piątek, 11 lipca 2025

Czerwiec 2025

 Czerwiec rozpoczęłem na nocnym przejeździe rowerowym w Siedlcach, który był rozpoczęcie zmagań w rywalizacji Aktywne Miasta o miano rowerowej stolicy Polski.  I mimo iż Siedlce uzyskały miano Rowerowej Stolicy Polski w swojej kategorii,  to niestety osobiście ten miesiąc zaliczam do niezbyt udanych w tej dziedzinie. Plany na porządne krecenie pokrzyżowało przeziębienie i inne problemy zdrowotne a moim największym zadaniem stało się dojście do siebie do szybko zbliżającego się rzeźniczka. 


5 czerwca w Gminnym ośrodku Kultury w Wiśniewie odbyło się zorganizowane przez klub Wiśniew biega I maszeruje spotkanie z moją osobą, na którym opowiadałem o swoim bieganiu i innych pasjach. 


7 czerwca odbył się w Siedlcach po raz drugi zlot składaków i rowerów z PRL-u.  Tym razem wystawiłem 3 na tym zlocie 3 rowery wigry a różowy,  zakupiony niedawno dla Aldonki zdobył wyróżnienie w kategorii mister WIGRY.


8 czerwca wzięłem udział w kolejnym etapie cyklu Powiatowa 13. Tym razem biegaliśmy w gminie Dębe Wielkie na znanej mi już z poprzedniej edycji trasie w Rudzie. Po dobrym biegu zameldowałem się na mecie 5 open I 2 w kategorii wiekowej M40. A świetne wyniki naszej grupy dały nam zwycięstwo w kategorii drużynowej. 


Minęło zaledwie 5 dni a uczestnicy Powiatowej 13 znowu się spotkali. Tym razem w Cegłowie na biegu Piątek Trzynastego. Ten bieg był dla mnie najszybszym w tym roku bo pobiegłem go ze że średnim tempem na 6 km 3.38. Mimo to zajęłem tam dopiero 8 miejsce open I 3 w kategorii wiekowej. 


15 czerwca w niedzielę wyruszyliśmy ze znajomymi i ich dziećmi na wycieczkę do Warszawy, której celem było zdobycie Korony Gór Warszawy.  Wszystko udało się zrealizować według planu a dzieci wróciły bardzo zadowolone.


17 czerwca we wtorek zorganizowaliśmy po raz 9 Bieg dla Przedszkolaków w  Przedszkolu słoneczko w Skórcu.  



18 czerwca w środę wyruszyliśmy z ekipą Skórzec BIEGA na podbój Bieszczad. Oprócz biegania planem na ten wyjazd było zdobyć Tarnicy do Korony Gór Polski. Rzeźniczek jak wiecie wyszedł mi też rewelacyjnie a jak ktoś nie wie jak to wyglądało to zapraszam do poprzedniego wpisu.


Czerwiec przyniósł też dużo innych działań. Zakończenie Akcji Nakrętkowej,  wyjazd z wolontariuszami z Hospicjum, oraz mnóstwo ciekawych licytacji dzięki którym napełniam wirtualną  puszkę wspierając zbiórkę dla Tymka Kalaty. Również w czerwcu wywiozłem na skup pierwszą turę telefonów zebranych podczas zbiórki dla hospicjum.  











poniedziałek, 23 czerwca 2025

Rzeźniczek 2025

 Pomysł na przebiegnięcie tegorocznego rzeźniczka pojawił się w grudniu ubiegłego roku, kiedy to św. Mikołaj szukał pomysłu na prezent a córka oznajmiła mi, że ona zapisała się i chce przebiec właśnie ten bieg. Do tych dwóch rzeczy doszła jeszcze trzecia - możliwość zaliczenia Tarnicę do Korony Gór Polski za jednym wyjazdem. Machnęłem ręką i powiedziałem - No dobra Mikołaju, niech będzie. Poproszę pakiet na Rzeźniczka.  Po drodze niby coś tam miałem zacząć trenować, ale średnio to wychodziło. Z pomocą przyszło parę fajnych startów, czyli np. Mińska piątka i Piętnastka no i drugie kółko Dębskiej Siódemki zrobione po starcie. W sumie nic takiego.  Myślę też  że w przygotowaniu pomogło troszkę  prawie 1000 kilometrów zrobione na rowerze w maju.

Już pod koniec stycznia zebraliśmy docelową ekipę na wspólny wyjazd. Ekipę której celem była Tarnica i przy okazji udział w jednym z biegów czerwcowego festiwalu biegu Rzeźnika. 

Jak zaplanowaliśmy tak przystąpiliśmy do realizacji planu.   Zdobycie Tarnicy, nie zrobiło na nas większego wrażenia. Poszło naprawdę miło i bez problemów. A odpoczynkowy dzień przed biegiem postanowiliśmy spędzić nad Soliną. Spacer po tamie i Sine wiry na powrocie do Cisnej może i nie były najlepszym pomysłem na przedstartowy dzień, ale skoro jesteśmy to się przejdziemy 😉

Nie bardzo martwiłem się sobą. Założyłem sobie że miejsce w pierwszej dwudziestce nie będzie obciachem, martwiłem się o córkę. Wiedziałem, że nie przygotowała się tak  jak potrzeba. Próby pogadania o zmianie dystansu kończyły się fiaskiem, ba, co tam, nawet do nich nie dochodziło, bo moja żona twierdziła, że nie trzeba poruszać tego tematu. 

Sam start to mega przygoda oczywiście. Przejazd kolejką, przejście na linnie startu no i wystrzał dubeltówki. Na pierwszym odcinku udało mi się policzyć, że biegnę tuż za pierwszą dziesiątką i tego postanowiłem się trzymać. Chyba brak rozgrzewki spowodował że biegło mi się źle. Stopy piekły, łydki ciągnęły tu i ówdzie pojawiały się kolejne bóle. Po około 4 kilometrach trasa wykręciła już na górskie ścieżki. Od czasu do czasu obejrzałem się do tyłu. Było luźno a przedemną w zasięgu wzroku 3 lub 4 zawodników. Po pierwszych sporych podbiegach przyszedł czas na wypłaszczenie . Pozycja utrzymana a samopoczucie co raz lepsze. Galaretki po mału się kończyły, no ale w zapasie dwa żele no i czekałem  na czekoladę na punkcie kontrolnym. Gdzieś jeszcze przed punktem minęłem chyba dwóch chłopaków, ale nadzieje na pierwszą 10 topniały, bo zawodnicy biegnący  przedemną, coraz częściej znikali mi z oczu. Nie mogłem sobie pozwolić na gościnę na punkcie. Szybki łyk wody, kawałek arbuza i dalej do góry. Dawaj Tomek !!! Usłyszałem tylko z tyłu. Myślę że była to cześć ekipy z Mińska Mazowieckiego, która również wędrowała na trasie, dopingując zawodników. Trasa po punkcie kontrolnym mocno pięła się w górę. Po kilkunastu minutach stwierdziłem że czas na żel. Tętno skoczyło ze 160 na 180 a do mnie dotarło, że chyba trochę przy fantazjowałem kupując sobie żel z cofeiną, bo nigdy takich nie jadłem. Na całe szczęście trasa złagodniała a ja wpadłem na świetny pomysł zatłumienia działań kofeiny kolejną dawką cukru z galaretek. Delikatny zbieg i troszkę spokojnego biegania ustabilizowały tętno na 160. Kilometry ubywały i nikt mnie nie mijał. Gdzieś na Jaśle chyba ktoś krzyknął że jestem 9. No skoro wreszcie ktoś chce pogadać to nie był bym sobą jak nie nawiązał bym kontaktu. No i zacząłem się spierać, że raczej nie, bo policzyłem i jestem gdzieś w okolicach 11 - 12 miejsca. Od 22 kilometra było już chyba z górki. Przeskakując przez powalony konar drewna poczułem delikatny skurcz w łydce, jednak nie był tak mocny, abym musiał się zatrzymywać. Spokojnie Tomasz.. nie szarżuj, masz prawie 50 lat, skakanie jak sarenka nie jest już dla ciebie - tłumaczyłem sobie bóle przedskurczowe, które po malutku dziubały łydki. Kolejni ludzie spotkani na trasie mocno dopingowali a byli też tacy którzy informowali że już całkiem blisko do mety. Ostatni zbieg, mostek i droga do mety .  Jeszcze obejrzałem się do tyłu... pusto a więc spokojnie. Żona i znajomi chyba nie do końca wierzyli że mogę tak szybko pojawić się na mecie, bo jak później przyznali, ledwo zdążyli 😉 Konferansjer pięknie przywitał mnie na mecie inforując, że właśnie na mecie pojawił się Tomek Skóra z czasem 2.43.52 zajmując 9 miejsce open I 1 lub drugie w kategorii m40. Jak się później okazało jako drugi na metę wbiegł również czterdziestolatek a że kategorie się nie dublują wylądowałem na najwyższym stopniu podium tego biegu w kategorii m40.


To był naprawdę piękny bieg. Dopełnieniem szczęścia były świetne wyniki klubowych koleżanek i kolegów a przede wszystkim to że córka pojawiła się na mecie cała i zdrowa pokonując barierę 6 godzin. Dobrze jest czasami nie ingerować w czyjeś  decyzje. Prawdopodobnie będzie to dla niej jedna z większych przygód życia a mi jej przykład pokazuje, że jak się bardzo czegoś chce to można to zrobić. Brawo Paulina. 


niedziela, 1 czerwca 2025

Maj 2025

 Maj rozpoczęłem udziałem w Latowickim biegu po Flagę,  który był dla mnie kolejnym etapem do zaliczenia cyklu Powiatowa 13. Tego dnia bardzo mocna stawka zawodników z czołówki biegu pokazała moc a moje 7 miejsce open przy średnim tempie 3.42 na ponad pięcio kilometrowej i bardzo trudnej trasie pokazuje tylko i wyłącznie jak mocno trzeba było pobiec aby zająć miejsce w pierwszej siódemce 😉


Kolejny start miałem już 3 maja w Seroczynie.  Na dużo krótszym dystansie i przy mniejszej konkurencji ( co nie znaczy że jej nie było, bo na prowadzenie wyszedłem dopiero po kilometrze) udało się wywalczyć 1 miejsce open.



A jako że majówkę spędzałem w domu, 4 maja również wyskoczyłem na bieg. Tym razem do Mińska Mazowieckiego.  Bieg charytatywny w Parku Drenałowiczow miał być tylko spontanicznym wypadem biegowo rowerowym, bo powrót z Mińska zaplanowałem rowerem, jednak  niespodziewanie i tutaj udało się wybiegać miejsce na podium.


10 maja po raz drugi poprowadziłem jako konferansjer  łosicką Dychę z Kopyta a w niedzielę 11 maja zaliczyłem kolejny, 4 start w maju. Tym razem w roli pacemakera poprowadziłem zawodników na czas 45 minut podczas 4 edycji Akademickiej Dychy. 

Kolejny weekend spędziliśmy na górskim szlaku zdobywając kolejne szczyty do wyzwania Korony Gór Polski.  Mimo iż plany bardzo pokrzyżowała nam pogoda, udało się zaliczyć aż 4 szczyty w poszczególnych pasmach górskich. 




Czwarty weekend maja rozpoczęłem piątkowym startem w miejscowości Marianka obok Mińska Mazowieckiego.  Odbył się tam Błękitny Bieg, który  był 7 etapem wspomnianej wcześniej Powiatowej 13. Tym razem również udało się wskoczyć na 3 miejsce na podium. 


W sobotę 24 maja z Grupą znajomych wystartwalismy w drugiej edycji szosowego wyścigu rowerowego wokół gminy Zbuczyn- Jadziem Miśki. 


Niedziela to Kolejny start w Mińsku Mazowieckim.  Miała być Mazowiecka Piątka jako pacemaker na 20 minut, jednak wszystko ułożyło się tak że udało się pobiec jeszcze piętnastkę w bardzo przyzwoitym czasie.



Miesiąc kończę z przebiegnietymi 250 kilometrami i prawie tysiącem na rowerze 😉

Tak... prawie tysiącem 😉

niedziela, 4 maja 2025

Kwiecień 2025

 Najważniejszym startem kwietnia był udział w trzydniowej imprezie biegowej o nazwie Siedlecki Maraton na Raty.  Impreza która powróciła do kalendarza siedleckich imprez biegowych po kilku latach nieobecności została pozytywnie odebrana przez uczestników, którzy mieli do wyboru pokonanie dystansu półmaratonu lub maratonu w trzech etapach. Każdy etap był rozgrywany w innym miejscu więc raczej nie można było narzekać na monotonnię tras. Pierwszy etap piątkowy - wieczorny odbył się na alejkach siedleckiego Parku, drugi na dobrze znanych wszystkim siedleckim biegaczom trasach lasu na Sekule. Podczas ostatniego etapu w niedzielę kręciliśmy kółka wokół siedleckiego zalewu.  Start ten przyniósł mi dużo radości. Nie spodziewałem się że mogę aż tak szybko biegać trzy dni po kolei. 2 miejsce open było też najlepszym zajętym w kwietniowych biegach.


13 kwietnia w Mrozach odbył się ekobieg Zawilca, który był 4 etapem Powiatowej 13. Tutaj również po bardzo mocnym biegu (średnia prędkość na 6 km -3.40) zajęłem 5 miejsce open I drugie w kategorii wiekowej. 


25 kwietnia w piątek pomogłem w organizacji pikniku i biegu Charytatywnego na rzecz Tymka Kalaty w Grali Dąbrowiźnie. 

26 kwietnia na zaproszenie Marty Muszyńskiej, miałem przyjemność poprowadzić jako konferansjer, pierwszą edycję Biegu w Zielone w Międzyrzecu Podlaskim. Dzięki temu zaproszeniu udało się zdobyć kolejne cenne doświadczenia w zakresie prowadzenia imprez sportowych. 


Po bardzo słabym w zakresie zbiórki nakrętek początku roku w kwietniu na skup trafiło prawie 3 tony plastiku. Całość dochodu z ich sprzedaży trafiła na konto Fundacja Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci. 


niedziela, 6 kwietnia 2025

Marzec 2025

 Bardzo biegowy marzec przydażył mi się w tym roku. Miesiąc w którym zrobiłem 240 km rozpoczęłem udziałem w Biegu Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Sikorach a zakończyłem biegową wycieczką wzdłuż Rzeki Muchawka i robieniem trasy pod Bieg w Grali-Dąbrowiźnie. 

1 marca w miejscowości Sikory odbył się po raz drugi bieg Żołnierzy Wyklętych. Dzięki miłej współpracy z organizatorami wydarzenia, po raz drugi na tym biegu była przeprowadzona zbiórka na rzecz Fundacja Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci.  W zamian pomogłem paniom przygotować poszczególne trasy oraz przeprowadzić poszczególne biegi.  Po raz drugi udało się również wystartować i wygrać w tym biegu.



8 marca w sobotę w Siennicy odbył się bieg z okazji dnia Kobiet, który zainaugurował start tegorocznej Powiatowej 13. Po naprawdę fajnej rywalizacji udało się tego dnia wywalczyć 3 miejsce open. 



Niedziela to również bieg z okazji Dnia kobiet, ale tym razem to my byliśmy organizatorami.  Bieg udało się zorientować dzięki współpracy z Dworem Mościbrody przy wsparciu męskiej części Grupy Biegaczy SKÓRZEC BIEGA. Tego dnia w Mościbrodach wspólnie z biegaczami świętowaliśmy 11 rocznicę powstania Grupy Biegaczy SKÓRZEC BIEGA.




Kolejny weekend to start w Sulejówku, który był  drugim etapem wspomnianej Powiatowej 13. Tutaj nie nastawiałem się na jakiś wyjątkowy wynik, jednak los postanowił inaczej i po raz trzeci w marcu wywalczyłem miejsce na podium, tym razem 2. Niestety obowiązki związane z organizacją Rowerowej Drogi Krzyżowej nie pozwoliły cieszyć się że stania na podium a nagrodę za mnie odebrał klubowy kolega Łukasz.





21 marca w Skórcu odbyła się po raz trzeci Skórzecka Ekstremalna Droga Krzyżowa. Po raz kolejny przygotowałem trasę tego wydarzenia, która w tym roku miała 20 kilometrów. 



W niedzielę 23 marca sporą ekipą udaliśmy się do Mińska Mazowieckiego na bieg z okazji Powitania Wiosny, który był 3 etapem Powiatowej 13. Tutaj już nie było podium, ale bardzo  ucieszył mnie fakt że na podium była sama młodzież.



Ostatni weekend marca przeznaczyłem na biegową wyprawę, która bardzo długo chodziła mi po głowie, mianowicie Bieg wzdłuż rzeki Muchawka.  Jako że nie wiedziałem czego oczekiwać  - wiedziałem tylko że długość rzeki to około 32 - 34 km - postanowiłem trasę podzielić na dwa dni. W sobotę pokonałem dystans 20 kilometrów - od źródła rzeki do mostu na Sekule. W niedzielę przebiegłem około 11 kilometrów jednak ten etap był dużo trudniejszy. Dzikość naszej Muchawki po prostu mnie zaskoczyła i wielokrotnie musiałem przedzierać się przez zarośla, obiegać rozlewiska a i często brodzić w wodzie. Może nie do kolan jak to było kiedyś na Świdnicy ale buty i nogi przez te dwa dni poczuły co to znaczy prawdziwy Trail. Bieg postanowiłem połączyć z wydarzeniem Biegowy przyjaciel Tymka na którym zbieram pieniążki dla walczącego z chorobą Tymka Kalaty.