poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Leśny półmaraton ,, Na żarcie ''

Trudno powiedzieć  o dobrym  przygotowaniu  na bieg, kiedy  kończysz  pracę  o pierwszej  w nocy i wiesz że  za 12 godzin  masz stać  na starcie półmaratonu. Nie przeszkadzało  mi to że będzie trzeba jechać  ponad 2 h pociągiem i nie przeszkadzało  mi to że  jest wolna sobota  i można poleżeć  w domu. Po prostu   miałem olbrzymią  chęć  a za razem  motywację  aby odwiedzić  Legionowo  i pobiec  ten półmaraton.
,,Na żarcie '' tak nazwali  go organizatorzy i trzeba przyznać  że tam naprawdę  biegnie  się  na żarcie , ale po kolei.
Kilka dni przed biegiem  dowiedziałem  się  że z Siedlec  jedzie na ten bieg jeszcze  Kamil  Młynarz i to właśnie  z nim udałem  się  w podróż. Po 2 godzinach  jazdy pociągiem z Siedlec   , oczywiście  z przesiadką  w Warszawie  , byliśmy  na miejscu  .15 minut spacerkiem  i trafiliśmy  do biura zawodów  usytuowanego na skraju  lasu. Kilka minut po 12 mieliśmy  już  odebrane numery  startowe  i mogliśmy  chwilę  odpocząć.
 O 12.30 ruszyliśmy  na rozgrzewkę  .Piękna  pogoda zachęcała  do biegania po lesie  .  Po krótkiej  rozgrzewce  i zapoznaniu  pierwszego kilometra trasy stanęliśmy  na starcie  .
Punktualnie  o  13 ponad 200  zawodników  i zawodniczek  wybiegło  na trasę  leśnego  półmaratonu.  Pierwsze  kilometry  leciutkie  i zdawało  mi się  spokojne  3 :  38 średnie tempo pokazywał  zegarek. 6 uciekinierów  w tym oczywiście  faworyt  Kamil  i ja. Wszyscy  skoncentrowani  .  Kiedy  na 2 km starałem  rozgadac  trochę  towarzystwo  tylko jeden, Radek  Gozdek  podłapał  temat.   Niestety  tuż  po 3 km  w czołówce  zostało  nas tylko czterech. Chłopaki  mocno trzymali  tempo a ja trzymałem się nich. Leśna  trasa  cały czas się  zmieniała. Górka  , piasek  , dołek, ścieżka. ....ciekawie i wyczynowo  😄 .Tuż  za szóstym  kilometrem  prowadząca  trójka zaczęła  mi uciekać.  A ja po prostu  musiałem zwolnić .  Od tej pory już  samotnie pokonywałem  trasę. Od czasu do czasu oglądałem  się  za siebie  ale nikogo nie widziałem. Na półmetku  nawrotka  i  heja  na drugą  pętlę  😄.  Do prowadzącej  czołówki  traciłem  jakieś  pół  kilometra. Tyle samo miej  więcej  był  za mną  Radek.  Mimo wszystko  wiedziałem  ze nie mogę  pozwolić  sobie na zupełny  luz.   Druga  pętla o wiele trudniejsza ,  pokonywana w samotności .Wiatr   dawał  się  we znaki  . 14 -15 km to te które  najbardziej  lubię  na półmaratonie. Można zacząć  odliczenie . Jeeszcze 5 , jeszcze  4 .Jakież  było  moje zdziwienie  gdy ujrzałem  biegnącego  wprost na mnie ,  tego którego  spodziewałem  się  za mną  😄. Jak okazało  się  później  ,  zabłądził  Radzio, źle pokierowany na trasie.  Teraz już  myślałem  o wybiegnieciu na ostatnią  prostą.  Zegarek  znowu zaczął  pokazywać  fajne cyfry 3:40 ,3 : 42......Niestety  średniej  z całego biegu  nie udało  się  poprawić  ,   A samotny  bieg ,  wiatr  i terenowe  podłoże  nie pozwoliły  mi tego dnia biegać  szybciej  niż  4 minuty  kilometr.  Kiedy zobaczyłem  zegar i uciekające  sekundy ,  tuż  po 1:20 pomyślałem. ...niewiele  zbrakło do  złamania po raz 3 w życiu 1:20 . No cóż  .  Żarcie które  czekało już  na biegaczy zrekompensowało mi cały żal .

Z czystym  sumieniem  polecam  leśny  Legionowski półmaraton ,, Na żarcie''  każdemu  kto czuje  się  na siłach  aby pokonać  dystans 21 km.  Jak dla mnie mega przygoda ,  porównywalna  z  Adamowskim półmaratonem tradycji.   Wizja powrotu do domu na 21 wieczorem  przestraszyła nas tak bardzo  że postanowiliśmy  poprosić  organizatorów  o wcześniejsze  wydanie nam  wywalczonych  statuetek i  truchcikiem w ramach rozbiegania,  razem ze zwycięzcą  biegu  ,  Kamilem udaliśmy  się  na stację  PKP  aby ruszyć  w drogę  powrotną  do domu.
II leśny  półmaraton  Na żarcie
Tomek Skóra  1:20:30
open - 4
m 40 - 1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz