Tradycyjnie już każdy lipiec w roku jest miesiącem w którym najmniej biegam. W mijającym miesiącu na biegowym liczniku pojawiło się zaledwie 170 km. Ponad 300 za to udało się nakręcić na rowerku. W głównej mierze dzięki wakacyjnemu wyjazdowi na mazury, który z żoną spędziliśmy właśnie na rowerku. Dzięki temu wyjazdowi odwiedziłem też miasto Kętrzyn, gdzie pobiegłem szybką piątkę na parkrunie a przy okazji zaliczyłem kolejny punkt w wyzwaniu 52/52.
12 lipca wspólnie z wolontariuszami Fundacji Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci wyjechaliśmy do Zakopanego. W ten sposób Zakopane stało się kolejnym punktem oznaczonym na mapie.
Po powrocie skoncentrowałem się już na rzeczach związanych z organizacją kolejnej edycji Biegu Pamięci Akcji Burza w Kotuniu. Świetnie się też stało że po raz pierwszy udało się w tym biegu wystartować a 5 miejsce open I drugie w kategorii ucieszyło mnie niezmiernie 😊
Idąc za ciosem nazajutrz rano wsiadłem.w pociąg i wyruszyłem do Międzyrzeca na Crosowy Bieg wokół Międzyrzeckich Jeziorek. Tutaj także pierwsza trójka była poza moim zasięgiem i musiałem.sie zadowolić 4 miejscem open a co za tym idzie zwycięstwem kategorii wiekowej 😊
Na ostatnią niedzielę lipca, kończącą 30 tydzień tego roku, zaplanowałem szybki wypad do Gdyni. W ten sposób zaliczyłem w lipcu 3 najbardziej skrajne jak na razie lokalizacje w Polsce. Wschód- Włodawa, Południe - Zakopane, Północ - Gdynia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz