Jeszcze nigdy nie zwlekałem z podsumowaniem miesiąca tak długo. Troszkę spraw związanych z organizacją Charytatywnego marszobiegu dla Lenki Rybak, trochę inny system pracy w okresie świąteczno noworocznym i tak wyszło. Po za tym brakowało i trochę motywacji bo podsumowania miesiąca nie cieszą się zbytnią popularnością na blogu.Ale słowo się rzekło i jakoś trzeba zamknąć ostatni miesiąc roku. A trzeba przyznać nie był to bylejaki miesiąc. Po odpoczynkwym listopadzie trener stwierdził że trzeba brać się za robotę .Pierwszy start grudnia to trzeci bieg 4 Grand Prix BGGB no i był to najszybszy bieg tego Grand prix. A było to 9 grudnia. Tygodniowa przerwa i finał. 2 miejsce w m40 miałem prawie pewne ale na ostatni bieg tegorocznej 4 odsłony BGGB przewidziano I Bieg memoriałowy im Ryszarda Lesiuka , no i też trzeba było troszkę popracować. 1 miejsce przegrałem po raz kolejny z moim dobrym kolegą jeszcze z czasów służby wojskowej Pawłem Jastrzębskim , o 7 sekund .No cóż bywa i tak mimo wszystko byłem bardzo dumny chociażby z tego że mogłem stanąć tego dnia dwa razy na podium.
Drugą połowę miesiąca zdominowały już tylko tłuczone kilometry i świąteczne pieczenie chlebka, a trzeba przyznać układ kalendarza w tym roku nie był przychylny piekarzom 😄 Już nie pamiętam kiedy była wigilia w niedzielę i całe sobotnie popołudnie i wieczór trzeba było pracować, no bo przecież klient chce świeży chlebek prawie codziennie. Takie czasy.
Grudzień zakończyłem na 359 km .Niezły kilometrarz się uzbierał , troszkę ponad średniej z całego roku. Pozostał mi jeszcze do opisania Charytatywny marszobieg o którym wspominałem na początku i będę miał już wszystko na bieżąco. Mam nadzieję że uda się to zrobić jutro 😄
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz