Dokładnie dwa tygodnie mija dzisiaj od półmaratonu w Krakowie. Był to mój czwarty, zaplanowany na jesień półmaraton. Postanowiłem go przebiec chociaż trener był temu przeciwny. Dzisiaj wiem że miał rację ale na pewno nie żałuję tej decyzji. Super atmosfera na biegu, wspaniały wyjazd z żoną no i fajnie spędzone 3 dni w Krakowie no bo przecież nie samym bieganiem człowiek żyje. Było zwiedzanie, piwko na starówce, film w kinie,, Pod Baranami " i wiele innych miłych rzeczy. Ale nie o tym miałem pisać. Dzisiaj chciałbym napisać właśnie o tych czterech półmaratonach.
Pierwszy to już tradycja, ostatnia niedziela sierpnia i bieg siedleckiego Jacka nie poszedł mi zupełnie i chociaż zadanie doprowadzenia zawodników na czas 1.30 wykonałem, to ciężko było po nim ruszyć dalej. A ruszać trzeba było bo za dwa tygodnie byłem już na półmaratonie w Wilnie.
Wilno też poczułem. 1.20.20 to nie był czas jaki mi się marzył, mimo to fajnie spędzony czas ze znajomymi zrekompensował żal w 100 procentach. Bo co tam te parę sekund jak to powiedział Łukasz. Czy ktoś tam kiedyś będzie pamiętał że ja byłem w Wilnie 20 czy 40. Byłem i to liczyło się najbardziej.https://wposzukiwaniumotywacji2016tomekskora.blogspot.com/2018/09/pomaraton-wilno.html?m=1
Niespełna tydzień po Wilnie piętnastka nad Bugiem. Treningowo na luzie bo przecież wszystko było szykowne pod Jatę. Trzecie miejsce w dobrym samopoczuciu dało komfort psychiczny jakiego brakowało mi po Siedlcach i Wilnie.
7 październik, Jata. Ach gdybym ja tego dnia dostał asfalt pod nogę 😉. Mogło by peknąć 1.42. z Hajnówki. Leciutka noga i wszystko pięknie chociaż pod koniec zabrakło trochę motywacji do walki o czas. Może troszkę ze względu na samotny bieg a może po prostu głowa wiedziała że nie trzeba się wysilać bo za tydzień znowu wielkie wyzwanie. 1.24. Wielkie wyzwanie? Ktoś zapyta? Tak, bo nie każdy biega półmaratony co tydzień i to ze średnią poniżej 4 minut kilometr a tu nie dość że trzeba było szybko biec to jeszcze trzeba było zadbać o ludzi i ich zmotywować do walki o jak najlepszy czas.
Po kilku błędach popełnionych w Siedlcach postanowiłem być perfekcyjnym pacemakerem w Krakowie. No i chyba się udało chociaż mnóstwo energii kosztował mnie ten półmaraton zostają na pewno miłe wspomnienia.
Nie wiem do końca czy gdybym był samotnym pacemakerem udało by mi się wykonać to zadanie. Trzeba przyznać że współpraca i zgranie z drugim zającem(dziękuję Artur jeśli to czytasz) przyczyniły się do sukcesu podczas tego półmaratonu. Kiedy on gonił, ja uspokajałem, kiedy krzyknął Tomek zdbaj o kibiców, kibice byli razem z nami, kiedy miałem kryzys on wziął wszystko na swoje barki a kiedy ja już pedziłem do mety z grupą zawodników, on został aby pogonić tyły. To był naprawdę udany bieg a doświadczenia z Krakowa na pewno przydadzą się w przyszłości.
Witam na stronie która powstała 7 lat temu. Przez wiele lat pisałem tutaj o ciekawych dla mnie sprawach, nie tylko o bieganiu. Rok 2023 zdominowały opisy miejscowości, które zwiedzam biegając po nich. Mam nadzieję że teksty przypadną wam do gustu a niektóre opisy sprawią że zechcecie odwiedzić któreś z tych miejscowości i odnaleźć opisane rzeczy. Z całego serca polecam też starsze artykuły i mam nadzieję że każdy znajdzie coś dla siebie.
niedziela, 28 października 2018
piątek, 12 października 2018
Co motywuje nauczyciela
Czternastego października od ponad 40 lat obchodzony jest Dzień Edukacji Narodowej. Ten dzień przez większość z nas obchodzony jest jako Dzień Nauczyciela. NAUCZYCIEL. Tak wielu z nas miało tych swoich ulubionych, i tych nielubianych. Każdy miał takich którym coś zawdzięcza. Ja na przykład do dzisiaj pamiętam swojego nauczyciela WF-u Andrzeja W. To on pokazał że WF to nie tylko piłka nożna i ping-pong. Biegi, koszykówka, skoki przez skrzynię, w dal a nawet o tyczce. Mimo że wtedy miałem z WF-u zaledwie czwórkę to zawsze podobało mi się to w jaki sposób, bardzo młody wtedy nauczyciel, umiał zaimponować, wybrednym siódmo - ósmo klasistom.
Magdalena uczy matematyki.
Co mnie inspiruje do pracy? Dobre pytanie! Ciągłe szukanie celu. Ustalanie od nowa kim jestem jako nauczyciel. Osobą, która ma wychować, nauczyć, zrozumieć, pchnąć we właściwym kierunku? Czyje oczekiwania są ważniejsze? Moje? Podopiecznych? Rodziców? Jak się zgubię kolejny raz do pionu stawiają mnie uczniowie, z nimi nie można się nudzić. Ich sposób patrzenia na pewne sprawy rozbraja, zaangażowanie z jakim często podchodzą do wspólnych działań buduje. Motywuje mnie zapał innych współpracowników, jest ich sporo, więc zawsze jest ktoś komu aktualnie "chce się chcieć"
. Nawet wspólne ponarzekanie z kimś kto rozumie Twoje "problemy" daje moc . Ale najbardziej budują mnie spotkania z absolwentami, którzy dają znać, że było warto robić to wszystko.
Dorota uczy języka angielskiego:
Motywacja. Często szukana u uczniów, rzadziej u siebie. Co mnie jako nauczyciela motywuje do pracy? Pieniądze? Na pewno nie. Status społeczny? Watpię. Gdy patrzę na moich najmłodszych podopiecznych, ich naturalną radość życia i niewyczerpaną energię stwierdzam, że to właśnie oni są moją motywacją. Nie ma nic piękniejszego niż radość dziecka, że czegoś nowego się nauczyło, coś zrozumiało. Że wykonało specjalnie dla Pani laurkę na krzywo złożonej kartce. To o to chodzi. O dziecięce chwile radości. O małe wielkie gesty małych wielich ludzi.
A na koniec anonimowe może nie zbyt napawające optymizmem, ale bardzo prawdziwe słowa nauczycielki z kilkunasto letnim stażem.
10 zawodów, które zwiększają ryzyko depresji i niestety są nauczyciele Na liście NSDUH znaleźli się również pracownicy oświaty. Co roku 9 proc. z nich zgłasza się do lekarza z objawami depresji. Nauczyciele mają nie tylko nauczać, ale i wychowywać. Wymaga się od nich stałego podnoszenia kwalifikacji oraz działania zgodnie z misją szkoły. Przy czym starania te często nie są doceniane ani dobrze wynagradzane. Dodatkowo wieloletnia praca w tym charakterze powoduje, że aparat głosowy jest w znacznym stopniu eksploatowany. Nadmierne obciążenie nauczycieli często przeradza się w zniechęcenie, które niezauważone może prowadzić do zaburzeń nastroju i depresji.
Z okazji dnia nauczyciela życzę wszystkim pracownikom oświaty, mnóstwo motywacji zarówno w pracy jak i w życiu codziennym. Nowych pomysłów, nowych inspiracji i nie gasnącej chęci pokazywania młodym ludziom tego że nauka to wspaniały sposób poznawania świata.
Do dziś patrzę na nauczycieli z szacunkiem. Zarówno na tych emerytowanych jak i na tych młodych. To oni wychowywali nas i starają się wychowywać nasze dzieci. Jak dla mnie praca nauczyciela to ciężki kawałek chleba i uważam że z roku na rok jest coraz gorzej, bo nie tylko dzieci są coraz gorsze ale i rodzice wymagają coraz więcej. Osobiście uważam że do tej pracy trzeba mieć wyjątkowe powołanie i predyspozycje.
Co motywuje nauczyciela ? Co pomaga w pracy? Co inspiruje ? Kilku z moich znajomych zgodziło się o tym napisać.
Na początek jak to u biegacza powinno być, nauczyciel WF -u :) :
Na początek jak to u biegacza powinno być, nauczyciel WF -u :) :
Dlaczego uczę w szkole? Zawodnik za moich pleców od razu powiedział "dla pieniędzy"
ale nie, dla pieniędzy tego nie robię, bo pensja 1850 netto nie powala na kolana. A więc dlaczego? Bo to lubię, sprawia mi przyjemność jak kogoś czegoś nauczę, przekaże mu wiedzę, pomogę się rozwinąć, zainteresować czymś nowym.
Do tego jest to praca w której nie ma nudy, cały czas się coś dzieje. Pracuje w podstawówce a z dzieci to często jeden wielki kocioł pomysłów, kreatywności (często nie za mądrych![😂](https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/fd0/1/16/1f602.png)
). Nigdy nie można powiedzieć, że wiem co się wydarzy, bo coś co wydaje się niemożliwe, okazuje się możliwe ![😂](https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/fd0/1/16/1f602.png)
Kolejny ważny powód to to, że jestem trenerem w klubie, szkoła to idealne miejsce aby mieć dostęp do "nowych zawodników". Daje też duże pole do działania społecznego.
Wiadomo są też minusy jak bezsensowna biurokracja i oderwane od życia przepisy czy zalecenia
![😀](https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/fce/1/16/1f600.png)
Do tego jest to praca w której nie ma nudy, cały czas się coś dzieje. Pracuje w podstawówce a z dzieci to często jeden wielki kocioł pomysłów, kreatywności (często nie za mądrych
![😂](https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/fd0/1/16/1f602.png)
![😂](https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/fd0/1/16/1f602.png)
![😂](https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/fd0/1/16/1f602.png)
Kolejny ważny powód to to, że jestem trenerem w klubie, szkoła to idealne miejsce aby mieć dostęp do "nowych zawodników". Daje też duże pole do działania społecznego.
Wiadomo są też minusy jak bezsensowna biurokracja i oderwane od życia przepisy czy zalecenia
Pani Arleta jest logopedą oraz pracuje w szkole jako nauczyciel wspomagający. Oprócz tego prowadzi Szkolny Klub Wolontariatu.
Możliwość robienia tego, co lubię sprawia, że znajduję w sobie „coś”, co porusza mnie do działania. Przyjemność z dzielenia się wiedzą, zarażanie pasją oraz chęć niesienia pomocy dzieciom daje mi ogromną satysfakcję z wykonywanej pracy. Oczywiście nie jest to jedynym motywatorem. Zdecydowanie, zaangażowanie uczniów również nim jest. Dzieci ciekawe, chętne do zdobywania wiedzy i umiejętności oraz podejmowania działań najbardziej poruszają do pracy. Wyzwalają we mnie pokłady sił oraz chęci do realizowania najtrudniejszych kroków. W dużej mierze na moją motywację wpływają zarówno atmosfera w pracy i docenianie zaangażowania, ale i inne zmotywowane oraz chętne do współpracy osoby. Łatwiej jest funkcjonować, gdy mamy z kim chociażby omówić pomysły. Jako nauczycielowi z niedługim stażem pracy bardzo ułatwiało działanie i dawało „kopa” otrzymanie szansy rozwoju zawodowego, zdobycia nowych umiejętności i wsparcie dyrektora przy realizowaniu pomysłów. Szef, który wysłuchał, doradził, dał szansę rozwoju, okazał uznanie, wsparł pomysły oraz inicjatywy, sprawił że czułam się związana ze swoim miejscem pracy oraz byłam chętna do podejmowania wyzwań. Przy temacie motywacji nie sposób nie wspomnieć o dobrej współpracy z rodzicami naszych podopiecznych. Wsparcie a często i pomoc rodziców są niezwykle znaczące w naszej pracy. Zawsze cieszy rodzic chętny do pomagania w sprawach szkolnych.
Pani Hania to emerytowany już nauczyciel . Do dzisiaj dobrze wspomina czas jaki poświęciła swojej pracy:
Co motywuje nauczyciela ?
Kiedyś zetknęłam się z opinią, że tak naprawdę czynniki motywujące nauczyciela do pracy są dwa: lipiec i sierpień
O tak, potwierdzam, że wakacje to coś fajnego! Długie wakacje to jest to, czego wszyscy inni nauczycielom zazdroszczą! Ale praca nauczyciela, to nie tylko długie wakacje, ale również długi rok szkolny i... ogrom trudu i wysiłku na co dzień, odpowiedzialność, stres, hałas, przenoszenie pracy do domu, wieczne przygotowywanie się do zajęć, stosy klasówek, dokumentacji, brak czasu, no i zarobki "bez szału". Ale podobno... "Prawdziwy nauczyciel pracuje pomimo wszystko" ![🙂](https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/f4c/1/16/1f642.png)
Jak to było ze mną?
Jak sięgnę pamięcią do dzieciństwa, to jako mała dziewczynka bardzo lubiłam bawić się w szkołę, ale nigdy nie było marzeniem mojego życia zostać nauczycielką. Kończąc liceum nie wiedziałam, co chcę robić w życiu, ale tak jakoś wyszło, że ukończyłam studia pedagogiczne i rozpoczęłam pracę w szkole. Los jednak tak chciał...?
W szkole przepracowałam ponad 30 lat i dzisiaj, mimo, iż bywały chwile, że miałam dość, to wspominam ten czas dobrze i mam nadzieję, że moi uczniowie też
Jakie są moje refleksje i przemyślenia?
Praca z dziećmi i młodzieżą jest ciągłym wyzwaniem i wymaga postawy twórczej. Nauczyciel również własnym przykładem kształtuje osobowość swych uczniów, często jest dla nich autorytetem. Niestety studia pedagogiczne nie przygotowują do pracy, a dopiero później praktyka weryfikuje zdobyte umiejętności. Ale w tym zawodzie najważniejsze jest jedno: nauczyciel musi lubić uczniów! To jest pierwszy warunek tego zawodu! Być pozytywnie nastawionym do każdego ucznia i odnosić się do niego z szacunkiem.
W swojej pracy zawsze starałam się podchodzić do uczniów z sercem i nie być obojętną na ich problemy, a dobre relacje z uczniami były dla mnie ważniejsze, niż "realizacja podstawy programowej" i wyegzekwowana wiedza. Oczywiście osiągnięcia i postępy uczniów bardzo satysfakcjonują, bo wtedy obserwujemy rezultaty naszej pracy i stają się one naszymi osiągnięciami
Kiedy spotykam swoich byłych uczniów - młodzież z przed kilku lat, czy dorosłych dzisiaj ludzi, których uczyłam np. ćwierć wieku temu, to zawsze są to miłe spotkania, miłe rozmowy, wspomnienia, wyrazy sympatii, wdzięczności... i to jest dla mnie największą satysfakcją i najważniejszym źródłem sensu pracy nauczyciela!!!
Możliwość robienia tego, co lubię sprawia, że znajduję w sobie „coś”, co porusza mnie do działania. Przyjemność z dzielenia się wiedzą, zarażanie pasją oraz chęć niesienia pomocy dzieciom daje mi ogromną satysfakcję z wykonywanej pracy. Oczywiście nie jest to jedynym motywatorem. Zdecydowanie, zaangażowanie uczniów również nim jest. Dzieci ciekawe, chętne do zdobywania wiedzy i umiejętności oraz podejmowania działań najbardziej poruszają do pracy. Wyzwalają we mnie pokłady sił oraz chęci do realizowania najtrudniejszych kroków. W dużej mierze na moją motywację wpływają zarówno atmosfera w pracy i docenianie zaangażowania, ale i inne zmotywowane oraz chętne do współpracy osoby. Łatwiej jest funkcjonować, gdy mamy z kim chociażby omówić pomysły. Jako nauczycielowi z niedługim stażem pracy bardzo ułatwiało działanie i dawało „kopa” otrzymanie szansy rozwoju zawodowego, zdobycia nowych umiejętności i wsparcie dyrektora przy realizowaniu pomysłów. Szef, który wysłuchał, doradził, dał szansę rozwoju, okazał uznanie, wsparł pomysły oraz inicjatywy, sprawił że czułam się związana ze swoim miejscem pracy oraz byłam chętna do podejmowania wyzwań. Przy temacie motywacji nie sposób nie wspomnieć o dobrej współpracy z rodzicami naszych podopiecznych. Wsparcie a często i pomoc rodziców są niezwykle znaczące w naszej pracy. Zawsze cieszy rodzic chętny do pomagania w sprawach szkolnych.
Pani Hania to emerytowany już nauczyciel . Do dzisiaj dobrze wspomina czas jaki poświęciła swojej pracy:
Co motywuje nauczyciela ?
Kiedyś zetknęłam się z opinią, że tak naprawdę czynniki motywujące nauczyciela do pracy są dwa: lipiec i sierpień
![😉](https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/f57/1/16/1f609.png)
![🙂](https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/f4c/1/16/1f642.png)
Jak to było ze mną?
Jak sięgnę pamięcią do dzieciństwa, to jako mała dziewczynka bardzo lubiłam bawić się w szkołę, ale nigdy nie było marzeniem mojego życia zostać nauczycielką. Kończąc liceum nie wiedziałam, co chcę robić w życiu, ale tak jakoś wyszło, że ukończyłam studia pedagogiczne i rozpoczęłam pracę w szkole. Los jednak tak chciał...?
![😉](https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/f57/1/16/1f609.png)
W szkole przepracowałam ponad 30 lat i dzisiaj, mimo, iż bywały chwile, że miałam dość, to wspominam ten czas dobrze i mam nadzieję, że moi uczniowie też
![🙂](https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/f4c/1/16/1f642.png)
Jakie są moje refleksje i przemyślenia?
Praca z dziećmi i młodzieżą jest ciągłym wyzwaniem i wymaga postawy twórczej. Nauczyciel również własnym przykładem kształtuje osobowość swych uczniów, często jest dla nich autorytetem. Niestety studia pedagogiczne nie przygotowują do pracy, a dopiero później praktyka weryfikuje zdobyte umiejętności. Ale w tym zawodzie najważniejsze jest jedno: nauczyciel musi lubić uczniów! To jest pierwszy warunek tego zawodu! Być pozytywnie nastawionym do każdego ucznia i odnosić się do niego z szacunkiem.
W swojej pracy zawsze starałam się podchodzić do uczniów z sercem i nie być obojętną na ich problemy, a dobre relacje z uczniami były dla mnie ważniejsze, niż "realizacja podstawy programowej" i wyegzekwowana wiedza. Oczywiście osiągnięcia i postępy uczniów bardzo satysfakcjonują, bo wtedy obserwujemy rezultaty naszej pracy i stają się one naszymi osiągnięciami
![🙂](https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/f4c/1/16/1f642.png)
Kiedy spotykam swoich byłych uczniów - młodzież z przed kilku lat, czy dorosłych dzisiaj ludzi, których uczyłam np. ćwierć wieku temu, to zawsze są to miłe spotkania, miłe rozmowy, wspomnienia, wyrazy sympatii, wdzięczności... i to jest dla mnie największą satysfakcją i najważniejszym źródłem sensu pracy nauczyciela!!!
Magdalena uczy matematyki.
Co mnie inspiruje do pracy? Dobre pytanie! Ciągłe szukanie celu. Ustalanie od nowa kim jestem jako nauczyciel. Osobą, która ma wychować, nauczyć, zrozumieć, pchnąć we właściwym kierunku? Czyje oczekiwania są ważniejsze? Moje? Podopiecznych? Rodziców? Jak się zgubię kolejny raz do pionu stawiają mnie uczniowie, z nimi nie można się nudzić. Ich sposób patrzenia na pewne sprawy rozbraja, zaangażowanie z jakim często podchodzą do wspólnych działań buduje. Motywuje mnie zapał innych współpracowników, jest ich sporo, więc zawsze jest ktoś komu aktualnie "chce się chcieć"
![😉](https://static.xx.fbcdn.net/images/emoji.php/v9/f57/1/16/1f609.png)
Dorota uczy języka angielskiego:
Motywacja. Często szukana u uczniów, rzadziej u siebie. Co mnie jako nauczyciela motywuje do pracy? Pieniądze? Na pewno nie. Status społeczny? Watpię. Gdy patrzę na moich najmłodszych podopiecznych, ich naturalną radość życia i niewyczerpaną energię stwierdzam, że to właśnie oni są moją motywacją. Nie ma nic piękniejszego niż radość dziecka, że czegoś nowego się nauczyło, coś zrozumiało. Że wykonało specjalnie dla Pani laurkę na krzywo złożonej kartce. To o to chodzi. O dziecięce chwile radości. O małe wielkie gesty małych wielich ludzi.
A na koniec anonimowe może nie zbyt napawające optymizmem, ale bardzo prawdziwe słowa nauczycielki z kilkunasto letnim stażem.
10 zawodów, które zwiększają ryzyko depresji i niestety są nauczyciele Na liście NSDUH znaleźli się również pracownicy oświaty. Co roku 9 proc. z nich zgłasza się do lekarza z objawami depresji. Nauczyciele mają nie tylko nauczać, ale i wychowywać. Wymaga się od nich stałego podnoszenia kwalifikacji oraz działania zgodnie z misją szkoły. Przy czym starania te często nie są doceniane ani dobrze wynagradzane. Dodatkowo wieloletnia praca w tym charakterze powoduje, że aparat głosowy jest w znacznym stopniu eksploatowany. Nadmierne obciążenie nauczycieli często przeradza się w zniechęcenie, które niezauważone może prowadzić do zaburzeń nastroju i depresji.
Z okazji dnia nauczyciela życzę wszystkim pracownikom oświaty, mnóstwo motywacji zarówno w pracy jak i w życiu codziennym. Nowych pomysłów, nowych inspiracji i nie gasnącej chęci pokazywania młodym ludziom tego że nauka to wspaniały sposób poznawania świata.
poniedziałek, 8 października 2018
Jata 21 serc
Trzecim z czterech zaplanowanych na jesień półmaratonów był rozgrywany po raz pierwszy w podłukowskim rezerwacie Jata, półmaraton 21 serc. Kiedy postanowiłem w nim pobiec już nie pamiętam dokładnie ale wiem że był jednym z ważniejszych punktów tegorocznych startów. Wiedziałem że szykuje się podobne bieganko jak na Adamowskim półmaratonie tradycji. Podpalony troszeczkę przez przyjaciół z Łukowa ( Adaś i ekipa 😆 ) nawet chwilami zaczęłem myśleć o podium. Może nie potrzebnie ale myślałem, ba!!! nawet wymyśliłem sobie że jeżeli naprawdę uda się stanąć na podium open mężczyzn , to połowę nagrody pieniężnej przeznaczę na leczenie Amelki, dla której od początku września zbieram nakrętki i makulaturę. Może to mało skromne ale planem minimum było 1 miejsce w kategorii wiekowej. Chociaż po półmaratonie w Wilnie problemy z gruszkowatym dawały znać o sobie coraz bardziej to wizyta u fizjoterapeuty na tydzień przed biegiem miała zbawienny wpływ na cały tydzień poprzedzający bieg. Treningi biegało się lekko i bez bólu.
Do Łukowa wybraliśmy się we czwórkę, ja Paweł , Aldonka i Łukasz którego namówiłem na start na dwa tygodnie przed biegiem.
Start biegu przewidziano na godz 10 . Pogoda sprzyjała i tylko biegając podczas rozgrzewki wokół zalewu Zimna Woda, czuć było mocniejsze podmuchy wiatru. Mnóstwo znajomych i uśmiechu do okoła . Ten dzień po prostu nie mógł się skończyć źle, i kiedy Maciek przed samym startem krzyknął przez mikrofon, Tomku? czy jest motywacja? Wiedziałem że dam z siebie wszystko.
Zaraz po starcie na prowadzenie wyskoczyli faworyci tego biegu, Kamil i Kuba, ja za nimi . Po pierwszym kilometrze byli już dobre 200 metrów przedemną a po trzecim straciłem ich z oczu. Miałem chęć obejrzeć się do tyłu, czy ktoś mnie goni ale bylem tak skoncentrowany na trzymaniu tempa i pilnowaniu trasy że nawet nie próbowałem. 18.30 na piątce. To było tempo wręcz na życiówkę, i nie przeszkadzało mi że biegnę w terenie, nóżka podawała i robiłem swoje jak zawsze. Gdzieś na 6 km podjechał do mnie chłopak na rowerze. Poprosiłem aby mnie troszkę popilotował bo boję się o to że zabłądzę. Podał mi wodę i powiedział ze będzie jechał z 10 metrów przedemną. Przy okazji uspokoił mnie że daleko , daleko z tyłu nikogo nie widać . Gdzieś na 9 kilometrze zegarek zgubił GPS. Po kilku chwilach odzyskał ale teraz biegłem już na samopoczucie i na tabliczki, które oznaczały kilometry. Przy tabliczce z 11 kilometrem zegarek wskazywał 10.4 , więc nawet nie było sensu na niego patrzeć. Kolega na rowerze po raz ostatni podjechał do mnie gdzieś na 15 kilometrze .Powiedział że mam około kilometra przewagi nad 4 zawodnikiem. Wiatr który do tej pory miło chodził z boku, cisną teraz prosto w oczy. Tempo spadło do 3'50 , no cóż szczerze mówiąc trzeba było tylko utrzymać to co się biegnie. Na ostatnich dwóch kilometrach pojawiły się grupki kibiców i to właśnie oni dali troszkę motywacji do dalszego biegu , bijąc brawo.
Wbiegałem na metę szczęśliwy. Tuż za mną na 4 pozycji przybiegł Łukasz który chyba nie szykował się na tak wysoką pozycję.
Gościna jaką zafundowali tego dnia biegaczom organizatorzy oraz tak ciekawe kategorie, jak chociażby ta dla najszybszego małżeństwa, były wspaniałą otoczką tego wyjątkowego biegowego przedsięwzięcia. Trzeba przyznać że półmaraton charytatywny to nowość a to że na starcie stanęła ponad setka biegaczy to prawdziwy sukces. Brawo BIEGACZE -POMAGACZE oraz fundacja Cegiełkowo.
Dziękuję trenerowi B. B. który to cały czas kontrolował przygotowania do tego półmaratonu oraz Agnieszce, Romanowi i Łukaszowi którzy zgodzili się tego dnia wesprzeć Grupę Biegaczy Skórzec Biega w walce o podium w kategorii drużynowej.
Półmaraton Jata 21 serc
Skóra Tomek
1:20 : 53
open 3
Do Łukowa wybraliśmy się we czwórkę, ja Paweł , Aldonka i Łukasz którego namówiłem na start na dwa tygodnie przed biegiem.
Start biegu przewidziano na godz 10 . Pogoda sprzyjała i tylko biegając podczas rozgrzewki wokół zalewu Zimna Woda, czuć było mocniejsze podmuchy wiatru. Mnóstwo znajomych i uśmiechu do okoła . Ten dzień po prostu nie mógł się skończyć źle, i kiedy Maciek przed samym startem krzyknął przez mikrofon, Tomku? czy jest motywacja? Wiedziałem że dam z siebie wszystko.
Zaraz po starcie na prowadzenie wyskoczyli faworyci tego biegu, Kamil i Kuba, ja za nimi . Po pierwszym kilometrze byli już dobre 200 metrów przedemną a po trzecim straciłem ich z oczu. Miałem chęć obejrzeć się do tyłu, czy ktoś mnie goni ale bylem tak skoncentrowany na trzymaniu tempa i pilnowaniu trasy że nawet nie próbowałem. 18.30 na piątce. To było tempo wręcz na życiówkę, i nie przeszkadzało mi że biegnę w terenie, nóżka podawała i robiłem swoje jak zawsze. Gdzieś na 6 km podjechał do mnie chłopak na rowerze. Poprosiłem aby mnie troszkę popilotował bo boję się o to że zabłądzę. Podał mi wodę i powiedział ze będzie jechał z 10 metrów przedemną. Przy okazji uspokoił mnie że daleko , daleko z tyłu nikogo nie widać . Gdzieś na 9 kilometrze zegarek zgubił GPS. Po kilku chwilach odzyskał ale teraz biegłem już na samopoczucie i na tabliczki, które oznaczały kilometry. Przy tabliczce z 11 kilometrem zegarek wskazywał 10.4 , więc nawet nie było sensu na niego patrzeć. Kolega na rowerze po raz ostatni podjechał do mnie gdzieś na 15 kilometrze .Powiedział że mam około kilometra przewagi nad 4 zawodnikiem. Wiatr który do tej pory miło chodził z boku, cisną teraz prosto w oczy. Tempo spadło do 3'50 , no cóż szczerze mówiąc trzeba było tylko utrzymać to co się biegnie. Na ostatnich dwóch kilometrach pojawiły się grupki kibiców i to właśnie oni dali troszkę motywacji do dalszego biegu , bijąc brawo.
Wbiegałem na metę szczęśliwy. Tuż za mną na 4 pozycji przybiegł Łukasz który chyba nie szykował się na tak wysoką pozycję.
Gościna jaką zafundowali tego dnia biegaczom organizatorzy oraz tak ciekawe kategorie, jak chociażby ta dla najszybszego małżeństwa, były wspaniałą otoczką tego wyjątkowego biegowego przedsięwzięcia. Trzeba przyznać że półmaraton charytatywny to nowość a to że na starcie stanęła ponad setka biegaczy to prawdziwy sukces. Brawo BIEGACZE -POMAGACZE oraz fundacja Cegiełkowo.
Dziękuję trenerowi B. B. który to cały czas kontrolował przygotowania do tego półmaratonu oraz Agnieszce, Romanowi i Łukaszowi którzy zgodzili się tego dnia wesprzeć Grupę Biegaczy Skórzec Biega w walce o podium w kategorii drużynowej.
Półmaraton Jata 21 serc
Skóra Tomek
1:20 : 53
open 3
wtorek, 2 października 2018
Wrzesień 2018
Wrzesień rozpoczęłem startem akcji 10 Ton dla Amelki
https://m.facebook.com/10tondlaamelki/?ref=bookmarks oraz startem w 1 otwartych mistrzostwch gminy Skórzec w biegu przełajowym. 2 miejsce open i tytuł najszybszego mieszkańca Gminy Skórzec były dobrą motywacją przed startem w Wilnie.
W Wilnie było uroczo 😉 Mimo że nic z moich planów na ten start nie udało się zrealizować to na pewno ten wyjazd to jeden z lepszych w tym roku.
https://wposzukiwaniumotywacji2016tomekskora.blogspot.com/2018/09/pomaraton-wilno.html?m=1
Po powrocie z Wilna nie minął nawet tydzień a przede mną był już kolejny start. Tym razem już treningowy bo do startu w Jacie pozostało tylko 3 tygodnie. Mimo tego wspaniałe 3 miejsce open, mimo zabłądzenia na trasie, dało wiele radości.
https://wposzukiwaniumotywacji2016tomekskora.blogspot.com/2018/09/pietnastka-w-mielniku.html?m=1
Niestety tego dnia nie było mi dane stanąć na podium. Z Mielnika wracaliśmy szybko bo czekała na nas zaplanowana wcześniej akcja sprzątanie Świata z Grupą Biegaczy Skórzec Biega i Gminą Kotuń. Razem ze strażakami z OSP Nowa Dąbrówka zebraliśmy tego dnia kilkadziesiąt worów śmieci
Kolejna wrześniowa sobota to 7 start w parkrun Skórzec oraz wyjazd do Łukowa na charytatywny bieg podczas którego trzeba było zjeść 5 pączków i po każdym przebiec 400 metrów wokół stadionu. Tu już było 3 miejsce wśród mężczyzn i z tego co się zorientowałem poległem na ostatnim pączku 😉. Dzięki wspaniałym ludziom z Łukowa i okolic wróciłem tego dnia do domu z pełnym bagażnikiem makulatury i nakrętek na wsparcie wspomnianej już akcji 10 Ton dla Amelki.
Co do tej właśnie akcji kończymy wrzesień z 4600 kg. makulatury na liczniku. Jest w tym naprawdę duża zasługa rodziny i znajomych rodziców Amelki. Świetnie że można aż tak zachęcić ludzi do pomagania.
Co do biegania miesiąc kończę z przebiegniętymi 330 kilometrami, czyli dokładnie tyle samo co we wrześniu.
W planach na październik 2 mocne półmaratony. Już w najbliższą niedzielę 21 serc w podłukowskiej Jacie a tydzień później półmaraton królewski w Krakowie i tam wielkie wyzwanie poprowadzenia biegaczy na czas 1.24 czyli po 3,59'' kilometr. To będzie naprawdę mocne bieganko. Trzymajcie kciuki i do zobaczenia 😉
https://m.facebook.com/10tondlaamelki/?ref=bookmarks oraz startem w 1 otwartych mistrzostwch gminy Skórzec w biegu przełajowym. 2 miejsce open i tytuł najszybszego mieszkańca Gminy Skórzec były dobrą motywacją przed startem w Wilnie.
W Wilnie było uroczo 😉 Mimo że nic z moich planów na ten start nie udało się zrealizować to na pewno ten wyjazd to jeden z lepszych w tym roku.
https://wposzukiwaniumotywacji2016tomekskora.blogspot.com/2018/09/pomaraton-wilno.html?m=1
Po powrocie z Wilna nie minął nawet tydzień a przede mną był już kolejny start. Tym razem już treningowy bo do startu w Jacie pozostało tylko 3 tygodnie. Mimo tego wspaniałe 3 miejsce open, mimo zabłądzenia na trasie, dało wiele radości.
https://wposzukiwaniumotywacji2016tomekskora.blogspot.com/2018/09/pietnastka-w-mielniku.html?m=1
Niestety tego dnia nie było mi dane stanąć na podium. Z Mielnika wracaliśmy szybko bo czekała na nas zaplanowana wcześniej akcja sprzątanie Świata z Grupą Biegaczy Skórzec Biega i Gminą Kotuń. Razem ze strażakami z OSP Nowa Dąbrówka zebraliśmy tego dnia kilkadziesiąt worów śmieci
Co do tej właśnie akcji kończymy wrzesień z 4600 kg. makulatury na liczniku. Jest w tym naprawdę duża zasługa rodziny i znajomych rodziców Amelki. Świetnie że można aż tak zachęcić ludzi do pomagania.
Co do biegania miesiąc kończę z przebiegniętymi 330 kilometrami, czyli dokładnie tyle samo co we wrześniu.
W planach na październik 2 mocne półmaratony. Już w najbliższą niedzielę 21 serc w podłukowskiej Jacie a tydzień później półmaraton królewski w Krakowie i tam wielkie wyzwanie poprowadzenia biegaczy na czas 1.24 czyli po 3,59'' kilometr. To będzie naprawdę mocne bieganko. Trzymajcie kciuki i do zobaczenia 😉
Subskrybuj:
Posty (Atom)