brzeskiego. Do zobaczenia na biegu Jacka 25 sierpnia.Wyglądajcie mnie z balonikami na 1:40 😄
poniedziałek, 12 czerwca 2017
Szczęścia , zdrowia i pieniędzy
Czy można być biegaczem bez szczęścia ? można .Czy można być biegaczem ze słabym zdrowiem? raczej tak.A czy można być biegaczem bez pieniędzy ? oczywiście, Mimo to myślę że te trzy rzeczy zawarte w tytule brzmiące jak życzenia imieninowe czy noworoczne sprawiają że można biegać jeszcze lepiej.I nie wiem czy się ze mną zgodzicie czy nie ale bez nich bieganie pop prostu nie było by tak miłe jak z nimi.
Zacznijmy od końca ,pieniądze bo bez nich ciężko by było jeździć na zawody.Różnego rodzaju biegi organizowane niejednokrotnie przez olbrzymie fundacje jak i małe lokalne biegi kierują się swoimi prawami. Wpisowe bo o nim mowa,gdzie w pierwszym przypadku to już prawdziwy biznes a w drugim chodzi jedynie o pokrycie kosztów medali , koszulek lub też posiłku regenaracyjnego . Do tego dochodzi dojazd na miejsce biegu i co z tym się często wiąże nocleg . Jeden z moich biegowych znajomych powiedział mi kiedys ,wiesz Tomek ?Każdy medal wiszący na wieszaku każdego biegacza to nie tylko wartość sentymentalna , to 100 a nawet 150 polskich złotych.I nie mówcie że to podejście materialisty, moim zdaniem to normalne podejście człowieka który na to aby pojechać gdzieś na bieg zarabia swoją ciężką pracą.Wpisowe rzędu 100 -150 zł na maraton do tego nocleg , mały bieg wiadomo wpisowe miejsze 30 -50 zł ale fo jazd też trzeba liczyć i nie będę przytaczał innych przykładów chociażby rzeźnika gdzie za parę trzeba zapłacić 500 zł wpisowego.
Zdrowie. ... I tu nie będziemy polemizować bo każdy wie że jak nie ma zdrowia nie ma biegania.
I szczęście to coś co każdemu biegaczowi jest potrzebne.I tu przytoczę tylko swój mały przykład ze startu w ubiegłą niedzielę w Białej Podlaskiej. Jadąc tam myślałem o tym że to będzie walka o czterdzieści minut. Nogi po maratonie niby troszkę odpuściły ale to nie było to.Ale co tam to tylko dycha .Pogoda sprzyjała , do tego mnóstwo znajomych.
Po stracie złapałem tempo 3 : 45 i starałem się je trzymać już po kilometrze spadło na 3 : 50 chwilę zagadaliśmy z Łukaszem że chyba w końcu razem pobiegamy i co?pech ... rozwiązana sznurówka. Za zawiazaniem poradziłem sobie w 20 sekund. Trudno mówię. Tempo udało się trzymać i na półmetku było na zegarze 19 minut.I kiedy zacząłem przyśpieszać na 9 km jakimś cudem znalazłem się poza trasą biegu.Policjant kierujący ruchem zawrócił mnie a ja zły na cały świat biegłem jeszcze szybciej. 39.30 pokazał zegar na mecie .Mimo tylu perypeti udało się być 10 a za razem drugim w kategorii wiekowej. Niestety nie mogłem osobiście odebrać pucharu bo na 13.30 musiałem być w pracy .Takie to oto moje szczęście w nieszczęściu 😄
VI Piknik Biegowy Biała Biega
Skóra Tomasz
39:34 , 10 open ,2 M - 40.
Tak że życzę wam dużo zdrowia i szczęścia na okres nadchodzących startów no i aby móc biegać życzę wam jeszcze pieniędzy 😄
Zacznijmy od końca ,pieniądze bo bez nich ciężko by było jeździć na zawody.Różnego rodzaju biegi organizowane niejednokrotnie przez olbrzymie fundacje jak i małe lokalne biegi kierują się swoimi prawami. Wpisowe bo o nim mowa,gdzie w pierwszym przypadku to już prawdziwy biznes a w drugim chodzi jedynie o pokrycie kosztów medali , koszulek lub też posiłku regenaracyjnego . Do tego dochodzi dojazd na miejsce biegu i co z tym się często wiąże nocleg . Jeden z moich biegowych znajomych powiedział mi kiedys ,wiesz Tomek ?Każdy medal wiszący na wieszaku każdego biegacza to nie tylko wartość sentymentalna , to 100 a nawet 150 polskich złotych.I nie mówcie że to podejście materialisty, moim zdaniem to normalne podejście człowieka który na to aby pojechać gdzieś na bieg zarabia swoją ciężką pracą.Wpisowe rzędu 100 -150 zł na maraton do tego nocleg , mały bieg wiadomo wpisowe miejsze 30 -50 zł ale fo jazd też trzeba liczyć i nie będę przytaczał innych przykładów chociażby rzeźnika gdzie za parę trzeba zapłacić 500 zł wpisowego.
Zdrowie. ... I tu nie będziemy polemizować bo każdy wie że jak nie ma zdrowia nie ma biegania.
I szczęście to coś co każdemu biegaczowi jest potrzebne.I tu przytoczę tylko swój mały przykład ze startu w ubiegłą niedzielę w Białej Podlaskiej. Jadąc tam myślałem o tym że to będzie walka o czterdzieści minut. Nogi po maratonie niby troszkę odpuściły ale to nie było to.Ale co tam to tylko dycha .Pogoda sprzyjała , do tego mnóstwo znajomych.
Po stracie złapałem tempo 3 : 45 i starałem się je trzymać już po kilometrze spadło na 3 : 50 chwilę zagadaliśmy z Łukaszem że chyba w końcu razem pobiegamy i co?pech ... rozwiązana sznurówka. Za zawiazaniem poradziłem sobie w 20 sekund. Trudno mówię. Tempo udało się trzymać i na półmetku było na zegarze 19 minut.I kiedy zacząłem przyśpieszać na 9 km jakimś cudem znalazłem się poza trasą biegu.Policjant kierujący ruchem zawrócił mnie a ja zły na cały świat biegłem jeszcze szybciej. 39.30 pokazał zegar na mecie .Mimo tylu perypeti udało się być 10 a za razem drugim w kategorii wiekowej. Niestety nie mogłem osobiście odebrać pucharu bo na 13.30 musiałem być w pracy .Takie to oto moje szczęście w nieszczęściu 😄
VI Piknik Biegowy Biała Biega
Skóra Tomasz
39:34 , 10 open ,2 M - 40.
Tak że życzę wam dużo zdrowia i szczęścia na okres nadchodzących startów no i aby móc biegać życzę wam jeszcze pieniędzy 😄
poniedziałek, 5 czerwca 2017
Maraton Mazury
Ci którzy na bieżąco obserwują moje facebok owe strony zapewne wiedzą że w ubiegłą sobotę wzięłem udział w imprezie biegowej Maraton Mazury. Dzisiaj kilka słów na ten temat.
Na początku lutego kiedy przygotowania do Orlena ruszyły pełną parą w mojej głowie pojawiło się pytanie ...co dalej ? Wybór padł na Maraton w Gałkowie. Dla czego? Po pierwsze nie był to zwykły maraton bo ponad 80 % trasy wiodła przez lasy , drogami szutrowymi i leśnymi ścieżkami.Po drugie chciało mi się pobiec gdzieś z dala od miasta,wyjechać na parę dni i odpocząć od codzienności. Do wspólnego wyjazdu udało się namówić żonę ,córkę oraz trzech biegowych kolegów którzy z chęcią wzięli udział w biegu towarzyszącym na 10 km - Szlakiem Krutyni .
W moich założeniach było pobiec tak aby załapać się w pierwszej dziesiątce. Byłem dobrze przygotowany i wiedziałem że jeżeli to zrobię to podium w kategorii wiekowej jest w moim zasięgu. Po starcie szybko przeliczyłem uciekajace osoby w tym Ukraińca który wyciął jak by go z procy wystrzelili. Tempo biegu ustalone było z trenerem na 4 : 10 .Niestety początek był za szybki.Pierwsze pięć kilometrów, kilka zdań zmienionych z zawodnikami z czołówki.Na prowadzenie wysunęło się dziewięciu biegaczy w tym ja a na zegarku 4'0.Trzech podkręcało tempo wśród nich był zwycięzca z tamtego roku.Wiedziałem dokładnie że muszę zwolnić bo w takim tempie bieg zakończę na półmaratonie 😄.Na ósmym kilometrze udało się troszkę uspokoić na zegarku 4'08'' i nie słyszałem z tyłu ani kroków ani oddechu...byłem ósmy.W okolicach 22-23 km na punkcie z wodą zuważyłem rozmawiającego przez telefon biegacza.Chyba kryzys pomyślałem. 25, 28, 32,biegłem tak sobie , góra dół, góra dół, podbieg zbieg.Średnie tempo pokazywało już wtedy 4'10.Jesteś siódmy ,jesteś siódmy darła sie czteroosobowa kibicująca ekipa gdzieś okolicach w środku lasu.Od czasu do czasu obejrzałem się za siebie,nie było nikogo. 34km dwa znaczące podbiegi i na jednym ze zbiegów zauważyłem plecy poprzedzającego mnie biegacza . Nie minął kilometr a ja już go miałem. Zapytałem co jest.Stwierdził że kolka i pamiętam że nie chciał ze mną gadać. Na 38 byłem już sam.Grzałem do mety chociaż nogi były już strasznie ciężkie. Szósty, szósty powtarzałem sobie i modliłem się o asfalt.Kolejna karteczka na drzewie 40 km,asfalt,i tablica z napisem Gałkowo. 41 km pierwsze budynki i roześmiana facjata mojego przyjaciela....dawaj , dawaj złamiesz trójkę. Meta , radość i oczywiście selfik z zegarem.
3:00 : 28 ,6 miejsce open i 1 w kategorii M -40. Mały niedosyt i te kilka sekund no ale cóż, widocznie tak miało być .
Całość imprezy śmiało można zaliczyć do tych z górnej półki. Biuro zawodów, oznaczenie trasy,woda co 2-2,5 km , zabezpieczenie,posiłek po biegu no i sama oprawa i dekoracja.Rewelacja.Jeżeli ktoś kiedyś zapragnął by pobiegać maraton w pożądnym terenie polecam Maraton Mazury I Bieg Szlakiem Krutyni w Gałkowie.
Na początku lutego kiedy przygotowania do Orlena ruszyły pełną parą w mojej głowie pojawiło się pytanie ...co dalej ? Wybór padł na Maraton w Gałkowie. Dla czego? Po pierwsze nie był to zwykły maraton bo ponad 80 % trasy wiodła przez lasy , drogami szutrowymi i leśnymi ścieżkami.Po drugie chciało mi się pobiec gdzieś z dala od miasta,wyjechać na parę dni i odpocząć od codzienności. Do wspólnego wyjazdu udało się namówić żonę ,córkę oraz trzech biegowych kolegów którzy z chęcią wzięli udział w biegu towarzyszącym na 10 km - Szlakiem Krutyni .
W moich założeniach było pobiec tak aby załapać się w pierwszej dziesiątce. Byłem dobrze przygotowany i wiedziałem że jeżeli to zrobię to podium w kategorii wiekowej jest w moim zasięgu. Po starcie szybko przeliczyłem uciekajace osoby w tym Ukraińca który wyciął jak by go z procy wystrzelili. Tempo biegu ustalone było z trenerem na 4 : 10 .Niestety początek był za szybki.Pierwsze pięć kilometrów, kilka zdań zmienionych z zawodnikami z czołówki.Na prowadzenie wysunęło się dziewięciu biegaczy w tym ja a na zegarku 4'0.Trzech podkręcało tempo wśród nich był zwycięzca z tamtego roku.Wiedziałem dokładnie że muszę zwolnić bo w takim tempie bieg zakończę na półmaratonie 😄.Na ósmym kilometrze udało się troszkę uspokoić na zegarku 4'08'' i nie słyszałem z tyłu ani kroków ani oddechu...byłem ósmy.W okolicach 22-23 km na punkcie z wodą zuważyłem rozmawiającego przez telefon biegacza.Chyba kryzys pomyślałem. 25, 28, 32,biegłem tak sobie , góra dół, góra dół, podbieg zbieg.Średnie tempo pokazywało już wtedy 4'10.Jesteś siódmy ,jesteś siódmy darła sie czteroosobowa kibicująca ekipa gdzieś okolicach w środku lasu.Od czasu do czasu obejrzałem się za siebie,nie było nikogo. 34km dwa znaczące podbiegi i na jednym ze zbiegów zauważyłem plecy poprzedzającego mnie biegacza . Nie minął kilometr a ja już go miałem. Zapytałem co jest.Stwierdził że kolka i pamiętam że nie chciał ze mną gadać. Na 38 byłem już sam.Grzałem do mety chociaż nogi były już strasznie ciężkie. Szósty, szósty powtarzałem sobie i modliłem się o asfalt.Kolejna karteczka na drzewie 40 km,asfalt,i tablica z napisem Gałkowo. 41 km pierwsze budynki i roześmiana facjata mojego przyjaciela....dawaj , dawaj złamiesz trójkę. Meta , radość i oczywiście selfik z zegarem.
3:00 : 28 ,6 miejsce open i 1 w kategorii M -40. Mały niedosyt i te kilka sekund no ale cóż, widocznie tak miało być .
Całość imprezy śmiało można zaliczyć do tych z górnej półki. Biuro zawodów, oznaczenie trasy,woda co 2-2,5 km , zabezpieczenie,posiłek po biegu no i sama oprawa i dekoracja.Rewelacja.Jeżeli ktoś kiedyś zapragnął by pobiegać maraton w pożądnym terenie polecam Maraton Mazury I Bieg Szlakiem Krutyni w Gałkowie.
czwartek, 1 czerwca 2017
Maj
To będzie szybkie podsumowanie miesiąca i jeżeli ktoś szykował się na dłuższe czytanie ...sorry ,nie dzisiaj.Szybkie dlatego że dochodzi północ a ja rano wyruszam w trasę do Rucianego Nida .W sobotę biegnę Maraton Mazury w Gałkowie.Dlaczego ? Po Co ??? a wręcz po jaką cholerę biec kolejny maraton 6 tygodni po Orlenie? - zapytają niektórzy ,bo tak mi się zachciało i tyle w tym temacie na dzisiaj.
Maj zakończyłem treningiem którym można się pochwalić chociaż też niektórzy mogą powiedzieć że ciut przy wysokie tętno.No cóż było miło chociaż wiatr przeszkadzał .Dobrze że temperatura spadła i da się biegać takie treningi bez wody :)
3 km rozgrzewki
8 km bieg ciągły 4'05''-4'10''
5 ' przerwy
5 x 200m w 40'' na przerwie 40''
2 km schłodzenia
całość treningu szybkiego w terenie
Nie będę pisał o moich planach na sobotę .Wszystko się okaże.
Dzięki przygotowaniom do tego maratonu udało się zrobić w maju 365 km mimo tego że pierwszy tydzień to był jeszcze odpoczynek po Orlenie
.
.
Trzymajcie kciuki w sobotę od godz 9 i do zobaczenia na #wposzukiwaniumotywacji :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)