sobota, 29 kwietnia 2017

Orlen Warsaw Maraton

Niech wyznacznikiem ile kosztował  mnie start w niedzielnym Orlen  Warsaw  Maraton  będzie  moja nieobecność  na blogu. Tak , bardzo dużo.Do dzisiaj czuję  zmęczenie a poniedziałek  i  wtorek  mogę  uznać  za dni wycięte  z życiorysu.Chociaż coś  tam próbowałem  robić,  to było to na siłę a najlepszym pomysłem tych dni była poniedziałkowa jazda na rowerze. Nogi na drugi dzień  zupełnie odpuściły i we wtorek wieczorem zaczełem nawet myśleć  o bieganiu. 😄   Ale od początku.
Jako że  nie był  to mój  pierwszy  maraton a o wcześniejszych  możecie poczytać tutaj..http://wposzukiwaniumotywacji2016tomekskora.blogspot.com/2017/01/historia-maratonu-wedug-tomka-skory.html ....postanowiłem  przygotować  się  solidnie  bo nie  złamana  trójka cały czas nie dawała mi spokoju.Wszystkie zimowe biegania  były uzgodnione  z trenerem  .Szesnaście  tygodni  ciągłego biegania po 90,100  a nawet 120 kilometrów  .Treningi znosiłem  bardzo dobrze jak i starty  kontrolne  ,  a najciężej zniosłem chyba start w lutym na finale BGGB. Po półmaratonie w Gdyni złapałem wiatru w żagle i nawet boląca kostka nie zniechęcała mnie do wykonywania zaleceń trenera. W sobotni wieczór  ,  przygotowałem sobie wszystko żeby nie latać  i nie szukać, chociaż  i tak żona musiała mi w niedzielę  przypomnieć  o dokumentach.Sam start to jak zawsze niezapomniane przeżycie.

  Udało się nawet spotkać  kilku znajomych i chwilę  z nimi pogadać. ..o planach o samopoczuciu i o pogodzie która tego dnia nie rozpieszczała. Deszcz,grad,śnieg i silny wiatr to pogodowe elementy  które towarzyszyły biegaczom podczas całego  biegu.
Plan był mocny.Ruszyć po 4,02  i trzymać. Całą pierwszą  piątkę  starałem  się  trzymać tempo,chociaż  bardzo mnie niosło. 20'18 taki był czas na pierwszej  piątce.Uspakajając myśli i chęć  szybszego biegania brnełem dalej.Trzecia piątka poszła za szybko coś około 20 minut a ja słyszałem tylko głos trenera.... za szybko... kurwa...za szybko ... czwartą udało się  uspokoić  .Gdzieś  po drodze miną  mnie Tobiasz  który chciał  się  bawić  w berka... Później znalazł  mnie Tomasz z którym umawialiśmy  się na  wspólny start. Chwilę  pobiegł  ze mną  ale najwyraźniej  moje tempo mu nie odpowiadało.No i ten nawrót. ..I słynny wmordewind :-)  .kolejne 15 kilometrów  to walka...wielka walka...ze wszystkim.Z wiatrem  ze zmęczeniem i z samym sobą.Prędkość spadła do 4'20 a ja próbowałem  się  uczepić  kogoś  kto chociaż  trochę  zbił by mi ten cholerny wiatr.  Współczuję sponiwieranym biegaczom którzy szli a ja ich miałem. ..Współczułem bo wiedziałem ile czasu poświęcili na przygotowania.Współczułem i modliłem się  o każdy kilometr    .    Jakaż była  moja radość  kiedy zobaczyłem koronę  stadionu Narodowego .To już  tylko  5 km .25 przeklętych  minut  ...w głowie tylko jedno złamać  3 h .I nawet udało się  przyśpieszyć  4'17 , 4 '12 .No i finisz , wielka kwadratowa brama.Kiedy ją zobaczyłem moje zmysły widziały już tylko ją  .Wyłączyłem zegarek bo naliczyć już dawno ponad 42 kilometry i biegłem. ..Skóra  dawaj !!! usłyszałem głos moich ludzi którzy  przyjechali na bieg towarzyszący 10 km. Jest zegar ...2:57... 2 : 57...2:57.

.  Jest  udało się .
2:57 : 55  to świetna życiówka  poprawiona o dwie i pół  minuty.Tak to prawda mogło być  lepiej , ale mogło być  i gorzej.Byłem przygotowany bardzo dobrze  i sam trener przyznał że ta pięcio minutowa strata na drugiej połówce to  nie dużo . Obiecałem  żonie że gdy przekroczę  barierę  3 h skończę  bieganie asfaltowych maratonów... Póki co nawet nie mam chęci  o tym myśleć ,  chociaż  w głowie i planach jest już  kolejny start .Dziękuję wszystkim którzy  mnie wspierali  w trakcie przygotowań oraz za wiarę  we mnie której  mi osobiście brakowało, ale cóż tak mam... niewierny  Tomasz  😄

2 komentarze:

  1. Niewierny Tomaszu ja też w siebie nie wierzyłam tak do końca ale z drugiej strony trochę pokory nie zaszkodzi ! Gratuluje ! Dopiąłeś swego mimo że warunki w drugiej połowie mogły odwieźć od tego :-/ Jesteś zwycięzcą ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. każdy kto ukończy to co zaplanował jest zwycięzcą. Tego się trzeba trzymać 😄 Dzięki 😄

    OdpowiedzUsuń