środa, 25 kwietnia 2018

Orlenowska dycha

Kiedy Twoja życiówka , obojętnie na jakim dystansie nie jest tym na co w tej chwili Cię stać robisz wszystko by to zmienić. I chociaż w sobotę przed Orlenowskim Świętem Biegania były rozgrywane  dwa fajne biegi , Bieg pamięci w Mińsku Mazowieckim i Bieg o puchar burmistrza miasta Legionowa , ja własnie zdecydowałem że rozprawię się z 37:53 z czerwca ubiegłego roku , zrobione 3 tygodnie po Maratonie Mazury, oczywiście w Platerowie . Dlaczego nie maraton? pytali wszyscy... Dlaczego dyszka ? A chociażby dlatego że zależało mi na porządnym czasie właśnie na dychę , a i doświadczenia z poprzednich dwóch maratonów Orlena nie pozwoliły mi na kolejną poniewierkę na królewskim dystansie.
Sobotnie popłudnie spędziłem na pracach w ogródku i na sprzątaniu drogi ze Skórca do Nowak , które zorganizowaliśmy razem z Grupą Biegaczy Skórzec Biega. Pogoda na niedzielę zapowiadała się śliczna . Razem ze znajomymi postanowiliśmy że do stolicy udamy się pociągiem.
Komunikat maszynisty w Mrozach o tym że ze względu na utrudnienia w ruchu przewidziano 30 minutowy postój, przeraził nas totalnie . Mieliśmy godzinę czasu od dojechania na miejsce do startu ....ta godzina w tej chwili stała się 30 minutami , i to niepewnymi. Aldonka jadąca z nami do pracy szybko dowiedziała się że na trasie był wypadek i na torach leży łoś a pociąg który w niego uderzył jest uszkodzony. Towarzysze podróży ,nie czekając , zaczęli obdzwaniać znajomych .Nie minęło 15 minut a my już siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy w stronę Warszawy. Kilka minut po ósmej byliśmy na Narodowym . Byłem prawie gotowy do biegu , pozostało zrobić rozgrzewkę na którą było troszkę za wcześnie. Wziąłem od wolontariuszy butelkę wody i  odpoczywałem popijając wodę małymi łykami. Kiedy miałem już rozpoczynać rozgrzewkę , zauważyłem na schodach przy stacji kilka znajomych twarzy i moją małżonkę . Zdążyli , pociąg dojechał na czas.
Stojąc w strefie startowej rozglądałem się do okoła  . Jedyny znajomy spotkany przed biegiem to Mateusz ( Będzie dobrze albo nie dobrze ) z którym zamieniliśmy kilka zdań. Mateusz poleciał do znajomych  a ja zostałem sam .Kilka chwil przed startem zauważyłem starych dobrych znajomych , Tomka i Łukasza i chociaż wiedziałem że to nie moja liga ruszyłem z nimi bo tempo o którym rozmawiali bardzo mi pasowało . 3:35 kilometr ...tego kazał trzymać się trener , i tak było :) na pierwszym kilometrze :) Czwarty kilometr i tempo na zegarku 3 :31 .Piękne bieganie pomyślałem. Muzyczka grała  , bo któremuś z biegaczy przyszło do głowy biec z grającym telefonem . Rytmy mi pasowały i tylko uśmiechałem się pod nosem :) Zaraz zacznie się bieg powiedział Łukasz . I tak się stało ...Dosyć mocny wiaterek zaczął być odczuwalny po 5 km. Łukasz uciekł a Tomek czaił z tyłu.Ja też postanowiłem nie szaleć i wykorzystać grupkę biegnącą w pasującym mi tempie. Troszkę się schowałem aby utrzymać siły na finisz . Wbiegając na ostatni kilometr czułem że przyśpieszam . Dawaj !! Krzyknął jeszcze raz Tomek i zaczął mi uciekać ... Dawałem ile sił w nogach . 35:43 sekundy które pokazał zegarek na mecie w zupełnie mnie zadowoliło. Kilka wymienionych spostrzeżeń z towarzyszami biegu, szybkie zdjęcie i powrót do domu bo na 13 do pracy :)


ORLEN WARSAW  MARATHON
BIEG OSHEE 10 KM
Skóra Tomasz
35:41  miejsce open 111
 M - 103


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz