piątek, 24 marca 2017

ONICO Gdynia Półmaraton

Półmaraton w Gdyni przeszedł do historii.Z powodzeniem ten start mógłbym podpiąć pod post ,,życiówka '' ale nie ,takie starty zasługują na coś więcej.Dlaczego dopiero teraz o tym piszę ? bo minęło już 5 dni.... Czy brakowało mi motywacji ???Nie na pewno nie ,brakowało czegoś co niektórzy nazywają wena .Dla mnie to słowo może za dużo ale do tego aby sklecić kilka słów w jedną całość ,tak żeby miały sens,naprawdę czasami potrzeba chociażby minimalnego natchnienia .Wyjazd do Gdyni zaplanowałem już z pół roku temu.Dlaczego akurat Gdynia ??? Może wstyd się przyznać ale jako czterdziestoletni człowiek nigdy w życiu wcześniej nie widziałem morza ,i to właśnie chęć zobaczenia Statków ,latarni, klifów i chociażby sopockiego molo była motywacją do tego wyjazdu. Do Gdyni zawitaliśmy z żoną już w czwartek .Pierwsze kroki skierowaliśmy oczywiście od razu nad morze .
Wielkie WOWW!!! towarzyszyło nam od samego początku.Dar Pomorza ,ORP Błyskawica,Kamienna Góra  i wspaniały Bulwar nadmorski gdzie o niemalże każdej porze dnia i nocy można było spotkać biegaczy.Drugi dzień wycieczki to Gdańsk .I tu znowu zachwyt .Piękna starówka ze świetnie odresteurowanymi zabytkami robi wrażenie na każdym kroku i śmiem twierdzić że jest piękniejsza nawet od Krakowskiej.
W drodze powrotnej odebraliśmy pakiet startowy na bieg bo trener nie kazał się nigdzie szwendać w sobotę .No ale co robić?? sobota długa ...Śniadanie ,rozbieganie ,i znowu śniadanie. Kino i gofry  z bitą śmietaną zwane wisienką na tratwie tego dnia były jedyną rozrywką .Na obiad oczywiście przepyszne spagetti zjedzone ,,Bistro Kwadrans'' w jednej z ładniejszych jak dla mnie  gdyńskich restauracji .  Po obiedzie oczywiście dalej jedzenie bo nie zapominałem tego dnia o czymś co niektórzy nazywają ładowanie węgli .Żona patrzą na mnie od czasu do czasu pytała tylko , jak Ty się nie porzygasz ???
Jeżeli ktoś z was spodziewał się że w tym poście przeczyta opis biegu kilometr po kilometrze to grubo się mylił . Nie ma o czym pisać .To prawda 1:19:50 to jest już pewnego rodzaju granica a bieganie tempem 3:45 -3:47/km dla czterdziestolatka to nie jest szczyt komfortu.Całość pobiegło mi się naprawdę dobrze bez żadnych kryzysów,przemyśleń typu,,po co mi to wszystko'' i upodleń .

 Na ostatni dzień wycieczki zaplanowaliśmy zwiedzanie sopockiego molo.I znowu zachwyt .Pijąc gorącą czekoladę w restauracji  umiejscowionej na jego środku zastanawiałem się dlaczego człowiek tak długo zwlekał z przyjazdem tutaj.Schodząc z molo rzuciłem  hasło : To co spacer do Gdyni wzdłuż morza ??? Mieliśmy czas .Czy wrócę do Gdyni ? Na pewno i nie koniecznie biegać chociaż trzeba przyznać że biega się w Gdyni cudnie :)
.

Ostatni dzień pobytu to już tylko rozbieganie .Biegowe ścieżki w Gdyni zachwycają i jeżeli ktoś pomyśli że tam jest płasko to może się rozczarować i zachwycić tak jak ja .https://www.youtube.com/watch?v=RQrONXjmHHE&t=30s Tam naprawdę jest dużo górek których w ogóle się nie spodziewałem.
Motywacja to nic innego jak duża dawka chęci .Dzięki takim wyjazdom te chęci są ,chociażby do tego aby tu wrócić :)

3 komentarze:

  1. 1:19 w połówce to nie szczyt komfortu. To mega wynik.
    Mieszkałem kiedyś w Gdyni hehehe całe Trójmiasto jest fajne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdynia ma też górki w Orłowie i Redłowie-:)

    OdpowiedzUsuń