czwartek, 7 marca 2019

Kobietą być

Kobiety, kobiety, kobiety. Biegajace, chodzące z kijami, uprawniające zumbę, jogę i jeżdzace rowerem. Każda z nich inna, każda jedyna w swoim rodzaju. Każdy mężczyzna który choć troszkę docenia swoją kobietę wie jak dużo czasu potrzeba na tak zwane ogarnięcie obowiązków domowych.  Dzieci, ich lekcje, obiad, kolacja, pranie, sprzątanie. Jeżeli do tego dojdzie jeszcze praca zawodowa, to aż ciężko wyobrazić sobie znalezienie czasu na coś co osoby będące ze sportem za pan brat nazywają treningiem. Jak w natłoku codziennych obowiązków znaleźć czas i motywację do tego aby wyjść na trening? Dlaczego biegają? I co daje im aktywność fizyczna? Z tymi pytaniami zwróciłem się do kilku żyjących aktywnie kobiet. Zapraszam do poczytania.


Anię poznałem na treningu slow jogging.Skromna i cicha podążała swoim tempem gdzieś z tyłu za wszystkimi.Nie kryje się z tym że ma słabość do słodyczy

Dlaczego biegam? Bo lubię :)
Po urodzeniu drugiego dziecka, musiałam wziąć się za siebie. Zaczęłam ćwiczyć na Klonowej. Instruktorzy zalecali bieżnię. Nienawidziłam biegać i to zastrzegałam. Oni radzili chodzenie. "Nie musisz biegać, po prostu chódź". Założyli pulsometr i kazali chodzić. Ale ile można chodzić? Podnosiłam poprzeczkę. Zaczęłam truchtać i przeszłam do interwałów. One dawały największą satysfakcję i efekty.
Nie pamiętam kiedy pierwszy raz wyszłam na zewnątrz pobiegać. Pamiętam, że się strasznie umordowałam. Ale na bieżnię już nie wróciłam. Potem przyszedł pierwszy start w Biegu Jacka w 2014 r. Pojechałam sama. Rodzina dojechała i czekali, i czekali. I dobiegłam. I co? "Strasznie długo czekaliśmy, dzieci nie mogły się doczekać. Gdzie ta mama?"
Ale ja biegałam. Wstawałam raniutko, zanim mąż wyszedł do pracy, bo dzieci w domu i biegałam. Zaangażowałam nawet psa, który z radością mi towarzyszył. Mąż podśmiewał się z nowych ubrań do biegania. A ja biegałam na długość piosenek i możliwości oddechowe. Bez specjalnych aplikacji, ze zwykłym elektronicznym zegarkiem, żeby wrócić na czas. Odległości sprawdzałam na mapach w internecie. Buty zabierałam nawet na wyjazdy wakacyjne i próbowałam truchtać o poranku po piasku na plażach.  Po jakimś czasie i mąż spróbował. Jego pierwszy start w Biegu Jacka. Poszło mu całkiem nieźle. Zaczęły się zakupy – pojawił się zegarek, endomondo. Dystans się wydłużał. Pamiętam pierwsze 10 km. Biegłam pięć w jedną i pięć w drugą stronę w lekkim upale. Ale już wiedziałam, że dam radę w Białej Podlaskiej. Rok później przebiegłam tam 15 km. I byłby to wielki sukces, gdyby nie: "Za wolnej muzyki słuchasz", "Co tak wolno? Wszyscy już pobiegli". A ja uparcie tłumaczyłam, że biegam bo lubię, a lubię wolno. Kilka razy próbowałam tempa 6.0 ale jakoś się nie udawało utrzymać. Łapałam większe zmęczenie, zadyszkę i zwalniałam. Za to przebiegłam (oczywiście z przerwami) półmaraton na Biegu Jacka w 2017 roku, potem nieco słabiej w 2018. I obiecałam sobie, że kończę z bieganiem. Kolana bolą, postępów brak. Ale miałabym odpuścić te wyjazdy na biegi? Te spotkania z coraz bardziej znajomymi innymi biegaczami? Te emocje, których nienawidzę ale kończą się zawsze taką dumą z każdego zakończonego startu? Nie ważne, że założenia sprzed biegu zweryfikowane ale endorfiny działają.
I zaczepił mnie na fb jeden z biegaczy. Zaczęłam go obserwować. Wyniki miał imponujące. Okazało się, że prowadzi i doradza innym. Napisałam do niego. Nie miał wygórowanych warunków finansowych. Spytał jaki cel. Poprawić szybkość. Chciałabym biegać tempem 6.0 z taką przyjemnością, jak 7.0. I próbujemy. Nie jest łatwo. Każdy szybszy trening przeżywam od rana. Przedłużam wyjście najbardziej jak się da. Ale wychodzę i robię, co jest w planie. No może czasami się zatrzymam i zagadam do siebie "po ch.... mi to?" 

Agnieszkę również poznałem na treningu slow.Jej historia czekała na opublikowanie od maja.Jestem ciekaw co dzisiaj by dodała do tego co napisała prawie rok temu :)
Mam na imię Agnieszka
Chciałabym opisać swoja metamorfozę.
Zacznę od tego ze zawsze lubiłam aktywnie spędzać czas ale to w ramach relaksu, zabicia czasu ,przyjemności. Nigdy nie myślałam o bieganiu.
 Moja przygoda z bieganiem zaczęła się w styczniu tego roku . Dziś mija 4 miesiące jak zaczęłam i dalej nie uważam się za biegacza. Truchtam tzw świńskim  jak żółw . Początkowo chodziło tylko o schudnięcie . 
Biegać zaczęłam oczywiście nie bez powodu. Przytyłam 10kg. Tyłam i nie mogłam nic z tym zrobić bo siła jedzenia była większa. Jak wszyscy dobrze wiedza przy odchudzaniu to dieta, pić dużo wody i ruch. Ale w praktyce to takie proste nie jest. Mnie osobiście zgubiło wieczorne jedzenie, słodycze uwielbiam i się śmieję że ich już nie jem tylko wpier... Prób odchudzania było multum, ale szybko zawsze się wypalałam , efekt yoyo i na tym się kończyło.   A i wsparcia ze strony mojego partnera który biega i sam się zdrowo odżywia zero , cyt: "jesteś najpiękniejsza, do póki Cię mogę objąć jest ok" hihihi . I tak w dniu moich urodzin tj 20 stycznia moje kochane koleżanki tak mi nagadały, oczywiście nie złośliwie, ze powiedziałam sobie o nie dość. Następnego dnia nad siedlecki zalew i przebiegłam swoje pierwsze 3km i to na zasadzie zawziętości.  Myślałam że zejdę z tego śwata. Na drugi dzień jak sobie pomyślałam o bieganiu robiło mi się niedobrze.  Ale nie odpuściłam. Najgorsze to było wyjście z domu a później to już z górki, no i oczywiście zakwasy, straszne zakwasy. Wytrwałam. 
Poza tym chodzę na zumbę dwa razy w tygodniu. To mój złoty środek (uwielbiam ruch i muzykę). Do tego zaraziłam się biegami typu RUNMAGEDDON, mam za sobą już kilka startów. Polecam , zabawa nieziemska. 
I tak polubiłam bieganie, motywacją oczywiście początkowo był spadek wagi z tygodnia na tydzień. A dziś jak nie biegam czegoś mi brak i mam wyrzuty sumienia jak ominę swój trening.
Pozdrawiam

 Kolejna z  kobiet które nie mają obiekcji w temacie bieganie czy lenistwo to Basia. Szybka i zaangażowana w bieganie jak mało kto, mama czterech pięknych córek.Dlaczego Biega?
Bieganie jest dla mnie jak tlen. Daje mi siłę do życia, cierpliwość dla rodziny, wewnętrzny spokój ducha, lepsze zdrowie no i całkiem niezłą kondycję i sylwetkę ;-). Biegające kobiety są szczęśliwsze, dowartościowane, odstresowane i ja jestem chyba tego dobrym przykładem ;-) Jako prawdziwa "matka Polka", która ma całkiem niezłe "stadko" bo aż cztery córki i bardzo duuuużo obowiązków domowych nie rezygnuje z treningów. Nie robię sobie żadnych wymówek choćby z powodu nieporządku w domu...a dlaczego??... bo nic nie jest ważniejsze jak moje dobre samopoczucie ! I jeszcze jeden bardzo ważny aspekt - dzięki bieganiu poznałam wiele wspaniałych, wartościowych ludzi, podobnie zakręconych jak ja ;-)

Klubowa koleżanka Basi i kobieta o złotym sercu. Katarzyna. Wielbicielka dłłłłuuugggiiich biegów. To razem z nią zorganizowaliśmy bieg Mikołajowy dla Gabrysi. 
Bieganie, truchtanie, człapanie, slow…. jakby nie nazwać to jest wspaniałe przeżycie.  W moim przypadku jest to zawsze wolno, ale mogę… długo :) 
Bieganie: 
to chwila TYLKO dla siebie
to najlepszy sposób na rozładowanie emocji, codziennych trosk, na przemyślenia i relaks. 
to najlepszy psycholog i psychoterapeuta
to stan kiedy poznajesz swoje fizyczne możliwości. To moment kiedy uczysz się słuchać co mówi twój organizm tzn. w czym jesteś najlepsza, co trzeba dopracować a co szwankuje tak, że nie ma szans żeby było lepiej 
to chwila na poznanie niezwykłych ludzi i ciekawych miejsc na tym świecie
to moment, po którym możesz sobie pozwolić na jedzeniowe grzeszki
Gdy podejmiesz wyzwanie = marzenie biegowe na zawodach i je spełnisz, to dostajesz taaakiej energii, kopa, motyli w brzuchu, siły psychicznej, endorfin i euforii, że nikt nie jest w stanie popsuć ci dobrego nastroju. Twoje pozytywne nastawienie do życia zaczyna udzielać się wszystkim wokół.
A poza tym mając prawie 50 lat nie umierasz biegnąc 30 m. do autobusu, a Twojej figury może pozazdrościć ci niejedna koleżanka czy nastolatka :) HEJ –z góralskim i biegowym pozdrowieniem dla wszystkich babeczek i nie tylko. Kaśka.

Dorotę poznałem na biegu Trapera w Kisielewie. Tam również miałem przyjemność poznać jej męża. Kiedy poprosiłem ją o napisanie paru słów o swoim bieganiu, odpowiedziała bardzo chętnie. Jak dowiedziałem się z jej tekstu, Biega dłużej odemnie 😮

...moje dorosłe bieganie zaczęło się na początku tego stulecia. Zabieraliśmy wtedy z mężem nasze dzieci -w liczbie troje- na stadion przy ulicy Prusa w Siedlcach, wyznaczaliśmy sobie jakiś przedział czasowy i biegaliśmy, każdy w swoim tempie. Kiedy nie biegałam rodzinnie, biegałam z nieodłączną towarzyszką moich biegowych tras: Anią Kaczorowską. To z nią wyruszyłam na pierwsze biegi uliczne: Biegnij Warszawo, no i oczywiście corocznie, od 2010 r Bieg Jacka. Pierwszy półmaraton w Warszawie i nasze pierwsze 42 km na 42 urodziny - też w Warszawie.W ubiegłym roku przebiegłam moje pierwsze ultra - 70 km na Mazurach. Tu też nie biegłam sama, towarzyszyła mi Ania Maliszkiewicz - sprawczyni tego przedsięwzięcia, Bieganie jest jak narkotyk? wciąż chce się więcej? Teraz marzę o Biegu Rzeźnika i o pierwszej przebiegniętej setce :). Mam w sobie dużo zapału biegowego, ale dzięki ludziom, z którymi biegam, których poznaję dzięki bieganiu, z którymi umawiam się na wspólne treningi np. Slow Jogging Siedlce z pewnością chętniej i radośniej zakładam biegowe buty. "Biegi się kończą, bieganie nigdy":)  Pozdrawiam serdecznie 😘 .


Na koniec mistrzyni Polski w biegu na 3000 metrów. Paulinę poznałem wracając z warszawskiej, orlenowskiej dyszki. Jechała do rodziny do Siedlec i prawie całą drogę sprawdzała razem z towarzyszem mojej wycieczki Łukaszem, jak tam czołówka biegnie maraton. Na codzień pracuje, uczy się i trenuje w Lublinie. Oto co napisała specjalnie dla nas:
  Zaczęłam trenować bieganie  jako 13-latka, zawsze byłam dzieckiem bardzo aktywnym. Na początku bieganie, było zabawą. Oczywiście gdzieś tam marzyły mi się medale, ale wydawały się odległe 😃 byłam trenowana przez Trenera Michała Markowskiego bardzo indywidualnie, dzięki temu na pierwsze sukcesy nie trzeba było czekać długo. Już w 2012 roku zdobyłam swój pierwszy medal na mistrzostwach Polski. Pierwszy medal zdobyłam na dystansie 2000m w Spale był koloru srebrnego przegrałam z wybitną Sofią Ennaoui . Pol roku później wygrałam  pierwszy raz Mistrzostwa Polski na 3000m. Jednoczesnie dostalam do do kadry Polski. Rok później  udało mi się zakwalifikować na Mistrzostwa Świata  w biegach przełajowych, dotychczasowe największe moje osiągnięcie. Do 2016 roku Zdobywałam regularnie medale z Mistrzostw Polski różnych barw. Co mnie motywowało, na pewno każdy rekord życiowy, moją siłą jest  wsparcie w mojej  rodziny  i chłopaka. Jednak  największą  motywacją dla  mnie jest,  reprezentowanie Polski na arenie międzynarodowej z Orzełkiem na piersi. Cudownie uczucie. Cel na 2019 wrócić do starej dyspozycji 😄 a w troszeczkę bardziej odległej przyszłości przebiec maraton

Moja żona często mnie pyta - ciekawe jak ja bym tyle biegała co ty? czy byłbyś zadowolony? Pewnie raczej nie myślę sobie. Szanuję moją żonę za to że ma cierpliwość do tego wszystkiego co robię. Staram się poświęcać jej dużo czasu ale różnie to bywa. To ona nie raz wygania mnie z domu na trening a nie raz po prostu mówi posiedź dzisiaj ze mną, gdzie będziesz biegał znowu 😉 Często towarzyszy mi na treningach rowerkiem aby chociaż troszkę czasu spędzić ze mną.

https://wposzukiwaniumotywacji2016tomekskora.blogspot.com/2017/08/wsparcie-zony.html?m=1


 8 marca obchodzimy Dzień Kobiet. Nie zapomnijcie o tym panowie. Pamiętajcie też o waszych kobietach na codzień. Czasami zwykła kanapka na śniadanie lub wspólna kawa tuż po dadzą więcej radości niż wymuszony pęk kwiatów, chociaż o nich też nie można zapomnieć.
Wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet drogie panie 😍 Dużo zdrówka  czsu dla siebie i radości na codzień 💞

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz